Foto: PKO BP Ekstraklasa

PKO Ekstraklasa: Mocno szarpany mecz w Gdańsku zakończony niespodziewanym zwycięstwem Rakowa!

Reklama

Więcej przerw niż samej gry obserwowaliśmy w meczu Lechii Gdańsk z Rakowem Częstochowa. Kibice na trybunach nie odpuszczali, i mimo próśb rzucali na murawę pirotechnikę oraz serpentyny. Gdańszczanie i częstochowianie nie mogli pochwalić się niczym szczególnym, ale w końcówce to ”Medaliki” dwukrotnie zaskoczyły defensywę Lechii i zgarnęli komplet punktów. 

W 2. minucie Makuch miał świetną okazję na strzelenie gola, ale uderzył niecelnie. Chwilę później ten sam piłkarz sprawdził refleks Weiraucha. Od 12. minuty na murawie zaczęło się sporo dziać, ale nie za sprawą piłkarzy, a ich kibiców, którzy rzucili mnóstwo serpentyn. Mecz został wznowiony, tyle, że sytuacji bramkowych brakowało, a sędzia ciągle musiał używać gwizdka. W 21. minucie piłkę słabo wypiąstkował Trelowski, ale równie słabo zaatakował ją Chłan, i nic z tego nie wyszło. Dwie minuty później oglądaliśmy scenę, w której Pestka zszedł do szatni. Dopiero potem dowiedzieliśmy się, że stało się to przez uraz. Tuż przed kolejną przerwą w grze składną akcje przeprowadziła Lechia Gdańsk, ale końcowy jej wykonawca Wjunnyk nie zdołał oddać strzału. Od 30 minuty na murawie oglądaliśmy duży rozgardiasz – race, serpentyny, i starający się to wszystko przywrócić do ładu sędzia oraz spiker na stadionie. Po wznowieniu meczu Jean Carlos wrzucił piłkę na głowę Rodina, a ten przymierzył, ale zrobił to niecelnie. Arbiter tego meczu doliczył do pierwszej połowy dziesięć minut. Podczas nich żaden zespół nie doszedł do nadzwyczajnie groźnej okazji, która mogłaby przynieść bramkę otwierającą wynik.

W drugiej połowie gospodarze wrzucili szósty bieg, i było widać, że to oni są bliżsi gola. Z czasem Raków też odzyskał wigor, i również zaczął atakować. Zatem mieliśmy dużą nadzieję na to, że w końcu w tym spotkaniu pojawią się jakieś bramki. W 59. minucie zza pola karnego huknął Rifet Kapić, a Kacper Trelowski nie zdołał wybronić tego strzału. Raków zatem musiał się ostro wziąć do roboty i poprawić celność, żeby myśleć o o choćby jednym punkcie. W 65. minucie po dużym zamieszaniu w polu karnym Lechii Raków miał olbrzymią szansę na doprowadzenie do remisu. Nie skorzystał z niej Makuch, który już kolejny raz uderzał niecelnie. ”Medaliki” próbowały ratować się huknięciami z dystansu, ale leciały one wysoko nad poprzeczką. Tak było chociażby w przypadku próby Koczerhina czy Brunesa. Pod koniec meczu goście rzucili już dosłownie wszystko, żeby doprowadzić do remisu. Bronili się coraz mniejszą liczbą piłkarzy, co mogło mieć spore konsekwencje, w przypadku niefortunnej straty piłki. Ryzyko opłaciło się, i w 87. minucie po dośrodkowaniu z prawej strony Makuch wpakował piłkę głową do sieci. Trzy minuty później obrona Lechii znów została skutecznie zaskoczona. Koczerhin podał do Berggrena, a ten do Jonatana Brauta Brunesa, który się nie pomylił.

Raków Częstochowa po tym meczu wskakuje na fotel lidera z jedenastoma oczkami. Lechia Gdańsk z zaledwie dwoma punktami plasuje się na ostatnim miejscu.

Lechia Gdańsk – Raków Częstochowa 1:2 (0:0)

59′ 1:0 Rifet Kapić

87′ 1:1 Patryk Makuch

90′ 1:2 Jonatan Braut Brunes

Lechia Gdańsk: Weirauch – Wójtowicz, Pllana, Olsson, Conrado (88′ Kałahur) – Chlan (80′ Sezonienko), Želizko, Kapić, Carenko (88′ Wendt), Mena – Vjunnyk (81′ Piła).

Raków Częstochowa: Trelowski – Tudor, Svarnas, K. Pestka (23′ Rodin) – J. Silva, Berggren, Koczerhin, Otieno (84′ Drachal) – Lamprou (52′ Brunes), Amorim (84′ López) – Makuch.

Reklama
Opublikowano: 23.08.24

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane