Na zakończenie drugiego dnia zmagań w 15. kolejce PKO BP Ekstraklasy na stadionie Tarczyński Arena we Wrocławiu tamtejszy Śląsk podejmował Górnika Zabrze. Po końcowym gwizdku to goście cieszyli się z końcowego tryumfu.
Spotkanie rozpoczęli Zabrzanie, lecz to gospodarze już w drugiej minucie byli blisko otwarcia wyniku, wówczas zwinnym dryblingiem dużo miejsca z prawej strony wypracował sobie Sylvester Jasper. Bułgar odnalazł następnie Jakuba Świerczoka, który uderzył z miejsca i piłka z dużą mocą minimalnie przeleciała obok bramki. Na kolejną akcję Wrocławian nie trzeba było długo czekać. Już w 10. minucie Petr Schwarz przytomnie się ustawił i przeciął linię podania, samemu otwierając sobie możliwość na obsłużenie kolegów zagraniem. Mając do wyboru Jaspera i Samca-Talara, Czech zdecydował się na tę drugą opcję. Piotrek finezyjnie uderzył z dystansu, lecz piłka poszybowała obok lewego słupka bramki Szromnika. Na koniec pierwszego kwadransa spotkania Górnik zagrożenie tworzył głównie swoją lewą stroną, gdzie operował zwinny Ismaheel. Obrona WKS-u pozostawała jednak czujna, a Yehor Matsenko, który był bezpośrednio odpowiedzialny za Nigeryjczyka, poprawnie spisywał się w pojedynkach z nim. Na koniec pierwszej części to przyjezdni byli w lepszych humorach, bowiem w 35. minucie objęli prowadzenie. Idealnie podkręcone podanie Erika Janzy wylądowało wprost pod nogami czekającego w polu karnym Aleksandra Buksy, a tym samym podopieczni Jana Urbana objęli prowadzenie. Młody napastnik Górnika znalazł się w dobrej sytuacji i nie pomylił się przy próbie z powietrza. Rafał Leszczyński został pozostawiony bez szans na interwencję.Wraz z utratą gola Śląskowi brakowało pomysłu na to, aby stworzyć zagrożenie pod bramką gości w pozostałej części pierwszej połowy. Na przerwę Trójkolorowi zeszli więc z bagażem jednego gola.
Rozpoczęcie drugiej część gry nie odmieniło gry Śląska Wrocław, mimo bardziej pasywnej gry Zabrzan. Górnik cofnął swoją linię obrony i czekał, aż Śląsk się odsłoni, aby uruchomić swoich dynamicznych skrzydłowych w postaci Ismaaheela oraz Ambrosa. Konkretów nie oglądaliśmy, ale niektóre wypady gości mogły skończyć się naprawdę groźnie. Wrocławianie swoją szansę mieli dopiero w drugim kwadransie połowy, wówczas składną akcję wykreowali Sebastian Musiolik i Simeon Petrov. Ich wymiana piłki pod polem karnym Górnika skończyła się dynamicznym wejściem bułgarskiego obrońcy praktycznie na linię 16. Metra. Tam futbolówka odskoczyła po starciu z dwoma zawodnikami przyjezdnych i ostatecznie trafiła pod nogi Petra Schwarza. Strzał pomocnika został jednak przyblokowany i cała akcja skończyła się tylko rzutem rożnym.Jak się później okazało, to zwolnienie w grze Górnika było tylko chwilowe, gdyż chwilę później goście chcieli ponownie zadać cios wicemistrzom Polski. O dublet próbował się pokusić Aleksander Buksa, ale uderzenia napastnika lądowały w koszyczku golkipera Śląska. Nie ulegało jednak wątpliwości, że zabrzanie umacniali swoją przewagę na boisku. W 75. minucie było blisko, aby Luka Zahović podwyższył prowadzenie Górnika. Napastnik znalazł się w doskonałej sytuacji po dobrym podaniu Erika Janzy. Słoweniec miał przed sobą tylko bramkarza, będąc w okolicach punktu wyznaczającego rzut karny. Bez presji obrońców Śląska Zahović jednak znacznie się pomylił, a piłka poleciała wysoko nad poprzeczką.
PKO Ekstraklasa – 15. kolejka
Śląsk Wrocław – Górnik Zabrze 0-1
Gol: Buksa 34′
Śląsk: Leszczyński — Paluszek, Petkov, Samiec-Talar (Ince 78’), Świerczok, Pokorny (K), Schwarz, Jasper (Świerczok 58’), Matsenko, Guercio (Żukowski 46’), Petrov (Basse 88′)
Górnik: Szromnik — Szcześniak, Rasak, Zahović (Olkowski 83′), Hellebrand, Ismaheel (Furukawa 69’), Wojtuszek, Ambros (Zielonka 76’), Janicka, Buksa (Bakis 83′), Janza (K)