fot. plk.pl

Orlen Basket Liga: Emocje w Warszawie

Reklama

Jeszcze na niespełna minutę PGE Spójnia miała niemalże na wyciągnięcie ręki wygraną w stolicy, ale po dogrywce musiała uznać wyższość Legii. Bohaterem Legii był Juwan Evans, który najpierw doprowadził do dogrywki, a potem zdobył punkty w dogrywce trafił punkty na wagę wygranej.

 

Spotkanie lepiej zaczęli goście, szybko obejmując prowadzenie 0:6. Jednak legioniści szybko wrócili do gry za sprawą trafień Ojarsa Silinsa i Kemrona McGustego. Dobrą zmianę z ławki dał Andrzej Pluta junior. Rozgrywający w ciągu niespełna pięciu minut pierwszej odsłony trafił wszystkie swoje rzuty (2/2 za 2 i 1/1 za trzy) zdobywając siedem oczek dodając do tego asystę. Szybko Legia zniwelowała straty, by po kilku udanych akcjach z obu stron zacząć budować swoją przewagę. Na nie co ponad minutę Legia uciekała Spójni nawet na osiem (24:16) oczek. Po wznowieniu gry stargardzianie nie chcieli odpuszczać. Mimo trafienia Showna Jonesa i prowadzenia gospodarzy 26:18 szybko doprowadzili do remisu za sprawą Jaydena Martineza i Ta’Lona Coopera. Ten ostatni był najlepszym strzelcem przyjezdnych w pierwszej połowie z 15 punktami.  Jednak Legia pokazywała pazur w ataku. Akcje Kamerona (efektowny wsad-10 punktów w pierwszej połowie) i akcja 2+1 Dominika Grudzińskiego poderwały publiczność. Warszawianie długo utrzymywali minimalną przewagę. W samej końcówce znowu Spójnia ponownie zaliczyła serię pięciu punktów bez odpowiedzi rywala. Dzięki temu na moment goście prowadzili 37:38.

Po zmianie stron Legia za sprawą trafień Jawuna Evansa uciekała na pięć punktów.  Goście dzięki trójce Damiana Krużyńskiego i wolnych Wesleya Gordona doprowadzili do kolejnego remisu, tym razem 45:45 w dwudziestej czwartej minucie. Obie ekipy nie zamierzały ustępować. Legia budując minimalną przewagę szybko ją potrafili stracić. Gdy ponownie gospodarze prowadzili pięcioma oczkami, to goście w ostatnich trzech minutach zaliczyli serię 8:0. To dawało prowadzenie Spójni po trzydziestu minutach  56:59. Poziom intensywności Spójni był zdecydowanie nie do zatrzymania dla legionistów. Po wznowieniu gry prowadzenie zmieniało się niemalże co akcję. Ważnym momentem była sytuacja w której Kameron McGusty złapał faul niesportowy. Z racji, że wcześniej dostał faul techniczny musiał udać się do szatni. Po tym Spójnia złapała wiatr w żagle zaliczając ponownie serię 8:0. I to oni prowadzili rekordowymi siedmioma (62:69) punktami. Ale do końca pozostawało jeszcze ponad 6,5 minuty. Gospodarze dwie minuty później zbliżali się na dwa punkty po trafieniu Jawuna Evansa zza łuku. Przez kilka akcji byliśmy  świadkami wymian ciosów właśnie takimi rzutami. Gdy swoją trójkę trafił Ojars Silins, a za dwa dorzucił Michał Kolenda warszawianie na moment odzyskali prowadzenie. Punkty, które mogły zdecydować o wyniku na niespełna minutę trafił Damian Krużyński spod samego kosza. Gdy na zegarze gry pozostawało niespełna osiem sekund dwa wolne przestrzelił Wesley Gordon. W odpowiedzi na sekundę do końca do remisu 80:80 trójką doprowadził Jawun Evans. W Legii punkty rozkładały się na kilku zawodników. Aż pięciu miało w regulaminowym czasie podwójne zdobycze, a w ekipie Andrieja Urlepa wyróżniali się Luther Muhammad, który równo punktował  cały mecz i Ta’Lon Cooper.

W dodatkowym czasie gry Legia uciekała na cztery oczka po trafieniu Mate Vucicia i wolnym Evansa. Gdy Legia zagrała dłuższą akcję w ataku z ważnym trafieniem Evansa było 88:82. Do końca jeszcze pozostawało ponad 80 sekund. Spójnia miała jeszcze kilka okazji na zmianę wyniku, ale raziła nie skutecznością.

 

Najskuteczniejszym w ekipie Legii był Ojars Silins z 15 punktami, 4 zbiórkami i 3 przechwytami. Z kolei Jawun Evans zdobył 24 punktów. W Spójni 26 oczek i 9 zbiórek zaliczył Luther Muhammad, a 23 punkty (5 zbiórek oraz 4 asysty i 3 przechwyty) dodał Ta’Lon Cooper.

 

LEGIA WARSZAWA – PGE SPÓJNIA STARGARD  88:84   (24:16, 16:20, 16:21, 24:21, 8:4)

Reklama
Opublikowano: 10.11.24

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane