PlusLiga: LUK Lublin z pierwszym zwycięstwem w sezonie!

Reklama

Czwartą kolejkę siatkarskiej PlusLigi rozpoczął mecz LUK-u Lublin z GKS-em Katowice. Po trzech kolejkach katowiczanie mieli na koncie dwa zwycięstwa i jedną porażkę, natomiast podopieczni Dariusza Daszkiewicza do tej pory nie zanotowali żadnej wygranej. Licznie zgromadzeni kibice w hali Globus zdecydowanie byli siódmym zawodnikiem na parkiecie i ponieśli beniaminka PlusLigi do pierwszej wygranej w tym sezonie. 

LUK Lublin nadal miał problem na pozycji rozgrywającego, ponieważ w dalszym ciągu Grzegorz Pająk był niedysponowany. Gospodarze dobrze weszli w meczy zyskując dwupunktowe prowadzenie. Jan Nowakowski nie był w stanie zatrzymać ataku Jakuba Jarosza i katowiczanie odrobili straty do 4:5. Piłka po serwisie Bartosza Filipiaka szczęśliwie przeszła po taśmie na drugą stronę, a skuteczny atak w kolejnej akcji na koncie zapisał Milan Katić i LUK Lublin prowadził już 8:4. Micah Ma’a nie pomógł drużynie dotykając siatki przy bloku i podarował punkt przeciwnikom (6:10). Wojciech Włodarczyk nabił się na szczelny, potrójny blok GKS-u Katowice i lublinianie stracili wysoką przewagę (10:9). Włodarczyk za bardzo był wrzucony w siatkę i nie poradził sobie z wykonaniem ataku, który zatrzymał blok katowiczan (12:12). Podopieczni Dariusza Daszkiewicza znów zyskali dwa „oczka” prowadzenia, a wszystko dzięki błędom własnym rywali (15:13). Jarosz nie mógł się dziś przebić przez ścianę rywali. W końcówce seta lublinianie byli już w komfortowej sytuacji, będąc na pięciopunktowym prowadzeniu (20:15). Goście pomagali przeciwnikom zapisując na koncie wiele błędów własnych. Tym razem autowy atak zaliczył Marcin Kania, dając lublinianom 23. punkt (18:23). W ostatniej akcji katowiczanie nie byli w stanie wyprowadzić ataku, a piłka nie przeszła na drugą stronę (19:25).

Drugi set także zaczął się lepiej dla gospodarzy, jednak Gieksa cały czas walczyła o trzecie zwycięstwo w tym sezonie. Jakub Jarosz w końcu przełamał się i posłał atak po bloku a aut, dając drużynie 5. punkt (5:6). Nie obyło się bez nerwowej sytuacji. Sędzia odgwizdał katowiczanom błąd dotknięcia siatki, jednak challenge wykazał, że błędu nie było. Po tej sytuacji GKS doprowadził do remisu (10:10). Tym razem to gospodarze mylili się w ataku i przyczynili się do dwupunktowej przewagi rywali (12:14). Jarosz dostał sytuacyjną piłkę od Jakuba Nowosielskiego, jednak nabił się na podwójny blok (14:14). Jakub Szymański posłał na drugą stronę piłkę, której nie był w stanie utrzymać w grze Dustin Watten. W drużynie gospodarzy przestał funkcjonować element zagrywki. Zespół Grzegorza Słabego mógł wypracować 3 „oczka” przewagi, jednak Jarosz niefortunnie przebił piłkę w aut (17:16). Gospodarze przetrzymali chwilowy spadek formy i wywalczyli prowadzenie. Po ataku Bartosza Filipiaka piłka zahaczyła o zewnętrzną linię 9. metra i wynik na tablicy pokazywał już 21:18. Najdłuższa akcja meczu przyniosła punkt LUK-owi, który konsekwentnie dążył do zwycięstwa także w drugiej partii (22:19). Lublinianie mieli cztery szanse na zakończenie seta, jednak w ich szeregi wkradły się błędy i nieskończone ataki. Katowiczanie dobrze spisywali się w obronie, a akcja Jakuba Szymańskiego przyniosła remis i grę na przewagi (24:24). Bartosz Filipiak zakończył partię atakiem w niebronione pole (26:24).

Gospodarze chcieli zakończyć ten mecz jak najszybciej, a katowiczanie im w tym pomagali. Zdecydowanie to nie był ich dzień, a liczba błędów własnych wzrastała. Autowy atak Damiana Domagały dał lublinianom wynik 8:6. GKS znów doprowadził do remisu, jednak nie potrafił wysunąć się na prowadzenie. Zrobili to podopieczni trenera Daszkiewicza dzięki atakowi ze środka Jana Nowakowskiego (10:9). Filipiak posłał piłkę w aut przy serwisie, a w kolejnej akcji zaatakował poza boisko bez bloku, dzięki czemu katowiczanie mogli cieszyć się remisem (14:14). Nowakowski uruchomił blok, którym zatrzymał pipe’a w wykonaniu Szymańskiego (18:16). Na parkiecie pojawił się Jakub Wachnik, który od razu zapisał na koncie skuteczny atak z lewego skrzydła (19:17). Wachnik szalał na lewym ataku i zdobył już trzeci punkt po wejściu na boisko (21:19). Grzegorz Słaby grał na czas i postanowił wykorzystać drugą przerwę dla zespołu przy stracie punktowej 19:22. Piłka po zagrywce Szymańskiego leciała na aut, jednak, niefortunnie dla lublinian, dotknęła Filipiaka stojącego w narożniku (21:22). Katowiczanie przypieczętowali swoją niemoc autową zagrywką, która dała rywalom zwycięstwo zarówno w trzeciej partii, jak i całym meczu (25:22).

 

LUK Lublin 3:0 GKS Katowice
(25:19; 26:24; 25:22)
MVP: Bartosz Filipiak

GKS Katowice: Jakub Jarosz, Marcin Kania, Piotr Hain, Micah Ma’a, Gonzalo Quiroga, Jakub Szymański, Bartosz Mariański (libero) oraz Damian Kogut, Kamil Drzazga, Damian Domagała, Jakub Nowosielski

LUK Lublin: Wojciech Sobala, Jan Nowakowski, Milan Katić, Wojciech Włodarczyk, Igor Gniecki, Bartosz Filipiak, Dustin Watten (libero) oraz Jakub Wachnik

Reklama
Opublikowano: 22.10.21

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane