foto: plusliga.pl
W rewanżowym pojedynku 1/4 finału Pucharu CEV PGE Skra Bełchatów wygrała 3:0 z VK ČEZ Karlovarsko (25:18, 26:24, 25:15), odrabiając z nawiązką straty z pierwszego starcia. Polska  ekipa wywalczyła awans do 1/2 finału rozgrywek!

W pierwszym spotkaniu ćwierćfinału, rozegranym w minioną środę w Czechach, górą był zespół z Karlowych War, który wygrał 3:2. Gospodarze prowadzili 2:0, bełchatowianie zdołali doprowadzić do remisu w setach, ale w tie-breaku ponownie lepsze było Karlovarsko.

Rewanż w hali Energia PGE Skra rozpoczęła w takim samym składzie jak ostatnie ligowe spotkanie z Cuprum i bardzo szybko – po ataku Dicka Kooya i trzech świetnych zagrywkach Mateusza Bieńka – prowadziła 4:0. O czas natychmiast poprosił trener Jiří Novák. Środkowy żółto-czarnych ani myślał jednak schodzić z pola serwisowego, goście popełniali błędy w ataku i było… 8:0. Bełchatowianie zdobyli jeszcze dwa kolejne punkty i Bieniek – ku uldze rywali – pomylił się na zagrywce (10:1). Po tej niesamowitej serii drużyna z Karlowych War zaczęła kończyć swoje akcje, ale PGE Skra nie traciła koncentracji. Było 13:4, 18:9 i gospodarze zmierzali do zwycięstwa w pierwszym secie. I choć w końcówce gościom udało się odrobić część strat, to partię do 18 wygrali bełchatowianie.

Początek drugiej odsłony miał zupełnie inny przebieg. 2:0 i 4:2 prowadzili rywale, ale po kontrze skończonej przez Atanasijevicia i błędzie jednego z Czechów, PGE Skra zniwelowała dystans, a po chwili – po pojedynczym bloku Atanasijevicia – było już 8:7 dla drużyny Andrei Gardiniego. W kolejnych fragmentach seta toczyła się walka punkt za punkt, ale kiedy rywale wykorzystali przechodzącą piłkę po błędzie przyjęcia i zrobiło się 13:11 dla Karlovarska, trener PGE Skry poprosił o czas. Po przerwie goście popsuli zagrywkę, pomylili się w ataku, a kontrę wykorzystał Lanza i na prowadzeniu ponownie byli gospodarze (14:13). Kolejne cztery punkty zdobyło Karlovarsko – przy stanie 17:14 drugą przerwę wziął trener Gardini. Po czasie w polu serwisowym pojawił się Filippo Lanza – przy jego zagrywkach żółto-czarni wykorzystali dwie kontry, dwukrotnie zafunkcjonował też blok i po chwili było 19:18 dla PGE Skry. Zanosiło się więc na zaciętą końcówkę, w której skuteczniejsi byli gospodarze – kluczową kontrę na 26:24 skończył Atanasijević.

W trzecim secie od początku niewielką przewagę miał 9-krotny mistrz Polski. Grzegorz Łomacz starał się często uruchamiać grę środkiem, skuteczny w ataku był Atanasijević, w zespole z Czech wynik trzymali przede wszystkim Łukasz Wiese i Patrik Lamanec. Po asie serwisowym Atanasijevicia i pojedynczym bloku Kooya było 11:7 dla PGE Skry i czas wziął Jiří Novák. Serbski atakujący nadal jednak męczył rywali zagrywką – zagrał dwa kolejne asy i powiększył przewagę do sześciu punktów (13:7). Po następnych akcjach dystans zwiększył się jeszcze bardziej i bełchatowianie byli coraz bliżej zwycięstwa w trzech setach. W końcówce żółto-czarni potwierdzili swoją dominację – było 18:11, 22:13, funkcjonowały blok i zagrywka. Ostatni punkt w meczu zdobył zagrywką Mateusz Bieniek, ustalając wynik partii na 25:15.

PGE Skra Bełchatów – VK ČEZ Karlovarsko 3:0 (25:18, 26:24, 25:15)

PGE Skra: Karol Kłos, Dick Kooy, Aleksandar Atanasijević, Grzegorz Łomacz, Mateusz Bieniek, Filippo Lanza i Jędrzej Gruszczyński, Mihajlo Mitić.
VK ČEZ Karlovarsko: James Weir, Adam Zajíček, Martti Juhkami, Wessel Keemink, Kewin Sasak, Łukasz Wiese i Daniel Pfeffer, Jakub Ihnat, Patrik Lamanec.

Źródło: skra.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!