fot. Stal Nysa, plusliga.pl
Dwunasta kolejka siatkarskiej PlusLigi zakończyła się meczem LUK-u Lublin ze Stalą Nysa. Gospodarze z Lublina byli zdecydowanym faworytem zajmując 8. miejsce w tabeli. Niespodziewanie jednak Stal pokonała rywali zaledwie w trzech setach i odniosła pierwsze, i tym samym wielkie, zwycięstwo w tym sezonie ligowym. 
Walka punkt za punkt

LUK Lublin niewątpliwie był faworytem starcia, jednak ta kolejka PlusLigi już zaskakiwała. Niedzielne spotkanie rozgrywane w Gdańsku niespodziewanie padło łupem Ślepska Malow Suwałki, który pokonał gdańskie lwy 3:1. Stal Nysa natomiast cały czas dzielnie walczyła o pierwsze zwycięstwo w sezonie. Spotkanie rozpoczęło się wyrównanie, a drużyny szły punkt za punkt. Wassim Ben Tara skończył atak na lewym skrzydle i na tablicy pojawił się remis (5:5). Pierwsze większe prowadzenie LUK Lublin zdobył po wejściu Jakuba Wachnika na zagrywkę, która odrzuciła gości od siatki (10:6). Przewagą gospodarze nie cieszyli się jednak długo, ponieważ w polu serwisowym pojawił się Dębski także prezentujący dobrą zagrywkę (10:10). Stal wyszła nawet na prowadzenie po błędzie własnym ekipy LUK-u (12:11). Drużyny nadal szły łeb w łeb i prawdopodobnie wszystko miało rozegrać się w końcówce. Bartosz Filipiak sforsował blok rywali i dał zespołowi przewagę (22:20). Po długiej grze na przewagi seta na swoją korzyść rozstrzygnęli nysianie (32:30).

Punkt dla Stali

Drugiego seta od początku przejęła drużyna gospodarzy bez wątpienia podrażniona porażką w poprzedniej partii. Nysianie byli znani z tego, że potrafią świetnie zagrać w jednym secie, by w kolejnym opaść z sił. Poprzednio jednak Stal potrafiła odrobić straty i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Filipiak po raz kolejny poradził sobie z potrójnym blokiem na prawym skrzydle (11:7). Podobnie do pierwszej odsłony- po dwóch skutecznych atakach Ben Tary na prawym skrzydle na tablicy ponownie pojawił się remis (13:13). Jan Nowakowski posłał piłkę za końcową linię i podarował rywalom pierwsze prowadzenie (15:16). Na koniec seta to podopieczni Daniela Plińskiego utrzymywali dwupunktową przewagę (20:18). Zawodnicy LUK-u popełniali błędy własne w ataku bezsprzecznie wyciągając rękę do przeciwników. Dobrze dysponowany Ben Tara zdobył kolejny już punkt z prawego ataku i zakończył drugą odsłonę na korzyść swojego zespołu (25:22).

Wielkie zwycięstwo

Z pewnością Stal Nysa poczuła moc i nadzieję na odniesienie w Lublinie pierwszego zwycięstwa. Musiała jedynie zachować poziom i koncentrację. Oczywiście LUK Lublin należał do grona walczaków, więc z pewnością nie zamierzał oddać rywalom zwycięstwa na tacy. Już na początku, na nieszczęście dla lublinian, urazu pleców doznał Grzegorz Pająk. Od tego czasu gospodarze musieli radzić sobie bez swojego pierwszego rozgrywającego, a na parkiecie pojawił się Igor Gniecki. Dustin Watten miał na rękach piłkę po ataku Kamila Kwasowskiego, jednak nie był w stanie utrzymać jej w grze. Stal Nysa wyszła więc na pierwsze prowadzenie w tej odsłonie (5:4). Ben Tara poradził sobie z atakiem po ciasnym skosie w przeciwieństwie do Filipiaka, który popełnił błąd własny nie mieszcząc się w boisko. Tym samym Nysa wysunęła się na prowadzenie (12:11). Goście z każdą kolejną akcją nakręcali się coraz bardziej (14:11). Gniecki uruchomił środek, dzięki któremu udało się zmniejszyć starty do dwóch „oczek” (18:20). Ostatecznie, także dzięki kilku błędom LUK-u, goście mogli cieszyć się upragnionym zwycięstwem.

LUK Lublin 0:3 Stal Nysa
(30:32; 22:25; 22:25)
MVP: Wassim Ben Tara

LUK Lublin: Wojciech Włodarczyk, Jakub Wachnik, Jan Nowakowski, Grzegorz Pająk, Bartosz Filipiak, Stajer, Dustin Watten (libero) oraz Szymon Gregorowicz (libero), Szymon Romać, Igor Gniecki

Stal Nysa: Moustapha M’Baye, Marcin Komenda, Wassim Ben Tara, Kamil Kwasowski, Kamil Dębski, Maciej Zajder, Michał Ruciak (libero) oraz Nikolay Penchev

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!