Faza zasadnicza PlusLigi dobiega końca. W ostatniej kolejce PGE GiEK Skra Bełchatów podjęła Barkom Każany Lwów. Oba zespoły już przed tym spotkaniem wiedziały, że nie mają szansy na grę w fazie play-off, a zatem grały jedynie o to, które końcowo miejsce w niej zajmą. Okazało się, że po zwycięstwie Skry wyżej będą właśnie bełchatowianie.
Początek pierwszego seta to pomyłki po obu stronach siatki. Na blok nadział się Palonsky, a Lemański i Kovalov popełnili błędy w ataku. Wynik zatem oscylował wokół remisu. Szybciej rozkręcili się bełchatowianie. Gospodarze po ataku Aciobanitei i wcześniej bloku Konarskiego wysforowali się na dwa oczka przewagi. Rywale w błyskawicznym tempie dogonili, ale za chwilę znów to Skra przewodziła (8:6). Od tego momentu ciągle na prowadzeniu byli bełchatowianie. Odpowiedzialni za to byli głównie Lipiński i Aciobanitei plus siatkarze przeciwnego zespołu, którzy nie unikali pomyłek. Po ataku Konarskiego i Kupki PGE GiEK Skra Bełchatów miała pięciopunktową zaliczkę (17:12). W końcówce jednak pojedyncze ataki oraz świetna zagrywka Palonskyego spowodowały, że lwowianie gwałtownie się zbliżyli. Do remisu doprowadzili po bloku Gueye, pomyłce w wystawie Nowaka oraz asie Kuchera. Podczas gry na przewagi nieznacznie lepsi okazali się bełchatowianie zwyciężając 27:25, po zbiciu Konarskiego.
W drugiej partii bełchatowianie zaatakowali od samego początku. Odpowiedzialni za zdobywanie punktów byli Aciobanitei, Poręba i Konarski. Na zagrywce działał Lipiński utrudniając na maksa przyjęcie i wyprowadzenia ataku Barkomowi (9:4). Lwowianie z biegiem seta odrobinę się rozkręcili, ale nadal odstawali punktowo. Nadzieję na dognanie bełchatowian dał im swoim punktowym serwisem wymierzonym w Derouillona – M’Gueye (11:9). Co z tego jednak, kiedy po chwili lwowianie znów mieli przestój, z czego korzystała Skra (15:11). Skuteczny blok Poręby na Kovalovie spowodował, że bełchatowianie byli cztery oczka do przodu. Kolejny raz nutkę optymizmu w serca ukraińskich kibiców wlał Gueye swoim blokiem (17:15). To jednak było za mało na poskromienie dziś Skry. Gospodarze znów się oddalili, a w końcowej fazie podobnie jak i w pierwszym mieli też swoje kłopoty. Mimo to wygrali 25:23.
W trzecim secie oglądaliśmy nokaut wymierzony w Barkom Każany Lwów. Po kilku wymianach Skra prowadziła 4:0. Lwowianie nie potrafili zatrzymać Poręby ani przyjąć serwisu Petkova. Co więcej na parkiecie po stronie bełchatowian byli już praktycznie sami zmiennicy, którzy robili co chcieli z Barkomem. Po bloku Petkova na Kovalovie i błędzie Tupchii’ego Skra miała bezpieczną sześciopunktową przewagę (10:4). Udane zbicia w wykonaniu Rybickiego jeszcze bardziej powiększały dystans pomiędzy gospodarzami, a gośćmi (15:8). W końcówce ewidentnie było widać, że Barkom jest już pogodzony z porażką, i czeka na zakończenie tego meczu. To stało się po asie serwisowym Rybickiego i blokiem Nowaka na Kovalovie.
PGE GiEK Skra Bełchatów zakończyła fazę zasadniczą PlusLigi na dziewiątym miejscu z czterdziestoma dwoma punktami, a Barkom Każany Lwów na jedenastej lokacie z trzydziestoma ośmioma oczkami.
PGE GiEK Skra Bełchatów – Barkom Każany Lwów 3:0 (27:25, 25:23, 25:17)
MVP: Benjamin Diez
PGE GiEK Skra Bełchatów: Łomacz, Aciobanitei, Lemański, Konarski, Lipiński, Poręba, Diez, Nowak, Kupka, Petkov, Nowak, Rybicki, Marek, Derouillon
Barkom Każany Lwów: Petrovs, Palonsky, Shchurov, Tupchii, Kovalov, Gueye, Pampushko, Mazenko, Holoven, Dardzans, Kucher.