fot: en.volleyballworld.com

Po fantastycznym spotkaniu z Włochami na Polaków czekał kolejny rywal. Siatkarze z Wenezueli byli łatwym przeciwnikiem na papierze. W rzeczywistości przeprawa nie była taka łatwa. 

Podopieczni Vitala Heynena spokojnie weszli w spotkanie rozluźnieni i na początku pozwoliło im to zdobyć przewagę (3:1), Rywale szybko złapali tempo narzucone przez Polaków. W pojedynczy blok wpadł Łukasz Kaczmarek i Wenezuelczycy wyszli na prowadzenie (3:5). Biało-Czerwoni na szczęście nie pozwolili przeciwnikom za bardzo się oddalić. Nim się obejrzeliśmy nasi siatkarze odzyskali względną kontrolę nad grą (6:5). Powoli, stopniowo udawało nam się powiększać przewagę. Raz po raz bombardowaliśmy przeciwników potężnymi zagrywkami, co znacznie utrudniało im wyprowadzenie pierwszej akcji (16:10). Trener reprezentacji Wenezueli musiał interweniować, jego zespół popełniał dużo błędów. Patrząc w statystyki, oddali oni naszemu zespołowi aż osiem oczek. Biało-Czerwoni grali bardzo skutecznie. Coraz lepiej spisywał się Kamil Semeniuk (21:13). Przyjmujący ZAKSY bez strachu podejmował ryzyko, co się opłacało. Ostatecznie podopieczni Vitala Heynena triumfowali z wysoką przewagą – 25:16.

Drugi set również rozpoczęliśmy z wysokiego „C” (4:1). Biało-Czerwoni nie pozwolili rywalom rozwinąć skrzydeł. Ci co prawda próbowali dotrzymać tempa ale nie było to łatwe zadanie (9:4). Wenezuelczycy mylili się coraz częściej, co nasi siatkarze chętnie wykorzystywali. W końcu udało się nam również zapunktować blokiem (17:9). Wszystko wskazywało na to, że i drugi set padnie łupem Polaków. Wenezuela widocznie opadała z sił, z minuty na minutę prezentowali się coraz gorzej. Zdecydowanie brakowało im jakości. Terener Sarti próbował rotować składem i ratować sytuację, ale nieskutecznie. Swoje w polu serwisowym dołożył jeszcze Mateusz Bieniek (21:10). Kropkę nad „i” postawił Jakub Kochanowski, w pojedynkę blokując atak przeciwników (25:13).

Trzeciego seta rozpoczęliśmy od błędu (0:1). Wenezuelczycy wykorzystali nasze chwilowe potknięcie i wyrwali do przodu (3:5). Rywale kurczowo trzymali się wypracowanej przewagi, ale błędy własne nie pozwoliły im na nic więcej (9:10). Polacy byli o krok od wyrównania, ale niespodziewanie podopieczni trenera Sarti zaczęli znowu „odjeżdżać”. Na dodatek Biało-Czerwoni zaczęli popełniać coraz więcej banalnych błędów. Po raz pierwszy w tym spotkaniu Wenezuela zdobyła znaczącą przewagę – 16:11. Nasza gra kompletnie się rozsypała, przeciwnicy za to nakręcali się z akcji na akcję. To była ostatnia chwila, żeby zabrać się za odrabianie strat (14:20). Przy stanie 17:23 na boisku pojawił się Bartosz Kurek. Zmiana jednak została wprowadzona za późno, Wenezuelczycy od razu zdobyli piłkę setową. Dosyć niespodziewanie nasi rywale triumfowali 25:18.

Na początku czwartego seta udało nam się odzyskać kontrolę (6:3). Na boisku pozostał Kurek, który pojawił się na parkiecie pod koniec poprzedniej partii. Biało-Czerwoni co prawda utrzymywali prowadzenie, ale ta gra nie była aż tak swobodna jak w pierwszych dwóch odsłonach. Widać było, ze nasi zawodnicy cały czas z tyłu głowy mieli przegraną partię (10:5). Polacy grali z dużym skupieniem, o wiele bardziej ofensywnie. Taka postawa się opłaciła. Pomimo ogromnych starań Wenezueli Polakom udawało się utrzymać przy swoim (17:9). Nic nie wskazywało na to, żeby rywale mieli kolejny raz zaskoczyć. Do wysokiej skuteczności powrócił Semeniuk (20:12). To do niego należała końcówka. Potężnym atakiem zakończył spotkanie (25:15).

Polska – Wenezuela 3:1 (25:16, 25:13, 18:25, 25:15)

Polska: Kaczmarek, Drzyzga, Kubiak, Kochanowski, Semeniuk, Bieniek, Zatorski (libero)

Wenezuela: Mata, R. Gonzalez, V. Gonzalez, Verdi, Hurtado, Quijada, Angulo (libero)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!