Maks Kaśnikowski ledwie dwa dni temu rozpoczął swój udział w rozgrywkach we włoskiej Francavilli. W środowe popołudnia Polak pożegnał się z turniejem po ciężkim boju z Nickiem Hardtem.
Notowany ponad pięćdziesiąt pozycji niżej od rywala Maks Kaśnikowski rozpoczął to spotkanie nader dobrze. Może wręcz powiedzieć: znakomicie. Po trzech gemach prowadził już 3:0 i wydawało się, że pewnie kroczy do zwycięstwa w tej partii. Jednak od stanu 4:1 dla naszego rodaka coś zaczęło się psuć. Polak, najwidoczniej wyczerpany mocnym początkiem, tracił gem za gemem i jego rywal z Ameryki Środkowej nieuchronnie się do niego zbliżał. W 10. gemie wyrównał stan rywalizacji, a ostatecznie pierwsza odsłona rywalizacji musiała zakończyć się tie-breakiem. W nim klarowną sytuację miał Dominikańczyk, jednak Polak spiął się i ostatecznie wygrał 9-7, a seta 7:6.
Drugi set zdecydowanie zweryfikował polskiego tenisistę. Kaśnikowski nie miał już na tyle sił, by utrzymać poziom Hardta, a ten powoli, ale skutecznie powiększał swoje prowadzenie. Po wielu breakpointach, przegranym serwisie i nerwach w gemie ósmym Polak i tak uległ swojemu przeciwnikowi 3:6. Kaśnikowski popełnił aż trzy podwójne błędy z których skrupulatnie skorzystał Dominikańczyk i to również miało wpływ na rezultat tego seta.
W decydującej części tego pojedynku Maks grał na równi ze swoim oponentem do około piątego gema po którym przegrywał tylko 2:3. Jak się potem okazało, dwa zdobyte gemy, które Polak miał na liczniku, były jego maksymalnym osiągnięciem w tej partii. Nick Hardt wygrywając następnego gema na czysto, a siódmego do trzydziestu był w wyśmienitej sytuacji. Przy stanie 0:40 Kaśnikowski próbował jescze wrócić do walki, ale trzecia piłka meczowa Hardta była ostatnią w tym meczu, który zakończył się rezultatem 2:1 dla 214. w światowym rankingu Dominikańczyka.
Francavilla Chall (1/8 finału)
Maks Kaśnikowski (POL, 268. ATP) – Nick Hardt (DOM, 214. ATP)
1:2 (7:6, 9-7; 3:6;2:6)
