DIVINE MYLES Arriva Twarde Pierniki Toruń / fot. Karol Makowski polski-sport.com

Orlen Basket Liga: Dziki słabsze od Twardych Pierników

Reklama

Nieskuteczna gra w drugiej i trzeciej odsłonie sprawiły, że pogoń Dzików w ostatnich minutach to za mało by wygrać spotkanie. W ekipie ze stolicy brakowało podstawowych środkowych Johna Fulkersona i Macieja Bendera co zawęziło grę pod koszem gospodarzom.

 

Spotkanie zaczęło się  od gry kosz za kosz. Tylko na moment Dzikom udało się prowadzić trzema (12:9) oczkami. Torunianie szybko odpowiadali celnymi rzutami Wilczka i Kamińskiego. To podrażniło ekipę z Warszawy. Swoje pięć oczek dodał Andre Wesson oraz rzutem zza łuku popisał się Janari Joesar. To dawało warszawskiemu zespołowi prowadzenie 20:13. Jednak jak się okazało nie na długo. Przełom pierwszej i drugiej odsłony Twarde Pierniki wygrały 18:3. I to było preludium do skutecznej gry torunian.  W drugiej kwarcie obrona warszawskiego zespołu pozwalała rywalom na wiele. Ci mając bardzo dobrą skuteczność nie marnowali swoich szans. Po kolejnych punktach Abu i Gaddeforsa Arriva Twarde Pierniki prowadziły czternastoma oczkami. W tym momencie przypomniał o sobie Grzegorz Kamiński trafiając dwukrotnie zza łuku w ciągu czterdziestu sekund. Na minutę do końca pierwszej połowy na tablicy widniał wynik 30:50 dla gości. Dziki nie istniały ani w strefie podkoszowej, ani na obwodzie.

Po zmianie stron przewaga torunian dalej powoli rosła. Swoje dodawał Ertel i Gaddefors oraz bardzo aktywny i skuteczny Abdul Malik Abu. Dziki owszem swoje próbowały trafiać, ale nie umiały zagrozić rywalom. Gdy trójkę trafił Dominik Wilczek było nawet 50:75 dla gości. Na tym Twarde Pierniki nie poprzestawały. Gdy kolejne punkty Divine Myles torunianie prowadzili rekordowymi dwudziestoma siedmioma punktami. I wszystko wskazywało, że jest już po meczu. Po wznowieniu gry w czwartej odsłonie Dziki wyszły na boisko jakby odmienione. Warszawianie zaczęli funkcjonować w ataku. W trzy minuty zaliczyli serię 11:2. To sprawiło, że gospodarze zaczęli gonić rywali. Dziki w czwartej kwarcie trafili sześciokrotnie za trzy. Skuteczne akcje (np 2+1) dodawał Andre Wesson. Torunianie pozwalali tym razem gospodarzom na dużo. Po trafieniach Denzela Anderssona przewaga gości zmalała do stanu 80:91 na nie co ponad dwie i pół minuty do końca regulaminowego czasu gry. Warszawianie zaczęli wierzyć, że mogą wrócić do spotkania. Gdy swoje dalej trafiał szwedzki skrzydłowy było nawet 86:94, ale pojedyncze trafienia Ertela, Abu i przede wszystkim akcja 2+1 Gaddeforsa wybiły z głowy szanse Dzikom na powrót do spotkania.

Najskuteczniejszymi zawodnikami Dzików Janari Joessar z 22 punktami oraz Andre Wesson z 20 oczkami. Dla torunian 26 punktów dla Twardych Pierników zdobył Abdul Malik Abu.

 

 

DZIKI WARSZAWA – ARRIVA TWARDE PIERNIKI TORUŃ  86:98 (20:15, 13:35, 25:34, 28:14)

Reklama
Opublikowano: 07.02.25

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane