Cztery godziny i dwadzieścia trzy minuty trwał pojedynek Maksa Kaśnikowskiego w pierwszej rundzie US Open. Nasz debiutant dzielnie walczył, i urwał wyżej notowanemu Hiszpanowi Pedro Martinezowi dwa sety.
Kaśnikowski może być z siebie zadowolony. Polski tenisista w pierwszym secie grał jak równy z równym z czterdziestym trzecim w rankingu ATP Pedro Martinezem. Dzięki temu doprowadził do tie-breaka, w nim rozegrał Hiszpana po swojemu zwyciężając 8-6.
Martinez bardzo szybko odegrał się na Polaku, i już w drugim secie pokonał go tracąc zaledwie jednego gema (6:1). Kaśnikowski mimo prób nie potrafił się przeciwstawić rywalowi, który łamał go na potęgę.
Niewiele lepiej było w kolejnej odsłonie, gdzie co prawda Maks odebrał podanie przeciwnikowi w trzecim gemie, ale sam stracił własny serwis trzykrotnie (w drugim, szóstym i ósmym gemie), co spowodowało porażkę 2:6.
Wreszcie, w czwartym secie nadeszły lepsze momenty w wykonaniu Maksa Kaśnikowskiego. Biało-czerwony tym razem przypilnował swojego serwisu, a co więcej dwukrotnie przełamał Pedro Martineza (w piątym i dziewiątym gemie). Młody tenisista mógł zatem świętować tryumf 6:3, i doprowadzenie do piątej partii.
W niej wszystko musiało rozstrzygać się dopiero w tie-breaku. Wcześniej bowiem obaj tenisiści po dwa razy się przełamywali, a zatem wynik ciągle oscylował wokół remisu. Dopiero w tie-breaku mimo wielkich chęci Maksa to bardziej doświadczony Hiszpan uniósł rakietę w geście zwycięstwa (10-6).
1/64 finału US Open:
Maks Kaśnikowski – Pedro Martinez 2:3 (7:6 [8-6], 1:6, 2:6, 6:3, 6:7 [6-10]