Ekstraklasa

PKO Ekstraklasa: Raków nadal niepewny mistrzostwa! Jagiellonia pokonała Medaliki

Raków Częstochowa mógł już dzisiejszego wieczoru zamknąć kwestie walki o tytuł mistrza Polski w sezonie 2024/25. Tak się jednak nie stała, gdyż drużynę Marka Papszuna zatrzymała Jagiellonia Białystok.

Reklama

Dzisiejsze spotkanie pomiędzy liderem PKO Ekstraklasy – Rakowem Częstochowa, a obecnym mistrzem Polski Jagiellonią Białystok lepiej rozpoczął zespół Adriana Siemieńca. Już w 11. minucie Taras Romanczuk pokusił się o strzał z powietrza, lecz piłka poszybowała tuż nad poprzeczką. Następnie nadeszła kontra Rakowa. Najpierw w 12. minucie Jean Carlos przymierzył zza szesnastki, nieznacznie nad bramką, a chwilę potem Ivi Lopez wpadł w pole karne, a piłka po rykoszecie wylądowała za linią końcową. W 22. minucie Sławomir Abramowicz popisał się znakomitą paradą po uderzeniu Stratosa Svarnasa. Taka dominacja podopiecznych MArka Papszuna została chwilę później potwierdzona. W 22. minucie Ivi Lopez pewną główką wykorzystał wyjście Abramowicza i skierował piłkę do pustej bramki. Pod koniec pierwszej części do akcji musiał wkroczyć system Var po tym jak piłkę ręką w polu karnym Jagi zagrał Fran Tudor, ostateznie arbiter główny podyktował jedenastkę, którą na gola zamienił Afimico Pululu.

Drugą część meczu mógł wręcz idealnie zacząć Raków. W 48. minucie Jonatan Braut Brunes minął Sławomira Abramowicza, ale arbiter boczny podniósł chorągiewkę. Prawidziwe problemy Rakowa zaczęły się nawarstwiać wraz z 56. minutą, gdy boisko za drugą żółtą kartkę musiał opuścić Fran Tudor. Po chwili jednak mimo wszystko to zawodnicy spod Jasnej Góry mogli mieć jedenastkę, ale po analizie VAR przewinienie Norberta Wojtuszka na Jeanie Carlosie nie okazało się być wystarczające do podyktowania popularnego wapna. W 67. minucie Jonatan Braut Brunes wpadł w pole karne i oddał strzał  obok słupka. NA 10 minut przed końcem regulaminowego czasu gry mieliśmy kolejną walkę w polu karnym, po której musiał interweniować system wideoweryfikacji. Tym razem karny został podyktowany, a Pululu bezlitośnie podwyższył prowadzenie mistrzów Polski. W doliczonym czasie gry Erick Otieno mógł zaskoczyć Abramowicza, ale futbolówka leci tuż na bramką.

Dzisiejszy wynik sprawił, że Raków musi jeszcze poczekać na mistrzowską fetę, bowiem znajdujący się za ich plecami Lech Poznań traci do nich teraz dwa punkty, mając mecz więcej do rozegrania.

 

PKO Ekstraklasa –  32. kolejka 

Raków Częstochowa – Jagiellonia Białystok 1-2 (1-1)

Ivi Lopez 28′ – Pululu 45+4′ (k) 83′ (k)

 

Reklama
Opublikowano: 10.05.25

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane