W hicie 21. kolejki PGE GiEK Skra Bełchatów zmierzyła się z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Po wielu emocjach, zwrotach akcji czy osłabienia to ekipa z Kędzierzyna-Koźla tryumfowała po raz czwarty z rzędu.
W inaugurującej odsłonie obie ekipy grały punkt za punkt. Po dobrym przyjęciu zarówno bełchatowianie jak i kędzierzynianie kończyli swoje akcje. Przy wyniku 4:4 kosztowny błąd popełnił Miran Kujundzić. Dwupunktowa zaliczka szybko jednak została roztrwoniona przez gości, a na tablicy wyników znów widniał remis 8:8. PGE GiEK Skra Bełchatów nie chciała się zatrzymywać, i zdobyła aż trzy oczka z rzędu. Od połowy seta gra była po raz kolejny bardzo wyrównana. Wszystko odmienił Kujundzić biorąc ciężar na swoje barki. Asa serwisowego wchodząc na boisko posłał jeszcze nierozgrzany Wiktor Nowak, i to bełchatowianie przewodzili 21:18. W końcowej fazie również to serwis był decydujący i to on przechylił szalę zwycięstwa na stronę Skry.
W drugim secie wszystko się zmieniło. To kędzierzynianie prędko objęli prowadzenie 4:2. Co prawda ich przyjęcie ciągle pozostawiało wiele do życzenia, ale za to ZAKSA dawała popis na kontrach. Gospodarze natomiast mieli duże kłopoty z serwisem, co uniemożliwiało im odrabianie strat. Po bloku Rafała Szymury na Aminie kędzierzynianie odskoczyli na cztery oczka. W połowie partii Skra praktycznie doszła swoich rywali. Mimo to ciągle o jeden punkt w przodzie byli kędzierzynianie. W ataku ze świetnej strony pokazywał się Bartosz Kurek, do którego dołączył też Igor Grobelny. Pod koniec udanie zafunkcjonował blok postawiony przez Mateusza Porębę. Goście wygrali tego seta doprowadzając tym samym do remisu w meczu.
Bełchatowianie wrócili do natarcia w trzeciej odsłonie. Ich przeciwnicy bardzo często mylili się w ataku, a PGE GiEK Skra korzystała z tego i coraz bardziej odjeżdżała. Piłki na różne strony rozrzucał dobrze dysponowany w rozegraniu Grzegorz Łomacz. Przewaga gospodarzy dość szybko została zniwelowana do jednego oczka. Wszystko to za sprawą Davida Smitha i Rafała Szymury. Obaj siatkarze zrobili wszystko, żeby ich drużyna znów liczyła się w walce. Po sprytnym zagraniu Amina Esmaeilnezhada to Skra cieszyła się z przewodzenia 19:17. Irańczyk jednak nie utrzymał swojej skuteczności, i po jego złych wyborach gospodarze znów remisowali. Nerwową końcówce lepiej znieśli gospodarze.
W przedostatnim secie za ataki odpowiedzialny głównie był Bartosz Kurek. To na jego barkach spoczywał ciężar gry (5:3). Bełchatowianie starali się go powstrzymać, ale ich bloki były dziurawe, i sprawiały, że siatkarze drużyny przeciwnej nie łapali się na nie. W okolicach połowy przewaga ZAKSY wynosiła trzy oczka, a po dobrych atakach Mateusza Poręby i Bartosza Kurka wzrosła do pięciu punktów (15:10). Gospodarze dwoili się i troili, ale nie były w stanie znaleźć sposobu na kędzierzynian. Po dwóch asach serwisowych Grobelnego zaliczka gości była kolosalna, i utrzymała się do samego końca.
W tie-breaku pierwszoplanową rolę wzięli na siebie środkowi. To do nich wędrowało najwięcej piłek. Wymiany były na tyle wyrównane, że przy zmianie stron Skra miała zaledwie jedno oczko więcej od ZAKSY. Po udanej zagrywce Kajetana Kubickiego to się odmieniło, a kędzierzynianie zaczęli budować sobie przewagę, którą zwieńczyli w ostatniej fazie meczu zgarniając zwycięstwo 3:2.
Po tym meczu Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle awansowała na czwartą pozycję w tabeli. Skra natomiast znajduje się na ósmej pozycji.
PGE GiEK SKRA Bełchatów – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (25:21, 22:25, 27:25, 15:25, 12:15)
MVP: Bartosz Kurek
PGE GiEK Skra Bełchatów: Lemański (11), Wiśniewski (9), Kujundzić (15), Łomacz (1), Stern (15), Esmaeilnezhad (16), Buszek, Nowak (1), Perić, Szalacha (1), Dinculescu (1), Marek
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Kurek (21), Janusz (1), Grobelny (18), Szymura (20), Smith (14), Poręba (11), Shoji, Kubicki, Chitigoi (2), Szymański (1)