Mecz Aluronu CMC Warty Zawiercie i PGE Skry Bełchatów zakończył 11. kolejkę siatkarskich, plusligowych zmagań. Pierwszą partię na swoją korzyść rozstrzygnęli podopieczni Igora Kolakovicia, by następnego seta przegrać wysoko 10:25. Ostatecznie po zaciętym boju i emocjonującej, pięciosetowej rywalizacji wygraną na koncie zapisali zawiercianie.
Ostatnie minuty dla Aluronu
Na dzień dobry Dawid Konarski dostał czapę od bełchatowskich blokujących (0:1). Walka od pierwszych minut była wyrównana. Atakujący Aluronu posłał piłkę w sam narożnik i doprowadził do remisu (5:5). Niewątpliwie dla bełchatowian niezwykle ważna była dyspozycja Mateusza Bieńka, który potrafi zbombardować rywala serwisem. Środkowy PGE Skry wykonał dobrą zagrywkę, której Konarski nie dał rady utrzymać w grze (7:6). Goście bez wątpienia lepiej spisywali się w defensywie, która pomogła im wypracować trzypunktowe prowadzenie (12:9). Bełchatowianie szybko jednak roztrwonili przewagę, a remis na tablicy pojawił się po autowym ataku Milada Ebadipoura (12:12). Warto zauważyć, że do tej pory niewidoczny był Uros Kovacević, który w poprzednich spotkaniach był mocno eksploatowany. Facundo Conte przedarł się przez blok rywali, jednak w kolejnej akcji popełnił błąd w polu serwisowym (18:18). W ostatnich minutach seta gospodarze wyrwali prowadzenie Skrze i utrzymali je do końca (25:21).
Bełchatowski walec
Początek drugiej partii przyniósł błędy własne obu zespołów. Gorzej wyszła na tym drużyna gospodarzy. Kovacević został zablokowany przez najniższego w bloku, Grzegorza Łomacza, i w rezultacie PGE Skra prowadziła już 8:4. Przy pięciu „oczkach” przewagi rywali Igor Kolaković był zmuszony wziąć czas dla swojej drużyny, by przekazać jej kilka cennych wskazówek. Nie dało to jednak efektów, a przyjezdni doprowadzili do wyniki 15:4. Wszystko wskazywało na to, że będzie to szybki set na wyrównanie dla PGE Skry Bełchatów. W przeciwieństwie do pierwszej odsłony, Aluron CMC nie był w stanie odrobić dystansu dzielącego go od przeciwnika, ponieważ nie funkcjonował żaden element. Niesamowicie spadla skuteczność gospodarzy. Z pewnością był to set, który mogli już spisać na straty. Kolejny punkt z zagrywki dołożył Robert Taht i partia zmierzała ku końcowi (20:8). As Ebadipoura zakończył seta 25:10.
Pobudka zawiercian
Bez wątpienia ciężko podnieść się po tak dużej porażce, jaką odnieśli zawiercianie w poprzedniej odsłonie. Trener Kolaković musiał poskładać zespół z powrotem w całość, co z pewnością nie było łatwym zadaniem. W pierwszych minutach trzeciej partii wszystko wydawało się jednak wracać na dobre tory. Po autowym serwisie Ebadipoura zawiercianie prowadzili 7:6. Wnioskując- gospodarze nie zamierzali tanio sprzedać skóry. Zawodnikom Aluronu udało się wypracować trzypunktowe prowadzenie (11:8). Bełchatowianie natomiast już na początku seta zostali bez challengów, które wcześnie stracili. W pewnym momencie zrobiło się nerwowo po obu stronach siatki, a w ruch poszły challenge i dyskusje z sędziami. Lepiej tę nerwową sytuację wytrzymali gospodarze, którzy zdobyli punkt atakiem (15:12). Conte zahaczył o blok Atanasijevicia, dzięki czemu zawiercianie nadal byli dwa „oczka” na plusie (17:15). Kovacević trafił w samą zewnętrzną linię i Warta pewnie zmierzała ku zwycięstwu (22:18). Serb wykonał także ostatni atak tej partii (25:18).
Wyrównana walka
Bełchatowianom udało się wyjść na prowadzenie, jednak na zagrywce pojawił się Tavares. Odrzucił on przeciwników od siatki i w dużej mierze dzięki temu na tablicy znów pojawił się remis (7:7). Konarski był zdecydowanym liderem i pewnym punktem ataku w szeregach gospodarzy. Pojedynczym blokiem na swoim koledze z reprezentacji, Atanasijeviciu, popisał się Kovacević (12:12). Set był wyrównany i z pewnością żadna z drużyn nie miała zamiaru się poddać. Podopieczni Slobodana Kovaca wydawali się jednak lekko opadać z sił. Dodatkowo słabszy moment przeżywał Robert Taht, który nie był w stanie wspomóc drużyny w żadnym elemencie. Konarski natomiast zamieniał w punkt wszystko, czego się dotknął. Po kolejnym ataku z lewego skrzydła gospodarze prowadzili 19:17. Miłosz Zniszczoł czujnie na siatce efektownie zatrzymał swojego vis-a-vis ku uciesze całej hali w Zawierciu (21:19). Bełchatowianie wyrwali przeciwnikom prowadzenie, jednak szybko stracili je atakiem w pół siatki Ebadipoura (22:23). Kovaciević przekroczył linię środkową dając rywalom tie- breaka (23:25).
Gra na przewagi
Taht pozostawał nieskuteczny w przeciwieństwie do Konarskiego, który wykorzystał kontratak (3:1). Kovacević nie skończył pipe’a i nie wybronił piłki w kontrze, dzięki czemu bełchatowianie mogli na chwilę odetchnąć doprowadzając do remisu (6:6). Zmiana stron odbyła się przy jednym „oczku” prowadzenia gospodarzy (8:7). Wszystko wskazywało na to, że walka będzie trwała do ostatniego punktu. Kovacević skończył jeden z nielicznych ataków, a cichy bohater, Miłosz Zniszczoł, popisał się kolejną czapą na rywalach (12:10). Conte poprawił się po poprzednim, nieskutecznym ataku i doprowadził do kolejnego już remisu w tej zaciętej rywalizacji (13:13). Nikt nie chciał przegrać, dlatego walka trwała punkt za punkt. Gra na przewagi ostatecznie przyniosła zwycięstwo zawiercianom (26:24).
Aluron CMC Warta Zawiercie 3:2 PGE Skra Bełchatów
(25:21; 10:25; 25:18;23:25; 26:24)
MVP: Dawid Konarski
Składy drużyn:
Aluron CMC Warta Zawiercie: Dawid Konarski, Facundo Conte, Uros Kovacevic, Miquel Tavares, Patryk Niemiec, Michał Żurek (libero), Miłosz Zniszczoł oraz Maximiliano Cavanna, Dominik Depowski
PGE Skra Bełchatów: Karol Kłos, Robert Taht, Milad Ebadipour, Mateusz Bieniek, Aleksander Atanasijević, Grzegorz Łomacz, Kacper Piechocki (libero) oraz Damian Schulz, Mikołaj Sawicki