Podczas zaległego spotkania 12. kolejki siatkarskiej PlusLigi Indykpol AZS Olsztyn podjął na własnym parkiecie GKS Katowice. Zespół gości był w stanie wywalczyć na swoją korzyść jedynie seta, a 3 punkty zostały dopisane do konta podopiecznych Daniela Castellaniego.
Inauguracyjny punkt meczu zdobył Dmytro Teryomenko skutecznym atakiem (1:0). Na początku seta to gościom udało się wypracować trzypunktową przewagę. Przyczynili się do tego zarówno Adrian Buchowski, który zdobył punkt asem serwisowym oraz Robbert Andringa, który zanotował błąd w ataku (6:3). Trzy „oczka” przewagi nie zrobiły jednak wrażenia na drużynie gospodarzy, którzy szybko odrobili straty. Punkt w prezencie podarował im Jakub Jarosz po autowym ataku (7:7). Na pierwsze, większe prowadzenie Indykpol AZS wysunął się po punktowym, pojedynczym bloku Wojciecha Zalińskiego. Wtedy na tablicy pojawił się wynik 12:9. Walka była dosyć zacięta i także tym razem zespoły doprowadziły do remisu. Emanuel Kohut popisał się blokiem na Damianie Schulzu i zapisał kolejny punkt na swoim koncie (14:14). Po długiej akcji i błędzie w obronie Jana Firleja „oczko: zostało przypisane na konto podopiecznych Daniela Castellaniego i od tego czasu to gospodarze utrzymywali przewagę, której nie zamierzali oddać tak łatwo. Wygraną w długiej akcji pełnej wymian i zakończonej błędem w ataku Kamila Kwasowskiego mogli cieszyć się zawodnicy z Olsztyna i zbliżali się oni do zwycięstwa w całym secie. Partia zakończyła się dotknięciem górnej taśmy przez Kohuta (18:25).
Druga odsłona także rozpoczęła się dobrym otwarciem GKS-u Katowice. Jakub Jarosz zaliczył skuteczny atak, a Schulz popełnił błąd w obronie (0:3). Dla gospodarzy odrobienie trzech „oczek” nie było problemem i po udanym ataku Robberta Andringi z prawego skrzydła było już 4:4. Tym razem na parkiecie było widać nieznaczną przewagę drużyny przyjezdnej. Po tym czasie Indykpolowi AZS ani razu nie udało się wyrównać wyniku. Do pozytywnego efektu przyczynił się każdy z zawodników, a atak rozkładał się po równo. Kohut zapisał na swoim koncie dwa skuteczne ataki i na tablicy wyników było już 14:10. Najdłuższą akcję seta wygrał Kamil Kwasowski popisując się efektownym atakiem, co jeszcze bardziej napędziło zespół Grzegorza Słabego (15:11). Adrian Buchowski dołożył cegiełkę do wyniku i wydawało się, że w tej partii już nic nie jest w stanie zagrozić gościom (21:19). Tak też się stało, a ostatni, skuteczny atak należał do Miłosza Zniszczoła (25:22).
Trzeci set także należał do tych wyrównanych. Drużyny punktowały przemiennie. Wojciech Żalinski oddał punkt w prezencie GKS-owi i to goście wysunęli się na minimalne prowadzenie (4:3). W dwóch kolejnych akcjach punkty zdobyli gospodarze i znów drużyny doprowadziły do remisu (5:5). Większą przewagę, bo trzypunktową, zespół z Olsztyna wypracował po ataku Schulza, który umiejętnie ominął pojedynczy blok Kamila Kwasowskiego (8:5). W tym meczu jednak trzy „oczka” przewagi nie były bezpiecznym buforem bezpieczeństwa. Gościom z łatwością udało się wyrównać wynik m.in. dzięki atakowi Buchowskiego z lewego skrzydła (12:12). Punkt atakiem dołożył także Ruben Schott, który pojawił się na parkiecie (16:16). Kwasowski popełnił błąd w ataku, jednak szybko zrehabilitował się w następnej akcji skutecznie punktując (18:18). Schott, który został na boisku, zdobył kolejny punkt atakiem dając drużynie 24. punkt. Olsztynianie potrzebowali więc tylko jednego „oczka” do zwycięstwa w trzeciej partii (24:21). GKS przyprawił jednak gospodarzy zdobywając dwa punkty z rzędu udanymi akcjami Kwasowskiego i Wiktora Musiała (23:24). Ostatecznie dzięki perfekcyjnemu przyjęciu Żalińskiego Indykpol wyprowadził atak zakończony przez Schotta (25:23).
Wiedząc, że jest blisko zwycięstwa za 3 punkty w meczu, drużyna z Olsztyna wyszła na boisko bardzo zmotywowana. W przeciwieństwie do katowiczan, którzy trochę stracili wiarę po nieudanej i przegranej minimalnie trzeciej partii. To gospodarze punktowali od początku i wypracowali przewagę, której nie oddali już do końca seta. Schulz zameldował się na prawym skrzydle, a Schott dołożył do wyniku punktowy blok (5:2). „Gieksa” zaczęła popełniać więcej błędów własnych, co z łatwością potrafiła wykorzystać drużyna gospodarzy. Po dwóch z rzędu kolejno Kwasowskiego na zagrywce i Jarosza w ataku było już 6:11. Katowiczanie mieli szansę na zdobycie punktu, jednak po challengu na życzenie gospodarzy okazało się, że drużyna przyjezdna dotknęła siatki przy bloku (11:16). Schott popisal się kolejnym skutecznym atakiem i olsztynianie weszli w decydującą fazę seta (20:14). Mateusz Poręba punktował blokiem, a Dmytro Teryomenko dołożył asa serwisowego (22:14). Zwycięstwo w tej partii jak i całym meczu przypieczętował Ruben Schott punktową zagrywką (25:16).
Indykpol AZS Olsztyn 3:1 GKS Katowice
(25:18; 22:25; 25:23; 25:16)
MVP: Wojciech Żaliński
Składy drużyn:
Indykpol AZS Olsztyn: Damian Schulz, Wojciech Żaliński, Przemysław Stępień, Robbert Andringa, Mateusz Poręba, Dmytro Teryomenko, Jędrzej Gruszczyński (libero) oraz Nikodem Wolański, Ruben Schott, Jakub Ciunajtis (libero)
GKS Katowice: Kamil Kwasowski, Miłosz Zniszczoł, Jakub Jarosz, Adrian Buchowski, Emanuel Kohut, Jan Firlej, Dustin Watten (libero) oraz Jan Nowakowski, Jakub Nowosielski, Wiktor Musiał