Siódmą kolejkę PlusLigi zainaugurował mecz PGE Projektu Warszawa z Asseco Resovia Rzeszów. Spotkanie zapowiadało się emocjonująco, i takie właśnie było kończąc się dopiero po pięciu setach.
Gospodarze od samego początku mocno weszli w mecz. Po skutecznym bloku Jakuba Kochanowskiego oraz dwóch jego asach serwisowych warszawianie przewodzili pięcioma punktami. Rzeszowianie byli kompletnie pogubieni, popełniali mnóstwo błędów, a do tego marnowali bardzo dużo serwisów. Projekt wykorzystywał świetnie słabą dyspozycję swoich rywali, i po kilku atakach Bartłomieja Bołądzia stołeczny klub prowadził 12:4. Skuteczność w ataku obu ekip różniła się znacząco, i wskazywało dlaczego to Asseco Resovia Rzeszów tak mocno przegrywa. Pod koniec seta jednak przyjezdni zerwali się do pogoni notując pięciopunktową serię. Bołądzia zatrzymał na siatce Dawid Woch, a później to samo zrobił Klemen Cebulj (20:17). Gospodarze nie ugięli się, i wytrzymali do samego końca zwyciężając 25:19.
W drugim secie wszystko się odwróciło. To rzeszowianie wyglądali lepiej. Po bloku Łukasza Kozuba na Tillie rzeszowianie objęli prowadzenie (3:2). Goście dużo zawdzięczali wprowadzonemu na parkiet rozgrywającemu, który posyłał na różne kierunki piłki. Po asie serwisowym Wocha przewaga Asseco Resovii Rzeszów wzrosła do trzech oczek (9:6). Gospodarze w tej odsłonie nie byli w stanie zaskoczyć serwisem, wolno rozkręcanie szło też Klemenowi Cebuljowi, a Bołądź znacząco spadł jeśli chodzi o skuteczność w kończeniu akcji. W końcowej fazie Projekt zebrał się jeszcze w sobie i zdobył trzy punkty z rzędu. To okazało się niewystarczającym łupem do odwrócenia losów tego seta.
Trzecia odsłona początkowo była bardzo wyrównana. Po zbiciach Artura Szalpuka i Linusa Webera minimalnie na czele byli warszawiacy (2:1). Po drugiej stronie było bardzo podobnie jeśli patrzeć na skuteczność w ataku. To sprawiało, że wynik oscylował ciągle wokół remisu (8:8, 12:12). W okolicach połowy seta do pracy po stronie rzeszowian zabrał się Stephane Boyer. Stołeczni po bloku Wocha na Kochanowskim mieli spore problemy (16:14), z których nie byli w stanie wyjść już do samego końca. Co prawda Kozub starał się jeszcze ratować PGE Projekt Warszawa, ale ostatecznie za sprawą Bednorza i Boyera to przyjezdni jako pierwsi zapewnili sobie chociaż jedno oczko w tym meczu.
W kolejnym secie Projekt Warszawa nie zamierzał się poddać. Weber wraz z Wroną wzięli sprawy w swoje ręce i szybko wypracowali trzypunktową zaliczkę dla stołecznego klubu (5:2). Szkoleniowiec Sammelvuo wziął czas dla swojej drużyny, ale niewiele on pomógł. Po błędzie Boyera Projekt Warszawa miał już pięć oczek przewagi. W następnych gra toczyła się punkt za punkt. Ciągle jednak to gospodarze byli o krok od doprowadzenia do tie-breaka. Asseco Resovia Rzeszów nie potrafiła skończyć ataków ze skrzydeł, i to poskutkowało wygraną dla Projektu Warszawa. Ostatni punkt w tym secie zanotował po asie Linus Weber.
W tie-breaku dominowali Tillie i Weber (3:1). Dużo dobrego dla rzeszowian zrobił Karol Kłos zarówno przy siatce jak i w polu serwisowym. To głównie jego praca sprawiła, że rzeszowianie doprowadzili do remisu. Stołeczny klub nie zamierzał odpuścić, i po wybornych zagrywkach Linusa Webera (aż trzy asy) znów to PGE Projekt Warszawa był w korzystniejszym położeniu (8:4). Goście do samego końca nie wrócili już do swojej dobrej dyspozycji, i po bloku Kochanowskiego przegrali 9:15.
Aktualnie PGE Projekt Warszawa zajmuje pozycję lidera z dwudziestoma oczkami, a Asseco Resovia Rzeszów plasuje się na dziesiątej lokacie z ośmioma punktami.
PGE Projekt Warszawa – Asseco Resovia Rzeszów 3:2 (25:19, 21:25, 22:25, 25:18, 15:9)
MVP: Jakub Kochanowski
Projekt Warszawa: Kochanowski, Firlej, Tillie, Bołądź, Semeniuk, Szalpuk, Wojtaszek, Wrona, Weber, Borkowski, Kozłowski i Gruszczyński.
Asseco Resovia Rzeszów: Woch, Kłos, Boyer, Bednorz, Cebulj, Ropret, Zatorski, Kozub, Staszewski