Na otwarcie Four Nations Cup polscy piłkarze ręczni przegrali z Tunezją 31:32. Swojego rozczarowania nie krył doświadczony reprezentant Polski Michał Daszek.
To było dopiero pierwsze spotkanie podczas tegorocznego turnieju towarzyskiego, który ma sprawdzić formę szczypiornistów przed mistrzostwami świata w Polsce i Szwecji. Patryk Rombel podczas dwóch cykli chce wyłonić ostateczną kadrę, która zagra u siebie w najważniejszej imprezie sezonu.
W środę widać było błędy szczególnie w defensywie, bo w ataku polska ekipa rzuciła sporo bramek. Nieszczelna obrona nie pozwoliła na zwycięstwo z Tunezją i po raz kolejny piłkarze ręczni w ramach dorocznego turnieju musieli przełknąć gorycz porażki. Zawodnicy mają jednak świadomość tego, jak ważne zawody dla polskiej piłki ręcznej rozegrają się w styczniu.
Rozczarowania po meczu z Afrykanami nie krył Michał Daszek, doświadczony skrzydłowy. – Mamy dużo do poprawy. Trudno powiedzieć mi na gorąco cokolwiek pozytywnego po tym starciu, bo to naprawdę nie był dobry mecz w naszym wykonaniu. To tylko sprawia, że dużo pracy przed nami. Nie możemy zwieszać głów, lecz pracować ciężko. Każdy z nas doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Na pewno będziemy silniejsi – mówi.
Daszek odniósł się także do defensywnego stylu gry polskiej kadry. – Dla mnie atak też nie wyglądał tak, jak powinien. Mieliśmy wiele fatalnych, niewymuszonych błędów. Wyglądało to tak, jakbyśmy zagrali ze sobą pierwszy raz od dawna.
Przed mistrzostwami świata biało-czerwoni zagrają jeszcze 6 sparingów.
– Z każdym następnym starciem błędów komunikacyjnych w obronie i ataku będzie coraz mniej. Potrzebujemy gry, zgrania i z każdym meczem będzie widać postęp. Kulminacja przyjdzie w pierwszym meczu MŚ – mówi Michał Daszek.
Następne starcie Biało-Czerwoni zagrają z Koreą Południową już w czwartek, 29 grudnia o godz. 18:00 w TAURON Arenie Kraków.