foto: pzps.pl

Reprezentacja polskich siatkarek kończy pierwszy, amerykański turniej w Shreveport-Bossier City trzecim zwycięstwem, które odniosła nad Niemkami. Biało-czerwone rozstrzygnęły ten pojedynek znakomitą grą w tie-breaku, a którym pokusiły się o cztery asy serwisowe. Zwycięstwo w tym meczu oznaczać nawet komplet punktów, lecz podopieczne Stefano Lavariniego nie utrzymały kilkupunktowej przewagi w czwartej partii.

Niemcy to już tradycyjny przeciwnik polskich siatkarek. Jeszcze sezon na dobre się nie rozkręcił, a drużyna prowadzona przez Stefano Lavariniego zmierzyła się z nimi już po raz trzeci. Dwa sparingi przed Ligą Narodów Polki przegrały (2:3 i 1:3), ale do trzech razy sztuka…

Selekcjoner naszej drużyny wystawił chyba najsilniejszy obecnie skład: z Joanną Wołosz w roli rozgrywającej. Początek należał do Polski, a w rolach głównych występowały środkowe: Agnieszka Kąkolewska i Aleksandra Gryka. Ta druga w pierwszym secie zdobyła sześć punktów i obok Oliwii Różański była najskuteczniejsza w polskim zespole. Po jej bloku Polska zdobyła 10. punkt, a po ataku 11., a przewaga wzrosłą do sześciu punktów. Zdarzył się jednak przestój i z prowadzenia nie tylko nic nie zostało, lecz to Niemki miały punkt więcej (18:19). Wpływ na to miały błędy techniczne Polek, które przegrywały aż do wyniku 24:25. W końcu udało się obronić atak, Kąkolewska zdobyła 26. punkt, a pierwszego setbola wykorzystała Weronika Szlagowska.

Druga partia była jeszcze lepsza w wykonaniu Polek. Co prawda oddały rywalkom pięć punktów, o dwa więcej niż w pierwszej, lecz cztery z nich to popsute zagrywki. Atak był na podobnym poziomie, ale w ważnych momentach pomagał blok: czy to punktowy, czy pomagający w obronie. W ataku bardzo dobrze spisywała się Różański, która ani razu nie dała się zablokować, nie popełniła też żadnego błędu. Gra długo była wyrównana, choć z wskazaniem na Polki, ale w końcówce udało się kilka wybronić kilka ataków i wyprowadzić skuteczne kontry. Zrobiło się 21:17 i Biało-czerwone spokojnie utrzymały przewagę.

Niestety, nie utrzymały poziomu gry. W trzecim secie Niemki od początku były lepsze. Skuteczność Polek w ataku spadła z 42 do 34 proc., podczas gdy rywalki miały aż 61 proc. Ich przewaga szybko urosła (12:6) i nasza reprezentacja przegrała seta bardzo wysoko. Mimo to trener Vital Heynen przypomniał, że nie ma tak dużej różnicy (+10), żeby nie pokłócić się z sędzią i dostać żółtą kartkę. Skąd my to znamy…

Czwarty set przypominał pierwszy, z tą różnicą, że nie zakończył się szczęśliwie. Polki grały bardzo dobrze, miały już pięć punktów przewagi (13:8), by w końcówce stracić skuteczność. Nie było nikogo, kto w trudnym momencie skończyłby akcję. Nie dała rady Kąkolewska, a na dodatek bardzo dobrze grająca Maria Stenzel w kluczowym momencie nie przyjęła zagrywki. Niemki odskoczyły na dwa punkty (22:20) i tym razem nie wypuściły szansy, doprowadzając do tie-breaka.

Decydująca partia zaczęła się dla Polek znakomicie. Po trudnych zagrywkach Kąkolewskiej (dwa asy) było 6:1. Niemki się poprawiły, a po pomyłce w ataku Różański traciły już tylko dwa punkty. Wołosz znalazła jednak liderkę w ofensywie, którą była Martyna Łukasik, zdobywająca punkty po kapitalnych zbiciach z trudnych piłek. Po błędzie Hanny Orthmann, najlepszej w niemieckim zespole, Polska znów miała pięć punktów przewagi (11:6), a wygraną – trzecią w Lidze Narodów – przypieczętowała Wołosz, zdobywając dwa punkty z zagrywki.

Kolejny mecz w Lidze Narodów Polki rozegrają 14 czerwca, a ich przeciwniczkami w filipińskim Quezon City będzie Japonia.

Polska – Niemcy 3-2 (27-25, 25-22, 14-25, 23-25,15-7)

Polska: Alagierska, Kąkolewska, Witkowska, Górecka, Fedusio, Łukasik, Wołosz, Gryka, Grabka, Szlagowska, Wenerska, Różański, Stenzel, Szczygłowska
Niemcy: Kastner, Glaab, Janiska, Vanjak, Alsmeier, Stigrot, Orthmann, Hippe, Scholzel, Weitzel, Strubbe, Cekulaev, Bock, Pogany

Źródło: pzps.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!