Aleksandra Mirosław
Fot. Tymoteusz Mech

Polki po zawodach w Krakowie – mamy wypowiedź Aleksandry Mirosław!

Fantastyczne widowisko w Krakowie. Polki walczyły o podium Pucharu Świata we wspinaczce na czas!

Reklama

Za faworytkę zawodów w Krakowie uznawaną mogła być rekordzistka świata – Aleksandra Mirosław. Triumfowała podczas sobotnich kwalifikacji, lecz w niedzielnych zawodach zajęła ona 3. miejsce. – Jestem zadowolona z tego, jaką pracę wykonałam. Myślę, że było to widoczne. Wchodząc na scenę, byłam dumna z siebie i mojego temu.

Aleksandra Mirosław odniosła się też do atmosfery panującej na Rynku w Krakowie. – Czułam pozytywną energię. Byłam bardzo podekscytowana, że mogę tutaj wystartować. Były to najlepiej obsadzone zawody z całego Pucharu Świata w tym roku. Mieszkańcy Myślę, że mieszkańcy Krakowa mieli co podziwiać.

Z dość dobrej strony podczas zawodów w Krakowie zaprezentowała się też Natalia Kałucka. Przegrała w biegu o brąz, lecz w sobotniej sesji eliminacyjnej zajęła wyższe – 2. miejsce. – Ścianka nie była najlepsza, ale udało się pobiec blisko mojego rekordu życiowego, więc bardzo się cieszę, że mam formę i pokazałam, na co mnie stać.

Większych zastrzeżeń nie miała natomiast Aleksandra Mirosław. Wyjaśniła to w dość prosty sposób. – Nie mam nic do zarzucenia. Myślę, że jakby to nie była najlepszej jakości ścianka, to nie dałoby się biegać 6,2 sekundy. Tutaj padły najlepsze czasy sezonu wśród kobiet. Na złej ściance nie dałoby się biegać rekordów.

Podczas rundy eliminacyjnej Aleksandra Mirosław przebiegła w czasie 6,26 sekundy. Przez większą część niedzielnych zawodów była ona niepokonana. Pokonać dała się ona jednak w półfinale. – Nie było czasu na analizowanie, gdyż po biegu półfinałowym przyszedł bieg o brąz. Przeszłość to przeszłość, a przyszłość to przyszłość.

W gronie uczestniczących w zawodach finałowych znajdowała się też Aleksandra Kałucka. Podczas sobotniej sesji kwalifikacyjnej uplasować udało jej się na wysokim – 7. miejscu. W niedzielnej rywalizacji dostała się do ćwierćfinału, lecz zwycięstwo na etapie 1/8 finału okazało się przypadkowe. – Awans uzyskany był na farcie, bo poślizgnęłam się. Wygrałam bieg, ale jego jakość była trochę śmieszna.

W walce o półfinał Aleksandra Kałucka mierzyć miała się ze swoją siostrą. Popełniła ona jednak falstart, więc z przedwczesnego awansu do biegu półfinałowego cieszyć mogła się Natalia Kałucka. – Chciałam mocno wyjść, bo wiedziałam, że tarcie jest słabe. Zrobiłam falstart i miałam takie „Ola do domu”.

Aleksandra Kałucka w poprzednich zawodach sezonu 2025 nie występowała. Nie czuła presji związanej z występem w Krakowie, lecz odczuwała presję związaną z koniecznością występu przed polską publicznością. – Jakby to zawody nie były w Polsce, to nie startowałabym. Ostatnie tygodnie były ciężkie. Płakałam na treningach, więc fajnie, że się odważyłam. Wiedziałam, że jest duża presja startu przez to, że jestem medalistką olimpijską. Ludzie oczekiwali, że będę biegać bardzo szybko. Prawda jest jednak taka, że po igrzyskach w Paryżu skupiłam się na nauce i miałam bardzo ciężkie studia.

Aleksandra Kałucka liczy, że szczyt formy przygotować uda jej się na wrześniowe Mistrzostwa Świata w Seulu. – Mam nadzieję, że we wrześniu będzie najszybciej. Myślę, że wystartuję na Mistrzostwach Świata. Zobaczymy, co będzie z moimi kolanami. Najbliższy cel to występ podczas lipcowego PŚ w Chamonix. Bardzo zależy mi na sierpniowych duetach z moją siostrą, bo będziemy startować jako dwie – w teamie. Będzie to fajne.

Rywalizacja sztafet we wspinaczce na czas zostanie rozegrana podczas The World Games 2025.

 

 

Reklama
Opublikowano: 08.07.25

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane