Julia Walczyk-Klimaszyk podczas Grand Prix we florecie zajęła drugie miejsce. Pozostali zawodnicy byli dalecy od pudła.
Polscy reprezentanci w szermierce rywalizowali w różnych miejscach. Na największe wyróżnienie zasługuje postawa florecistki Julii Walczyk-Klimaszyk.
Szanghaj:
Do turnieju głównego udało się dostać tylko Michałowi Siessowi. W pierwszej rundzie Polak poległ z Chińczykiem Mo Ziwei i końcowo uplasował się na pięćdziesiątej drugiej lokacie. Wśród kobiet największe wrażenie zrobiła Julia Walczyk-Klimaszyk. Biało-czerwona przechodziła przez kolejne fazy (między innymi wygrała Karoliną Żurawską), aż wreszcie dotarła do strefy pucharowej. W ćwierćfinale pokonała Włoszkę Martinę Batini, a w półfinale Amerykankę Lee Kiefer. W finale znów czekała na nią reprezentantka Italii Martina Favaretto. Mimo, że jej nie udało się pokonać to Walczyk-Klimaszyk mogła być zadowolona.
Fujairah:
W głównej drabince mieliśmy trzy Polki: Aleksandrę Jarecką, Renatę Knapik-Miazgę i Martynę Swatowską Wenglarczyk. Najwyżej z nich, bo na dwudziestym pierwszym miejscu rywalizację ukończyła Jarecka. Poza top czterdzieści wypadły Knapik-Miazga i Wenglarczyk ulegając już w pierwszej rundzie swoim przeciwniczkom. W turnieju drużynowym szpadzistek biało-czerwone zajęły szóste miejsce. Polki kolejno zwyciężyły nad Japonkami, nie dały rady Szwajcarkom, wygrały z Chinkami, a później przegrały z Estonkami.
Płowdiw:
Cała trójka polskich szablistek zakończyła zmagania na pierwszej rundzie, w głównej drabince. Zuzanna Cieślar była pięćdziesiąta, Zuzanna Lenkiewicz pięćdziesiąta druga, a Daria Skonieczna sześćdziesiąta pierwsza. W drużynie Cieślar, Kozaczuk, Matuszak i Skonieczna przegrały z Włoszkami. W walce o miejsca 9-16 Polki wygrały z reprezentantkami Hong-Kongu, potem przegrały z Bułgarkami, a następnie pokonały Chinki, co dało w końcowym rozrachunku jedenastą pozycję.
Saint Mauer:
Turniej szybko skończył się dla Macieja Bieleca, który przegrał już swoją pierwszą walkę i zakończył udział w Saint Mauer na sześćdziesiątym czwartym miejscu. W drużynie nie było lepiej. Nasi panowie po przegranej z Holandią zostali sklasyfikowani na dwudziestej pierwszej lokacie.
Madryt:
Zarówno Benedykt Denkiewicz jak i Krzysztof Kaczkowski już w inaugurujących pojedynkach musieli uznać wyższość rywali. Sami zaś zajęli kolejno pięćdziesiąte szóste i pięćdziesiąte siódme miejsce.