foto: Patryk Górecki

Gdy w 2014 roku siatkarze wygrywali mistrzostwo wielu kibiców piłki nożnej zazdrościło rozmyślając, ile mogłoby dać za to, by reprezentacja w piłce otarła się o taki sukces.

Niedawno siatkarze zdobyli mistrzostwo Europy. Przed rokiem zajęli drugie miejsce w mistrzostwach Świata. Teraz w kwalifikacyjnym turnieju w Chinach są na prostej do Igrzysk Olimpijskie w Paryżu. Jako kibic sportu cieszę się z tego, co osiągnęli. Na włoskiej ziemi zaserwowali, dosłownie i w przenośni takie „Italo Disco”, że ich oponentom już w trakcie meczu w uszach brzmiała słynna piosenka chętnie podkładana pod filmiki z serii Coffin Dance. Nasze panie pod siatką wprawdzie na mistrzostwach Europy znaczącego wyniku nie zrobiły, ale z turnieju kwalifikacyjnego uzyskały olimpijski awans, nie będąc przecież faworytkami, a ogrywając wyżej notowane rywalki.
Mamy w tej dyscyplinie dobrobyt, ostatnia lata, są dla naszej siatkówki wyjątkowe. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić co by się działo gdyby takie sukcesy osiągali piłkarze. Niestety na ten moment nie muszę się o to martwić.

Gdyby zestawić to z tym, co dzieje się w naszej rodzimej piłce kopanej?

Na boisku? Dramat. W gabinetach? Bałagan. Doszło nawet do tego, że gdyby stworzyć ranking najbardziej antypatycznych postaci w polskim sporcie, Paweł Fajdek mógłby znów zając odległe miejsce, ustępując Lewandowskiemu i spółce.

Takich czasów dożyliśmy a może do takich czasów wróciliśmy, bo końcówka kadencji Leo Benhakera też nie jest najmilej wspominanym okresem w dziejach Reprezentacji Polski.

Tak więc marzenia o sukcesie na europejskim lub światowym czempionacie z półki kina familijnego, gdzie często hart ducha lub siła przyjaźni dawała możliwość do odniesienia zwycięstwa, trzeba przełożyć na półkę z napisem fantastyka.

Zastanawiam się, kiedy odbudują swoje dobre imię , kiedy odzyska zaufanie kibiców.

20 lat temu wystarczył sam awans na imprezę rangi mistrzowskiej. Teraz, w przypadku Euro w Niemczech taki stan rzeczy nie robi na nikim wrażenia. Na ten turniej jedzie prawie cały kontynent, ba awans z grupy też nie jest jakimś wybitnym osiągnięciem. Martwi mnie, że przez kolejne lata będziemy wspominać rok 2016, że byliśmy o jednego karnego od półfinału.

Przy reprezentacji nie działa nic.

Dwóch portugalskich trenerów potraktowało ją jak studenckiego Erazmusa. Zabawili się naszą piłką i wrócili do siebie. Z suto napchanymi portfelami, żaden nie traktował jej poważnie.
Ale nie można spłycić dyskusji na temat reprezentacji do rotacji trenerów. Nasi herosi również dołożyli sporo do pieca.

To co wyczyniali na boisku i poza nim

Mundiale za kasę, w miejscach, gdzie prawa człowieka łamie się tak samo łatwo jak opłatek u nas w Wigilię. Narracja zawsze była taka, że piłkarze nie są niczemu winni, nie mogą nic zrobić, to ci źli, zachłanni działacze i politycy, to ich wina. No cóż, wystarczyło dać trochę pola do popisu zawodnikom, i mamy aferę premiową. Szkoda już chyba strzępić język w tym temacie. Musiało być naprawdę poważnie skoro przez tyle miesięcy od wydarzenia usłyszeliśmy tyle wersji zdarzeń. Z pozycji kanapy mogę się mądrzyć, że ja bym tej kasy od premiera nie wziął, albo na pewno nie kłóciłby o nią się z kolegami z drużyny. Jest takie powiedzenie, że jeśli nie wiesz jak się zachować, to zachowaj się przyzwoicie. Teraz mogą robić sobie zdjęcia w restauracji, przekonywać, że wszystko wyjaśnione, atmosfera jest top i walczymy dalej. A ja mogę powiedzieć, że ani nie widzę tej atmosfery, ani nie widzę, żeby walczyli. Patrząc na ich ostatnie popisy, to więcej zaangażowania widzę jak gram z kolegami na orliku.

Sumując to wszystko, nawet nie jestem zły. Jest mi ogromnie wstyd. Wiem, że nie jestem odosobniony, więc hasło „łączy nas piłka”, trzeba przemianować na „łączy nas wstyd”.

Wstyd jest dużo gorszy niż złość. Złość mija szybko, wstyd towarzyszy cały czas.

Mamy nowego trenera. Michał Probierz, postać nietuzinkowa, na pewno z charakterem. Kapitan w swoim wywiadzie podnosił argument, że za mało mamy tych charakterów w kadrze. Wiem, że miał na myśli swoich kolegów, ale myślę, że na początek wystarczy mu taki ktoś na ławce. Czy będzie lepszym wyborem niż Marek Papszun? Czas pokaże. Jednak daleki jestem od narzekania przed rozegraniem pierwszego meczu pod jego wodzą.

Ostatni trenerzy mieli defekt. Ten za defensywnie, ten za ofensywnie, ten nie zna zawodników, inny za nudny.

A może w końcu czas skupić się na wykonawcach? Bo w takiej grupie eliminacyjnej zawodnicy z takim doświadczeniem, grający i trenujący w dobrych, zagranicznych klubach powinni sobie poradzić nawet z Myszką Miki na ławce.

Życzę mu powodzenia, bo wygląda na takiego, dla którego ta nominacja jest spełnieniem marzeń. Tak to właśnie powinno wyglądać w kontekście kadry narodowej.

Jest miłośnikiem literatury, uwielbia fraszki, stąd pokusiłem się o jedną ze specjalną dedykacją dla niego.

„Na trenera Probierza wybrali,
lud chce usłyszeć, jak kabel do prodiża świszczy w oddali”.

Polska siatkówka wygląda super, w piłce nożnej jest tak źle, że już gorzej chyba nie może. Więc będzie inaczej, a czy lepiej wkrótce zobaczymy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!