Foto: Socios Wisła Kraków/Bartek Ziółkowski

eLKE: Godne pożegnanie Wisły Kraków z pucharami! Cercle Brugge nie miało zbyt wiele do powiedzenia na własnym stadionie!

Reklama

Wisła Kraków miała bardzo trudne zadanie w rewanżu z Cercle Brugge. ”Biała Gwiazda” na własnym stadionie przegrała 1:6, i odrobić takie straty na wyjeździe wydawało się praktycznie niemożliwe. Mimo wszystko Wisła podjęła rękawice chcąc pozostać w europejskich pucharach. To się nie udało, ale pożegnanie polskiego klubu było godne, i zakończyło się zwycięstwem 4:1.

Wisła Kraków na ten mecz wyszła w trochę innym zestawieniu niż miało to miejsce przy okazji pierwszego spotkania. Początek nie wskazywał na to, że szybko pojawią się gole dla ”Białej Gwiazdy”, która musiała mocno uważać w obronie. Goście pokazali jednak, że odrobili lekcję z pierwszego meczu, i w defensywnie wypadali zdecydowanie lepiej. W 14. minucie Angel Baena dośrodkował piłkę na Frederico Duarte, a ten huknął z woleja. Gdyby nie ręka golkipera Cercle to piłka wpadłaby do bramki, a tak wylądowała nad poprzeczką. Chwilę później Angel Rodado wrzucił futbolówkę na Alana Uryge, a ten umieścił ją w siatce. Trzy minuty później było już 2:0 dla Wisły Kraków. Tamas Kiss został świetnie obsłużony i wyszedł sam na sam z bramkarzem. Warleson co prawda dotknął piłki, ale uderzenie było na tyle mocne, że i tak wpadło do siatki. Cercle starało się zmusić Wiślaków do popełnienia błędu naciskając na nich wysokim pressingiem. W 30. minucie Wisła mogła podwyższyć prowadzenie, ale strzał Bartosza Jarocha został obroniony. Pięć minut później dużo szczęścia mieli gracze z Krakowa. Abdoul Kader Ouattara doszedł łatwo do uderzenia, i tylko to, że źle się do niego złożył spowodowało, że Cercle Brugge nie złapało kontaktu. Tuż przed przerwą przyjezdni mieli jeszcze jedną świetną okazję. Rodado pograł z Kissem, a ten oddał futbolówkę Angelowi Baeny, który zablokował przymiarkę Hiszpana.

W drugiej połowie Wisła Kraków musiała przeciwstawić się naporowi gospodarzy. ”Biała Gwiazda” była zamknięta na własnej stronie boiska. W 62. minucie goście odzyskali trochę wigoru. Po dryblingu, Patryka Gogół wpadł w pole karne i oddał dobrze zapowiadający się strzał. Przerwał go jednak obroną Warleson. Dziesięć minut później Wisła zaskoczyła rywali. Angel Rodadow wywalczył piłkę, oddał ją Patrykowi Gogółowi, a ten tym razem był lepszy od bramkarza Cercle Brugge. Odpowiedź gospodarzy przyszła błyskawicznie. W 78. minucie świetną kontrę wyprowadzili Alan Minda i Felipe Augusto. Ten drugi wykończył akcję strzałem dającym gola kontaktowego. Chwilę potem Wiślacy mogli mówić o olbrzymim pechu, kiedy piłka odbiła się od poprzeczki, po uderzeniu Łukasza Zwolińskiego. Następnie dwukrotnie Kevin Denkey próbował szczęścia, ale nie mógł odnaleźć światła bramki. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry Wisła podwyższyła swoje prowadzenie za sprawą Zwolińskiego, i choć to nie wystarczyło do pozostania w europejskich pucharach to trzeba przyznać, że pożegnanie wygraną 4:1 należy ocenić jako dobry prognostyk na przyszłość.

Cercle Brugge – Wisła Kraków 1:4 (0:2)

15′ 0:1 Alan Uryga

18′ 0:2 Tamas Kiss

73′ 0:3 Patryk Gogół

78′ 1:3 Felipe Augusto

90+4′ 1:4 Łukasz Zwoliński

Cercle Brugge: Warleson – Diakite (84′ Magnee), Lietaert, B. Popović, Miangue (46′ Nazinho) – Erick Nunes (74′ Van der Bruggen), Francis – Ouattara, Bruno Goncalves (74′ Minda), Brunner (46′ Denkey) – Felipe Augusto.

Wisła Kraków: Broda – Jaroch, Uryga, Łasicki, Mikulec – Carbo (80′ Kutwa), Dziedzic (46′ Sukiennicki) – Angel Baena (60′ Jesus Alfaro), Frederico Duarte (46′ Gogół), Kiss (74′ Zwoliński) – Angel Rodado.

Reklama
Opublikowano: 29.08.24

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane