
WTA w Rzymie: Pokaz siły Igi Świątek. Polka z kolejnym zwycięstwem!
Iga Świątek odniosła 24 zwycięstwo z rzędu. W drugiej rundzie Internazionali BNL d’Italia liderka światowego rankingu bez większych problemów pokonała Elenę – Gabrielę Ruse 6:3, 6:0.
Po dwutygodniowej przerwie od rozgrywek spowodowanej kontuzją ramienia Iga Świątek powróciła do rywalizacji na swojej ulubionej nawierzchni. Siedmiokrotna triumfatorka imprez rangi WTA zmagania w „Wiecznym Mieście” rozpoczęła od pojedynku z Eleną – Gabrielą Ruse. Ostatecznie po godzinie i ośmiu minutach gry lepsza okazała się nasza reprezentantka, triumfując 6:3, 6:0.
Początek dzisiejszego starcia nie różnił się znacząco od pozostałych spotkań, do których zdążyła przyzwyczaić kibiców Iga Świątek. Polka od początku zaczęła dyktować warunki na korcie, błyskawicznie obejmując prowadzenie (2:0). Raszynianka miała okazję zwiększyć przewagę w kolejnym gemie, ale Ruse tym razem nie dała się zaskoczyć i obroniła swój serwis. Kolejne gemy nie przynosiły większych zmian. Urodzona w Bukareszcie tenisistka długo nie była w stanie znaleźć recepty na powstrzymanie obrończyni tytułu, której przewaga dalej rosła (4:1). Od tego momentu Ruse podniosła jednak poziom swojej gry. W szóstym i ósmym gemie przełamała naszą reprezentantkę, zmniejszając swoją stratę na 3:5. Jednak to było wszystko, na co było ją już stać. Mistrzyni Roland Garros 2020 w następnym gemie kolejny raz odebrała serwis Rumunce i objęła prowadzenie w meczu.
Drugą odsłonę Świątek rozpoczęła jeszcze lepiej, bo od trzygemowego prowadzenia. Z biegiem czasu Ruse była coraz bardziej niecierpliwa i popełniała więcej niewymuszonych błędów. Taki stan rzeczy utrzymał się już do końca seta i to po niewiele ponad godzinę trwającym meczu, Polka mogła cieszyć się z awansu do kolejnej rundy.
Iga Świątek o miejsce w ćwierćfinale zagra z Wiktorią Azarenką, którą pokonała na początku roku w trzech setach w drodze do półfinału turnieju WTA 500 w Adelajdzie.
Internazionali BNL d’Italia, Rzym (Włochy)
Iga Świątek – Elena – Gabriela Ruse 6:3, 6:0