W 26. kolejce PlusLigi przyszedł czas na mecz czwartej drużyny w tabeli – Asseco Resovii Rzeszów z ostatnią – Enea Czarnymi Radom. Wyniku można było spodziewać się już przed pierwszym gwizdkiem. Radomianie nie zaskoczyli rzeszowianom ulegając im w stosunku 0:3.
Od pierwszych akcji gospodarze chcieli zaznaczyć swoją dominację. To po dwóch asach serwisowych Boyera, bloku Drzyzgi na Buszku i błędzie Meljanaca udało się (7:3). Rzeszowianie nie zamierzali się zatrzymywać. Skuteczne ataki Boyera czy punktowa zagrywka DeFalco tylko przybliżały ich do zwycięstwa (11:5). Do tego doszły jeszcze skuteczne zbicia ze środka Jakuba Kochanowskiego udane ataki Cebulja i Mordyla. Ewidentnie gospodarze chcieli wygrać tego seta i cały mecz jak najmniejszą stratą sił i w jak najkrótszym czasie. Siatkarze Enea Czarni Radom nie mogli odnaleźć się w Rzeszowie i gubili się nawet w najprostszych rozwiązaniach (14:8). Po bloku Kochanowskiego na Formeli Asseco Resovia miała już siedem oczek zaliczki (18:11). W końcówce mimo pojedynczych błędów DeFalco nie dali wyrwać sobie wygranej. Ostatnią piłkę w tej partii skończył wspomniany chwilę wcześniej DeFalco.
W drugim secie mało się zmieniło. Co prawda pomyłki przydarzały się Cebuljowi i Drzyzdze, ale radomianie nie potrafili tego wykorzystać na swoją korzyść. Kiedy dwukrotnie dobrze ręce przełożył Jakub Kochanowski powstrzymując Buszka i Meljanaca rzeszowianie odskoczyli na pięć punktów (8:3). Enea Czarni Radom nie radzili sobie ani z atakiem ani z przyjęciem. Niedokładni w tym byli Hofer i Nowowsiak. Jeszcze bardziej przyjezdnych pogrążył blok na Gomułce i Hoferze (15:5). Trener radomian próbował coś zdziałać przerwami, ale i one nie pomagały. Zapowiadało się na jeszcze większy pogrom niż było to w pierwszej odsłonie. Jednym z niewielu przebłysków gości było powstrzymanie Cebulja przez Formele. Radomianie słabo wykorzystywali prezenty, które lądowały po ich stronie siatki, przez co nie byli w stanie się nawet minimalnie zbliżyć do Asseco Resovii. W końcowej fazie do dorobku gospodarzy punkty dołożyli jeszcze Mordyl i Wróbel pieczętując zwycięstwo.
Trzecia partia była tą najbardziej wyrównaną i w końcu budzącą jakieś większe emocje. Drużyny grały punkt za punkt aż do stanu 8:0. Od tej chwili dwa punkty z rzędu wpadły na konto Asseco Resovii Rzeszów. Stało się to po błędzie Smolińskiej, a potem szczelnym bloku Mordyla na Formeli (10:8). Przewaga ta była utrzymywana przez gospodarzy, a po ataku Kochanowskiego zwiększona do trzech oczek (13:10). Każda udanie skończona piłka przybliżała rzeszowian do zgarnięcia trzech punktów, co jeszcze bardziej ich napędzało (18:14). Radomianie natomiast tracili nadzieję na urwanie choć jednego seta. Po pomyłce Gomułki Asseco Resovia Rzeszów miała autostradę do zwycięstwa w tej partii oraz całym meczu. Gospodarze nie zamierzali tego zaprzepaścić i wygrali, po asie serwisowym Boyera 25:19, i w całym meczu 3:0.
Asseco Resovia Rzeszów z pięćdziesięcioma dwoma punktami znajduje się na czwartym miejscu. Enea Czarni Radom ciągle okupują spadek z piętnastoma punktami.
Asseco Resovia Rzeszów – Enea Czarni Radom 3:0 (25:18, 25:15, 25:19)
MVP: Bartłomiej Mordyl
Asseco Resovia Rzeszów: Kochanowski, Boyer, Cebulj, Mordyl, Drzyzga, DeFalco, Potera, Bucki, Kozub, Wróbel.
Enea Czarni Radom: Buszek, Smoliński, Meljanac, Formela, Kufka, Todorovic, Nowowsiak, Hofer, Gomułka, Gniecki.