foto: Damian Kuziora

Wprawdzie otwarte historycznym meczem Włochy – Rumunia w Amfiteatrze w Veronie Mistrzostwa Europy siatkarek trwają już od wtorku, to jednak nasza reprezentacja wyjdzie na pierwszy pojedynek przeciw Słowenii w Gandawie w piątkowy wieczór. Biało-czerwone udały się do Belgii w znakomitych nastrojach, po udanej – skończonej miejscem na najniższym stopniu podium – Lidze Narodów oraz bardzo pożytecznych, dwukrotnie zwycięskich potyczkach towarzyskich z czołową na świecie Turcją.

Od dwóch z rzędu złotych medali mistrzostw Europy w wykonaniu reprezentantek Polski – podopiecznych nieodżałowanego Andrzeja Niemczyka –  minie niebawem 18 lat. Kolejne pokolenie biało-czerwonych siatkarek już nie miało okazji świętować takich sukcesów. Nie we wszystkich imprezach wysokiej rangi, lecz od czasu do czasu na mistrzowskich zmaganiach Polki owszem się pojawiały, nawet zdarzało się, że były dość widoczne, lecz jak przyszło co do czego nie odegrały jakiejś większej roli. Brakowało polskich kobiet pod olimpijską siatką, bo w kwalifikacjach też czegoś było mało. Jeśli już poziom sportowy dawał podstawę do optymizmu, zawodził system selekcji, który wywracała atmosfera. Przez lata niewiele stało na przeszkodzie, by jednak wzbić się na wyżyny umiejętności. Na brak talentów polska siatkówka nie narzekała. Mieliśmy coraz mocniejszą ligę, odwiedzaną przez rozpoznawalne zawodniczki stanowiące o sile najlepszych reprezentacji narodowych świata. Przyjeżdżały też do gry w najlepszych klubach naszej siatkówki – Chemiku Police, Developresie Rzeszów czy ŁKS-ie Commercecon Łódź –  rozwojowe zagraniczne zawodniczki, dla których gra w TAURON Lidze była przystanią do skoku na płaszczyznę wielkiego grania w Turcji i Włoszech. Ich występy stały się  świetną promocją do reprezentowania w kolejnym etapie kariery najlepszych klubowych zespołów świata. Było się więc od kogo uczyć, była zdrowa, przynosząca wielowektorowe korzyści rywalizacja. Była również okazja do robienia karier, które indywidualnie polskie siatkarki zwykle wykorzystywały. Przykłady zaczynają się od Joanny Wołosz, a po niej Magdalenie Stysiak, jednak od kilku sezonów – z różnym powodzeniem – coraz więcej Polek smakuje siatkarskiego chleba najlepszych lig świata. Do tego polskie kluby zaczęły się też z coraz lepszym efektem pokazywać w europejskich pucharach. Może jakoś gwałtownie i bezczelnie nie depczą po piętach paniom z Conegliano, Novary czy Stambułu, jednak dystans między nimi a najlepszymi sukcesywnie się skraca. Jednak to wszystko nie miało żadnego przełożenia na renomę kadry.

Nowego ducha w reprezentacyjne poczynania tchnął przed rokiem włoski szkoleniowiec Stefano Lavarini. Renesans jego wybranek był już widoczny przed rokiem, a teraz tylko możemy mówić o progresie. Odbywające się przed rokiem w polskich halach mistrzostwa świata dały naszym krajankom miejsce w „ósemce”, w której nie były na imprezie tej rangi od 66 lat. Do strefy medalowej zabrakło dwie dobre piłki trwającego grubo ponad dwie i pół godziny meczu z broniącą tytułu Serbią (ostatecznie rywalki mistrzostwo świata obroniły). W zakończonych przed kilkoma tygodniami rozgrywkami w Lidze Narodów Reprezentacja Polski zdobyła brązowy medal, co jest największym sukcesem w tego rodzaju zmaganiach od 55 lat.

Po kilkunastu latach nieurodzaju, żeńska siatkówka w Polsce zyskała blask, co jest zasługą na pewno świeżej myśli szkoleniowej, ale też wypadkową wielu innych czynników. To sprawia, że bez zbytecznego pompowania balona na rozpoczętych, organizowanych przez cztery państwa Mistrzostwach Europy mamy prawo oczekiwać od naszych reprezentantek gry o wysokie cele.

Ciesząc się z niedawnego sukcesu w Lidze Narodów, członkinie reprezentacji Polski przy dźwiękach przeboju na czasie „Supermoce” intonowały triumfalnie twórczość Męskiego Grania Orkiestry 2023. Na co stać „Supermoce” Stefano Lavariniego w trwającej już najważniejszej rywalizacji Starego Kontynentu? Czy można oczekiwać nawiązania do „złotek” Andrzeja Niemczyka? W wielu aspektach z pewnością tak. Trzeba jednak wiedzieć, że o medalu i ostatecznym triumfie myśli klika ekip. Wszystko okaże się w praniu, a w praktyce każdy efekt medalowy będzie znaczył, że ta ekipa zmierza w dobrym kierunku i wcześniej czy później znów pojawi się na szczycie.

Terminarz spotkań reprezentacji Polski siatkarek na mistrzostwach Europy 2023

Do kolejnej fazy przejdzie najlepsza czwórka z każdej z grup. Mistrzostwa Europy bronią Włoszki, które w meczu o złoto dwa lata temu pokonały Serbki. Brąz przypadł Turczynkom po zwycięstwie nad Holenderkami.

Terminarz spotkań reprezentacji Polski siatkarek na mistrzostwach Europy 2023

18 sierpnia o 20:00 – Słowenia vs Polska

20 sierpnia o 20:00 – Węgry vs Polska

21 sierpnia o 17:00 – Polska vs Serbia

22 sierpnia o 20:00 – Belgia vs Polska

24 sierpnia o 17:00 – Polska vs Ukraina

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!