foto: Damian Kuziora

Stal Mielec w spotkaniu 11. kolejki PKO Ekstraklasy wyszła na przekór przeciwnościom losu i odwracając niekorzystny wynik przed przerwą pokonała wyraźnie Zagłębie Lubin 4:2. Zwycięstwo podkarpackiej ekipy mogło być okazalsze, gdyby nie fantastyczna interwencja bramkarza Miedziowych przy… drugim rzucie karnym.

Zagłębie Lubin stroni w tym sezonie od polubownych rozwiązań – we wcześniejszych 10. meczach ani razu nie zremisowało. Z kolei mielecka Stal stara się wykorzystać maksymalnie wszystkie okazje na doładowanie punktowego konta, co często się udaje, dzięki czemu zespół ten wciąż nawiązuje kontakt ze środkiem tabeli. Wobec tego wniosek przedmeczowy był taki, że w Mielcu na widownię czekał ciekawy spektakl.

Już pierwszy kwadrans był istną wymianą ciosów. Najpierw zaatakowali goście. W 6. minucie Starzyński starał się zaskoczyć Strączka strzałem z dystansu, obronionym przez bramkarza. W odpowiedzi 4 minuty później piłka zaskoczyła w polu karnym De Amo, który w dobrej pozycji oddał niecelny strzał. Po kolejnych 4. minutach znów natarli miejscowi. Zza pola karnego przymierzył Sitek, Hładun odbił piłkę, która ostatecznie w wyniku interwencji obrońcy wylądowała na rzucie rożnym. Po jego wykonaniu Tomasiewicz zacentrował do Maka, który z kilku metrów głową sfinalizował akcję zdobyciem gola.

Lubinianie śpieszno zabrali się do odrabiania strat i w 22. minucie ponownie był remis. W okolicy narożnika pola karnego piłkę dopadł Daniel i przy pasywnej postawie obrońcy zakręcił przy dalszym słupku, strzelając bramkę przedniej urody.

W kolejnych dziesięciu minutach obie ekipy miały po jednej świetnej okazji. Najpierw Mak omal nie skopiował wyczynu z 15-tej minuty, trafiając uderzeniem głową jedynie w poprzeczkę. W odwecie zapowiadająca się kontra Zajicia i Szysza została zepsuta – ten drugi nie trafił w bramkę.

Miedziowi dopięli swego w 41. minucie. Po wstrzeleniu piłki pod bramkę przez Chodynę nieszczęśliwie interweniował wracający Gettiner, pakując piłkę do własnej sieci.

Po przerwie do szturmu ruszyli mielczanie i w ciągu kilkunastu minut sytuacja diametralnie się odwróciła. Wpierw wpadający w pole karne Sitek został zaczepiony przez obrońcę i sędzia wskazał na „wapno”. W 52. minucie Tomasiewicz zmylił z jedenastu metrów Hładuna i Stal doprowadziła do wyrównania.

W 63. minucie Gettinger po raz pierwszy miał okazję zrehabilitować się za niefortunny moment pod koniec pierwszej części. Napastnik gospodarzy ze stałego fragmentu gry posłał piłkę w pole karne, a znakomite wyjście Maka i trącenie futbolówki zaskoczyło po raz trzeci Hładuna. Podopieczni Adama Majewskiego mieli w dalszym ciągu ochotę na ofensywną grę. W lewym narożniku boiska piłkę ustawił Gettinger, zacentrował na głowę Flisa, a ten w 75. minucie wspaniałym uderzeniem umieścił piłkę w przeciwległym okienku bramki lubinian.

Ataki gospodarzy były nadal groźne. W 81. minucie dochodzący na 8. metrze do strzału Piasecki został wycięty równo z trawą przez Panticia i arbiter po raz kolejny zmuszony był do podyktowania rzutu karnego. Sprawiedliwość chciał wymierzyć sam poszkodowany, mierzył w środek bramki, ale rzucający się w lewy róg Hładun zostawił nogę, co uchroniło lubiński zespół od straty piątej bramki.

Golkiper dolnośląskiej ekipy jeszcze raz znakomicie spisał się w tym meczu, po uderzeniu De Amo.

Mimo większego posiadania piłki przez gości, zwycięstwo mielczan jak najbardziej zasłużone.

STAL Mielec – GÓRNIK Łęczna 4:2 (1:2)

Mateusz Mak 14. i 63., Tomasiewicz 52.(kar.), Flis 75. – Daniel 22.,  Getinger 41.(sam.)

Stal Mielec: Strączek – Getinger, Flis, Matras, de Amo, Sitek (87. Jankowski) – Tomasiewicz, Kort (60. Urbańczyk), Mateusz Mak (82. Szczutowski), Wrzesiński (82. Żyro) – Piasecki.

Zagłębie Lubin: Hładun – Chodyna, Lepczyński, Pantić, Bartolewski – Poręba (80. Kusztal) – Daniel (80. Pieńko), Pakulski (67. Žiguljov), Starzyński, Szysz (67. Żivec) – Zajíc (80. Sławiński)

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!