Chwilę po końcowym gwizdku w finale Fortuna Puchar Polski doszło do awantury i bójek głównie piłkarzy Legii Warszawa i Rakowa Częstochowy. Zamieszane w to wszystko podobno były też osoby pełniące funkcję w obu klubach. Komisja dyscyplinarna PZPN będzie miała zatem wiele pracy w identyfikacji winnych i wymierzenia im odpowiednich kar.
Na materiałach video przede wszystkim przewija się Filip Mladenovic, który próbował uderzyć kilka osób z Rakowa. Taki bieg wydarzeń został potwierdzony przez piłkarza ”Medalików” Zorana Arsenića. W wywiadzie pomeczowym powiedział on, że serbski obrońca uderzył w twarz Jeana Carlosa. Informację te są jednak niepotwierdzone. Gdyby opierać się tylko i wyłącznie na wypowiedzi Arsenica to Mladenovic faktycznie musiałby się liczyć z karą.
Wcześniej jednak to obrońca Legii Warszawa był prowokowany przez częstochowianina. Na video ciężko dojść do tego, który z piłkarzy bądź sztabu szkoleniowego to był. Widać jednak wyraźnie, że Mladenovic był zaczepiany na wysokości linii bocznej boiska, tuż za linią środkową. Wywiązała się więc awantura, w której pierwszy przemocy fizycznej użył wcale nie serbski obrońca. Mladenovic nie został na to obojętny i próbował oddać swojemu przeciwnikowi. Ostatecznie mężczyzna w czerwonej bluzie został zatrzymany, a na piłkarza Legii czekały kolejne osoby. Najpierw podbiegł do niego Wiktor Długosz, którego Mladenović uderzył/próbował uderzyć, a potem jeszcze jeden piłkarz Rakowa Częstochowa. Co więcej na materiałach video nie widać, żeby ani Długosz ani drugi z zawodników Rakowa wykazał się jakąkolwiek przemocą w stosunku do Serba. Ciężko więc wytłumaczyć jego zachowanie w stosunku do obu piłkarzy Rakowa. O wiele prościej zrozumieć chęć obrony przed mężczyzną w czerwonej bluzie, który ewidentnie atakował Mladenovica.
O tym kto dostanie kary będzie musiała zdecydować Komisja Dyscyplinarna PZPN, po wcześniejszym przejrzeniu zapisów video i rozszyfrowaniu wszystkich postaci biorących udział w wydarzeniu. Może nie być to łatwe. Wiele szarpanin toczyło się w różnych miejscach na boisku, czy nawet przy zejściu do tunelu, przy szatniach. Stąd możliwe, że Komisji Dyscyplinarnej nałożenie kar (prawdopodobnie w zawieszeniu) zajmie więcej czasu niż pierwotnie zakładano (początkowo miały się pojawić już jutro).
Przypominamy, że finał Fortuna Pucharu Polski padł łupem Legii Warszawa, która zwyciężyła po karnych.