foto: Damian Kuziora

Otwarcie 20. kolejki rozczarowało lubelskich kibiców, którzy tłumnie przybyli do hali Globus. Luk przegrał w trzech setach ze świeżo upieczonym półfinalistą Pucharu CEV PGE Skrą Bełchatów, nie dosięgając w żadnej z partii choćby dwudziestu punktów.

 

Pierwszy set premierowego seta przebiegł bez historii. Już piłki otwarcia meczu zdecydowanie ustawiły pierwszą część spotkania, w której zawodnicy LUK-a mieli wyraźne problemy z przyjęciem, co skutkowało kontrami bełchatowian, w których nieomylny był Atanasijević. Przy pięciopunktowej zaliczce Skry (2:7) postanowił dość wcześnie wzięciem czasu zareagować trener Daszkiewicz, ale niewiele to dało. Goście wciąż powiększali przewagę, która po asie serwisowym Thata wyniosła 8 oczek (5:13). Nic więc dziwnego, że wykorzystując dobrą zagrywkę Kooya oraz znakomicie poczynającego sobie środkiem Bieńka gracze Skry bez najmniejszego problemu doprowadzili seta do końca.

Po zmianie stron zasadniczej różnicy na parkiecie widać nie było. Za wyjątkiem wigoru Grzegorza Pająka, który postanowił asami serwisowymi urozmaicić spotkanie.  Skra szybko objęła prowadzenie i zbudowała przewagę (1:5), ale po dwóch z rzędu punktowych zagrywkach kapitana miejscowych zrobił się kontakt (4:5). Lublinianie za ciosem nie poszli, za to asa zademonstrował Kłos i goście odskoczyli na pięć punktów (4:9). W dalszej części swoje w drużynie z Bełchatowa grali Łomacz i Bieniek, u miejscowych starali się odgryzać Wachnik i Filipiak, ale dystans nawet nie drgnął (19:24). Kontrolujący także drugiego seta przyjezdni, podwyższyli prowadzenie w meczu atakiem po skosie Kooya (19:25).

Tylko początek trzeciej partii mógł miejscowych kibiców napawać jakimś optymizmem Przez chwilę LUK była dwukrotnie na prowadzeniu (1:0, 2:1). Jednak szybko Kooy wymierzył zagrywką w Wachnika (2:3), a po kolejnych piłkach sytuacja wracała do meczowej normy, czyli kilkupunktowej przewagi gości. Skra przebojowa odjeżdżała i po skutecznym bloku na Filipiaku miała już 7. punktów zapasu (6:13). Mimo przyzwoitego okresu w grze lublinian i zniwelowaniu strat do 4. punktów (14:18), optymistów na trybunach co do dalszych losów było niewielu. Ekipa z Bełchatowa wyraźnie górowała nad gospodarzami. Atanasijević serwisem doprowadził do piłki meczowej (17:24, a minutę później Holender Dick Kooy wbił „gwoździa” w parkiet lublinian (18:25) i w ich kolejne niepowodzenie.

LUK Lublin – PGE Skra Bełchatów 0-3  (17:25, 19:25, 18:25)

MVP: Dick Kooy

LUK Lublin: Nowakowski, Strulak, Wachnik, Filipiak, Romać, Sobala, Jóźwik, Pająk, Stajer, Breza, Gniecki, Włodarczyk, Peszko, Gregorowicz, Watten
PGE Skra Bełchatów: Sawicki, Kłos, Schulz, Kooy, Taht, Ebadipour, Atanasijevic, Łomacz, Adamczyk, Bieniek, Mitić, Czerwiński, Ostrowski, Piechocki, Milczarek

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!