Reprezentacja Polski pokonała Słowenię w rozegranym w Rzymie pierwszym półfinale Mistrzostw Europy w siatkówce. Biało-Czerwoni rozpoczęli mecz przegraną partią, ale z czasem łamali stereotypy ostatnich potyczek ze słoweńską ekipą i z zapasem wygrali trzy pozostałe sety, awansując do ścisłego finału!

Dzisiejszych półfinałowych rywali Polaków znawcom siatkówki przedstawiać nie trzeba było. Słoweńcy nigdy nie byli wygodnymi przeciwnikami, a w ostatnich zmaganiach rangi mistrzowskiej w Europie zamykali Biało-Czerwonym drogę na szczyt. To miała być twarda walka o każdą piłkę i w zasadzie taką była.

Cały premierowy set toczony był na styku i żadnej z drużyn nie udało się osiągnąć większej, jak dwupunktowej przewagi. Dwa razy taki zaszczyt na różnych poziomach zaawansowania tej partii spotkał Biało-Czerwonych. Ani razu nie udało się jednak tej przewagi powiększyć, a nawet dłużej utrzymać. Przy stanie 8-6 niebawem się wszystko wyrównało po zablokowaniu Wilfredo Leona. Przewaga wypracowana atakiem Łukasza Kaczmarka (14:12) została stracona spudłowanym atakiem (16:16). W końcówce rozdania otwierającego pojedynek inicjatywę przejęli Słoweńcy, ale nie byli w stanie wyjść na przynajmniej dwupunktowe prowadzenie. Niemniej przy piłce setowej dla rywali (23:24) nasi reprezentanci zagrali nerwowo, niedokładne przyjęcie i rozegranie sprawiło, że Jakub Kochanowski przestrzelił w ataku po prostej i zaczęło się źle, gdyż od straconej partii (23:25).

Pierwsza część kolejnego seta była istną huśtawką nastrojów. Najpierw niemrawą postawę Polaków wykorzystała Słowenia, wychodząc na 4-punktowe prowadzenie (2:6). Przejście po autowej zagrywce Cebulja wykorzystał Leon, serwując bardzo trudne piłki w tym asa. Po kontrze Łukasza Kaczmarka set zaczął się od nowa (6:6) a podenerwowani rywale mieli problemy z celownikami w ataku. Trzy błędy w kolejnych akcjach adwersarzy polskiej reprezentacji dały trzypunktową zaliczkę (12:9), a znakomity okres gry Leona postawił Biało-Czerwonych w bardzo korzystnej sytuacji (15:10). W tej odsłonie nasi gracze mieli okres słabości i po zatrzymaniu Leona oraz pudle Kaczmarka przewaga stopniała do dwóch punktów. Jednak reprymenda Nikoli Grbicia wystarczyła, by polski zespół opanował sytuację i po błędzie serwisowym Słowenii pewnym zapasem (25:21) doprowadził do remisu w meczu (1:1).

Od krótkiej przesuniętej Norberta Hubera rozpoczęła się gra w trzecim secie, jednak przez dziurawy blok odpowiedział Cebulj. Choć świetnie spisywał się w polskiej ekipie Marcin Janusz, zaś Aleksander Śliwka bezbłędnie atakował, to dopiero po autowym ataku na chwilę udało się „odpiąć” od rywali (6:4). Chwila rozluźnienia dała trzy punkty z rzędu Słoweńcom i minimalną inicjatywę przez kilka kolejnych piłek, które przebiegały w duchu spektakularnych obron z obu stron. Tendencja się załamała po ataku Ropreta w aut (12:11). Dodatkowo niedługo potem rozgrywający Słowenii po próbie zablokowania ataku Śliwki nieszczęśliwie upadł, opuszczając z kontuzją boisko (13:12). Podłamanym rywalom było w tym okresie górkę, bo Polacy perfekcyjnie grali na siatce i nieomylnie atakowali. Atak po skosie Kaczmarka i ze środka Kochanowskiego nagrodził naszych reprezentantów czterema punktami zapasu (19:15). Reprezentacja Polski już bezwzględnie kontrolowała przebieg tego seta nie pozwalając zawodnikom po drugiej stronie siatki na chwile nadziei. Seta zakończył technicznym atakiem Śliwka (25:20).

Czwartą partię Polacy zaczęli nie najlepiej (3:5), ale z zagrywką wstrzelił się w końcu Kochanowski wyrównując stan asem (6:6). Następny okres charakteryzował się walką punkt za punkt, dopóki spraw w swoje ręce nie wziął Leon. Plasowany atak dał minimalną inicjatywę, lecz as serwisowy za chwilę czarnoskórego reprezentanta Polski był trampoliną do budowania poważnej przewagi. Seria punktowa stanęła na ataku ze skrzydła Śliwki, po którym Polska wygrywała już 6-punktami (17:11).  Słoweńcy pokazując charakter próbowali po kilku dobrych akcjach podłączyć się do tlenu, niwelując straty do trzech oczek (18:15). Rozszalał się jednak w defensywie Tomasz Fornal, a polski blok był nie do przejścia i przewaga eksplodowała do 6 punktów (22:16). Po kolejnym zrywie Słowenii zostało dwa punkty, jednak finisz należał do Kaczmarka, który dwoma świetnymi atakami wprowadził Biało-Czerwonych do finału Mistrzostw Europy po raz pierwszy od 14 lat!

Polska – Słowenia 3:1 (23:25, 25:21, 25:20, 25:21)

Polska: Łomacz, Popiwczak, Janusz, Śliwka, Bednorz, Kurek, Kochanowski, Semeniuk, Kłos, Kaczmarek, Huber, Fornal, Leon, Zatorski

Słowenia: Ropret, Toman, Planinsic, Pajenk, Koncilja, Kozamernik, Cebulj, Mujanovic, Bracko, Mozic, Stalekar, Urnaut, Stern, Kovacic

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!