Foto: PKO BP Ekstraklasa

W niedzielę nadszedł czas na jedno z hitowych spotkań 23. kolejki PKO BP Ekstraklasy pomiędzy Rakowem Częstochowa, a Lechem Poznań. Obie drużyny mają chrapkę na tytuł mistrza Polski i obie znajdują się wysoko w tabeli. Dziś zdecydowanie lepsze były ”Medaliki”!

W pierwszych minutach oba zespoły badały się i próbowały wywalczyć jakieś stałe fragmenty gry (rzut wolny, rzut karny). Szybciej do poważnej akcji zebrali się częstochowianie. W 14. minucie Bartosz Nowak miał plan dogrania piłki w pole karne.  Okazało się, że nawet nikt nie musiał jej zgarniać, bo Mrozek popełnił błąd i doprowadził do wylądowania futbolówki w siatce. Sześć minut później zapowiadała się dobra kontra Lecha, ale tylko na zapowiedziach się skończyło, bo zmarnował ją Hotić. W 25. minucie ”Medaliki” podwyższyły zaliczkę. Indywidualny zryw przeprowadził Gustav Berggren pokonując Mrozka. Chwilę potem mogło być już 3:0 dla Rakowa, ale Nowak nie trafił w światło bramki. Na gola kontaktowego Lech miał szansę, po tym jak Pereira wrzucał do Velde. Ten jednak nie dał rady Racovitanowi. W 30. minucie w dobrym miejscu i odpowiednim czasie znalazł się Tudor przechwytując piłkę na połowie poznaniaków. Przed stratą gola uratował gości Salamon. To samo defensor Lecha zrobił trzy minuty później, kiedy zablokował uderzenie głową Crnaca. W 36. minucie Raków Częstochowa ewidentnie udowodnił, że goście kompletnie nie dojechali na ten mecz. Znów dużo miejsca i czasu miał Berggren i po rykoszecie mylącym Mrozka wpakował piłkę do siatki. Poznaniacy nie potrafili wydostać się z własnej połowy, przez co mecz był mocno jednostronny.

W drugiej połowie niewiele się zmieniło. Nadal to Raków napierał, a Lech wydawał się pogodzony z łomotem fundowanym przez częstochowian. W 48. minucie niewiele brakowało i Berggren skompletowałby hattricka. Skończyło się tylko na niecelnym strzale głową. Bliscy szczęścia byli także Crnac czy Tudor, ale oboje uderzyli minimalnie obok bramki. Na pół godziny przed końcem Filip Marchwiński przymierzył, ale nie było to celne huknięcie. Tego samego nie mógł powiedzieć Koczerhin, który mógł mówić o dużym pechu, kiedy jego strzał cudem odbił Mrozek. W 69. minucie Lech Poznań jeszcze bardziej się pogrążył. Tudor dogrywał do Nowaka, ten uderzył wprost w słupek, a Mrozek zamiast wybić piłkę to wturlał ją sobie do własnej bramki. Dziesięć minut później Jean Carlos oddał strzał, ale nie zdołał pokonać Mrozka. W 86. minucie przed większą porażką Lecha uchronił interweniujący Andersson.

Na ten moment Raków Częstochowa plasuje się na piątym miejscu z trzydziestoma dziewięcioma punktami. Lech Poznań jest o pozycję wyżej mając na koncie czterdzieści oczek.

Raków Częstochowa – Lech Poznań 4:0 (3:0)

14′ 1:0 Bartosz Nowak

25′ 2:0 Gustav Berggren

36′ 3:0 Gustav Berggren

69′ 4:0 Bartosz Mrozek (gol samobójczy)

Raków Częstochowa: V. Kovačević – Racovițan, Arsenić, Svarnas (90+1′ Pestka) – Tudor, Koczerhin (90+1′ Baráth), Berggren, Otieno (72′ J. Silva) – Drachal (72′ Yeboah), Nowak (81′ Zwoliński) – Crnac.

Lech Poznań: Mrozek – Pereira (46′ A. Czerwiński), Salamon, Milić (46′ Blažič), Gurgul – Karlström, Murawski – Velde (46′ Ba Loua), Hotić (46′ Szymczak), Gholizadeh (81′ Andersson) – Marchwiński.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj