
Fortuna 1. liga: Prawdziwy pogrom na stadionie im. Orła Białego w Legnicy. Podbeskidzie nawet nie próbowało walczyć
Na stadion miejski im. Orła Białego w Legnicy przyjechało pewne spadku Podbeskidzie Bielska-Biała, aby zmierzyć się z tamtejszą Miedzią. Gospodarze nie zamierzali w żadnym momencie meczu się zatrzymywać.
Zawodnicy gospodarzy ekspresowo rozpoczęli atakowanie na bramkę Podbeskidzia. Już w 1. minucie. Legniczanom wystarczyły zaledwie trzy podania, aby zdobyć bramkę. Potem w polu karnym odnalazł się Damian Michalik i ładnym strzałem umieścił piłkę w bramce. Zespół z Legnicy nie zamierzał zatrzymywać się na jednobramkowym prowadzeniu i w 3. minucie na tablicy wyników widniał już wynik 2-0. Iban Salvador nie zdecydował się na uderzenie zza pola karnego, lecz zagrał przeszywające podanie w pole karne do Wiktora Bogacza, a ten podwyższył prowadzenie Miedzi. Podbeskidzie zdecydowanie podrażniło się po stracie drugiego gola i w 13. zawodnicy tego klubu zdobyli gola kontaktowego. Zawodnicy gości wyszli ze składną kontrą, po której podanie dostał Marcel Misztal i oddał strzał przy samym słupku bramki miejscowych, a tym samym nie dał szans golkiperowi z Legnicy. W 18. minucie Legniczanie mieli rzut wolny, po którym jeden z ich zawodników oddał ładne uderzenie z powietrza, ale nie znalazło ono drogi do bramki. Kolejne minuty mijały, a obraz gry nie ulegał żadnym zmianom, w dalszym ciągu to gospodarze napierali na bramkę przyjezdnych. W 19. minucie z rzutu rożnego dośrodkowywał Krzysztof Drzazga, po jego centrze miało miejsce duże zamieszanie w szeregach obronnych Podbeskidzia, lecz ostatecznie obrońcy tego klubu wyekspediowali piłkę jak najdalej od własnej bramki. W 21. minucie gry Miedź miała rzut wolny z okolic lini pola karnego, do piłki podszedł Salvador i przepięknym uderzeniem zdobył swojego frugiego gola w tym spotkaniu. Na zakończenie pierwszej części gry Miedź znów wykorzystała idealnie stały fragment gry. Z narożnika boiska dośrodkowywał Salvador, a w okolicy jedenastego metra do piłki głową dopadł Bogacz i zdobył następnego gola dla swojej drużyny.
Na początku drugiej części gry Miedź ruszyła ze swoim kolejnym szybkim atakiem. Zawodnicy Miedzi fantastycznie paroma szybkimi zagraniami przedarli się pod bramkę swojego oponenta, ostatnie podanie w tej sytuacji chciał wykonać Michalik, lecz piłka natrafiła na nogi Mateja Senicia i defensor umieścił piłkę we własnej bramce. Mimo wyniku 5-1 Podbeskidzie próbowało zakończyć to spotkanie z honorem. W minucie 59. bardzo ładny strzał oddał Martinaga, lecz równie dobrze interweniował golkiper miejscowych. Na osiem minut przed końcem bramkarz Podbeskidzia wykazał się sporą nieuwagą i w błyskawicznym tempie piłkę odebrał mu Marcel Mansfeld i bezlitośnie pokonał zażenowanego bramkarza gości. Miedź mimo pięciobramkowej zaliczki wciąż chciała zdobywać kolejne gole, dowodem na to była obiecująca próba wykończenia akcji przez Mehdiego Lehaire, ale tam nie znalazła drogi do bramki. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry szansę na strzelenie drugiego gola dla Podbeskidzia miał Radosław Zając, który przechwycił piłkę pod bramką Radosław Zając, ale niemal w sytuacji sam na sam uderzył nad poprzeczką.
Polecane
- Piłka nożna05.07.25
OFICJALNIE: Zagłębie Lubin w końcu ma nowego napastnika!
Tymoteusz Mech
- Piłka kobieca05.07.25
Śląsk Wrocław ma nową piłkarkę
Milena Romanowska
- Piłka kobieca05.07.25
Pajor i spółka w debiucie bez szans. Taktyczny koncert Niemek
Mariusz Cichowski
- Piłka kobieca04.07.25
Weronika Kaczor wraca do Górnika
Milena Romanowska