Niemiłym zaskoczeniem dla stołecznych kibiców było otwarcie 23. serii PlusLigi. Warszawski Projekt uległ GKS-owi Katowice 0-3 i choć porażka nie ma większego wpływu na pozycję warszawian w tabeli, to przed zbliżającą się fazą play-off niczego dobrego nie zwiastuje.
W ekipie warszawskiej został zatwierdzony do gry Artur Szapluk, jednak dziś jeszcze nie znalazł się w meczowej kadrze swojego niedawnego i obecnego klubu.
Szalpuk po zakończeniu poprzedniego sezonu podpisał kontrakt z ukraińskim klubem Epicentr-Podolany Horodok. Po tym, jak Ukraina została napadnięta przez Federację Rosyjską, Szalpuk wrócił do Polski. Dzięki decyzji władz Polskiej Ligi Siatkówki, prowadzącej rozgrywki PlusLigi, wszyscy polscy gracze, którzy po rozpoczęciu wojny wrócili do kraju z lig ukraińskiej i rosyjskiej mogli wrócić do polskich rozgrywek. Kilka godzin przed piątkowym meczem Szalpuk został graczem Projektu.
Nowi-starzy koledzy Szalpuka zaczęli dobrze, bo od prowadzenia 3:1, ale im dłużej trwał set, tym więcej oddawali szans gościom. Ostatni remis był przy wyniku 8:8, a trzy kolejne akcje – głównie za sprawą Jakuba Jarosza – wygrali podopieczni trenera Grzegorza Słabego i do samego końca nie oddali już tego prowadzenia. Nieco nerwowo zrobiło się, gdy Projekt zbliżył się najpierw na dwa punkty (20:22), później na jeden (22:23), ale wszystkich strat odrobić nie zdołał i przegrał pierwszego seta 22:25.
Drugi set świetnie rozpoczął się dla warszawskiej drużyny, która po ataku w siatkę Jarosza prowadziła 4:1. Chwilę później katowiczanie pogubili się popełniając błąd ustawienia, a chwilę później blokiem zatrzymany został Gonzalo Quiroga. Wydawało się, że stołeczny zespół opanował sytuację, ale niespodziewanie gospodarze stracili kilka punktów i po asie serwisowym Micaha Ma’a był remis po 13. Od tego czasu kibice w hali Koło oglądali bardzo wyrównaną walkę – raz prowadzili miejscowi, raz przyjezdni. Aż w samej końcówce, przy stanie 22:23, atak skończył Quiroga, po czym, przy drugiej piłce setowej, znów nie pomylił się Quiroga. 25:23 i 2:0 dla GKS.
Trzecia partia rozpoczęła sie podobnie, jak druga, z tym, że zespoły… zamieniły się miejscami, bo to przyjezdni prowadzili – 4:1, 6:2 – a warszawianie gonili. I po ataku Bartosza Kwolka doszli na remis 7:7, a po ataku Andrzeja Wrony wyszli na prowadzenie 8:7. Warszawski zespół nie mógł sobie poradzić jednak z zagrywkami amerykańskiego rozgrywającego, który słał bombę za bombą i zakończył mecz z dorobkiem pięciu asów przy trzech błędach. Dodatkowo w końcówce piłki po zagrywkach Ma’a wracała na katowicką stronę. Goście wygrali 25:22 i wygrali mecz 3:0.
Projekt Warszawa – GKS Katowice 0-3 (22:25, 23:25, 21:25)
Projekt Warszawa: Kowalczyk, Kwolek, Trinidad De Haro, Wrona, Blankenau, Gałązka, Nowakowski, Petković, Grobelny, Superlak, Janikowski, Fornal, Wojtaszek, Jaglarski
GKS Katowice: Drzazga, Szymański, Jarosz, Lewandowski, Kania, Kogut, Nowosielski, Ma’a, Rousseaux, Hain, Domagała, Quiroga, Mariański, Ogórek
Źródło: plusliga.pl