Polscy siatkarze bez straty seta pokonali współgospodarzy Mistrzostw Europy Włochów w ich stolicy i zdobyli złoty medal najważniejszej europejskiej imprezy! Biało-Czerwoni zagrali w każdym elemencie siatkówki perfekcyjnie i zasłużenie po czternastu latach powtórzyli potężny sukces.

Na tych mistrzostwach forma polskich siatkarzy rosła z meczu na mecz i po dotarciu do finału wiadome było, że Włosi na łatwą przeprawę liczyć nie mogą. Niemniej postawa polskiego zespołu przeszła najśmielsze oczekiwania. Finałowy marsz do złota rozpoczął atakiem Wilfredo Leon, a za chwilę znakomicie serwował Norbert Huber i Polacy prowadzili 4-0. To były na tyle bolesne ciosy, że gospodarze w tej partii potrafili jedynie w pierwszej fazie zmniejszyć straty do dwóch punktów. Nasi reprezentanci za moment ponownie odskoczyli, a kolejny as serwisowy Hubera podniósł zaliczkę Polski do 5 punktów (12:7). Następnie swoje ataki z lewego skrzydła dodał Aleksander Śliwka, podwyższając zapas do 7 punktów (20:13). Kolejna fenomenalną zagrywkę Hubera Włosi przyjęli niedokładnie, a z przechodzącej huknął Leon i zanosiło się na pogrom graczy z Półwyspu Apenińskiego. Ugrali jednak w tym secie jeszcze kilka akcji. Na więcej nie pozwolił Łukasz Kaczmarek, kontrą kończąc set wynikiem 25-20i rehabilitując się za wcześniejsze nieudane akcje.

Druga partia była wyrównana do stanu 8:8 a zawodnicy obu reprezentacji urządzali sobie popis serwisów. Potem popisy o wiele częściej należały do polskiego zespołu, a dotyczyły zwłaszcza ataków i gry blokiem. Koncert zaczął atakiem po prostej Śliwka, za nim przymierzył ze środka Huber, a w wyniku wspaniałej obrony Śliwki znakomicie skontrował Jakub Kochanowski, a Polska odskoczyła już na 3 punkty (13:10). Inicjatywa Biało-Czerwonych na kilka minut przygasła. Nawet po kontrze Lavii chwilowymi posiadaczami prowadzenia byli Włosi (15:14). Jednak sześciopunktowa seria Polaków rozpoczęta od Kaczmarka a zakończona atakiem Śliwki (15:20) położyła Włochów na łopatki. Co prawda podobnie jak w pierwszym secie, doprowadzili do z pozoru niedużego dystansu (20:23), ale na finiszu spokojnie zachowali się Polacy, rywale wpakowali serwis w siatkę i druga partię także Biało-Czerwonych (25:21).

Włosi próbowali się rzucić do odrabiania strat w trzeciej odsłonie, obejmując po pierwszej fazie czteropunktowe prowadzenie (10:6). Sygnał do niwelowania strat dał kolejnym już w tym finale asem serwisowym Huber (10:8), zaś Kaczmarek obił blok i bardzo szybko wszystko się wyrównało (10:10). Niebawem Włosi odzyskali po kontrze Michieletto niewielką przewagę (14:12), lecz wraz z upływem czasu reprezentacja Polski rosła, doskakując rywala (15:15). Od tej pory mała inicjatywa należała raz do jednych rad do drugich, przy czym duże psychologiczne znaczenie miały asy serwisowe, które zapisali na swoim koncie Huber i Leon, wyprowadzając Polaków na dwupunktowe prowadzenie (21:19). Ta spektakularna przewaga na chwilę znikła, jednak swoje w ataku ze środka zrobił Kochanowski, natomiast nerwowo grający Włosi wyrzucili piłkę w aut przy swoim ataku i Biało-Czerwoni byli już bardzo blisko mistrzostwa (21:23). Podopieczni Nikoli Grbicia kierowani przez rozgrywającego Marcina Janusza zachowywali chłodną głowę, a Włosi, chociaż w ekwilibrystyczny sposób obronili pierwszą piłkę, grali bardzo nerwowo. Polacy wykorzystali błędy rywali, Aleksander Śliwka ustawił atak na obicie bloku i stała się najpiękniejsza rzecz z całych mistrzostw. Polacy zdobyli mistrzostwo Europy, rewanżując się Włochom za przegrany przed rokiem finał mistrzostw świata, w dodatku na ich terenie. Po czternastu latach, pod wodzą Seba Nikoli Grbicia polska siatkówka ponownie najlepsza na Starym Kontynencie.

Włochy – Polska 0:3 (20:25, 21:25, 23:25)

Włochy: Michieletto, Giannelli, Sbertoli, Bottolo, Galassi, Lavia, Romano, Russo, Rinaldi, Bovolenta, Sanguinetti, Mosca, Balaso, Scanferla

Polska: Kaczmarek, Kurek, Kłos, Leon, Bednorz, Śliwka, Łomacz, Kochanowski, Semeniuk, Janusz, Fornal, Huber, Popiwczak, Zatorski

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!