foto: Wisła Płock SA

Wisła Płock efektownym zwycięstwem 4-1 nad GKS Tychy rozpoczęła niedzielne pojedynki 9. serii Fortuna I Ligi. Dla śląskiej ekipy mecz mógł zacząć się bardzo obiecująca, ale niewykorzystany rzut karny inaczej ustawił boiskowe wydarzenia.

Widzowie zasiadający na stadionie w Płocku we wczesne niedzielne popołudnie nie mieli się prawa nudzić. Obie ekipy postawiły na otwartą grę. Pierwszą wymianę ciosów mógł wygrać zespół z Tych, gdyż po jego akcji Thiakane dopuścił się faulu w polu karnym. Mateusz Gradecki wyczuł jednak intencję Mateusza Radeckiego, broniąc uderzenie tyszanina. Potem sporo było akcji oskrzydlających z obu stron, jednak również z obu tron przyzwoicie spisywały się linie defensywne. W 38. minucie dobrą okazję dla gospodarzy miał Gerbowski – po uderzeniu z 20. metrów szczęśliwie interweniował Kikolski, gdyż piłka po otarciu się o rękawica, otarła się też o słupek z zewnętrznej strony i wyszła w pole. Apogeum emocji pierwszej części nastąpiło w doliczonym czasie. Akcja Wisły została przerwana w polu karnym gości upadkiem Gerbowskiemu, któremu sędzia za próbę wymuszenia rzutu karnego wręczył żółty kartonik. Po konsultacji z wozem VAR rozgrzeszony został płocki młodzieżowiec, a anulowanie kartki było związane z podyktowaniem rzutu karnego, który na bramkę „do szatni” zamienił Łukasz Sekulski. Wychowanek Wisły golem zakończył pierwszą część i drugim trafieniem otwarł grę po przerwie. Akcja Thiakane i Spremo została sfinalizowana dostarczeniem piłki do Sekulskiego, a ten podwyższył w 46. minucie mocnym strzałem na 2-0. 15. minut później przyjezdnym ból głowy jeszcze się nasilił. Kombinacyjnie wykonany rzut wolny nie pominął w koncepcji Hiszpańskiego, który dorzucił futbolówkę na głowę Adama Chrzanowskiego, który głową podwyższył na 3-0. Nie mający nic do stracenia tyszanie natarli, mając minuta po minucie dwie okazje bramkowe, lecz ani Brudnicki, ani Teclaw nie znaleźli drogi do siatki. Kwadrans przed końcem meczu po jednej okazji miała każda ze stron. Najpierw Chrupałła z dystansu minimalnie spudłował, a w odpowiedzi Rumin wycelował w poprzeczkę! W 87. minucie zażenowani swoją postawą mogli się czuć defensorzy z Tych i bramkarz Kikolski. Po dośrodkowaniach „Nafciarzy” i byle jakich wybiciach piłki, na strzał z 16 metrów głową zdecydował się Jakub Grić i przy biernej postawie golkipera po raz czwarty piłka znalazła się w tyskiej bramce. Honor tyszan obronił w doliczanym czasie gry Jakub Brudnicki, który w zamieszaniu wykorzystał lukę w obronie płocczan, ustalając wynik pojedynku na 4-1 dla gospodarzy.

 

Wisła Płock – GKS Tychy 4:1 (1:0)

45+9. Sekulski 45′ (+9) z karnego oraz 46′, Chrzanowski 61′, Grič 87′ – Budnicki 90′ (+4)

Wisła Płock: Gradecki – Hiszpański, Szymański, Chrzanowski, Spremo (88. Drapiński) – Kocyła (46. Laskowski), Grič, Gerbowski (68. Chrupałła), Lesniak, Thiakane (80. Strózik) – Sekulski  (68. Janus).

GKS Tychy: Kikolski – Tecław, Nedić (C), Budnicki – Machowski (68. Mystkowski), Bieroński (46. Wojtuszek), Żytek, Błachewicz (46. Mikita) – Radecki, Śpiączka (68. Rumin), Niewiarowski (68. Połap).

Marek Saganowski (Wisła Płock):

– Na pewno jesteśmy bardzo zadowoleni. Trzeci mecz z rzędu wygrany z dobrym przeciwnikiem, który bardzo dobrze gra, jeżeli chodzi o defensywę. Wiedzieliśmy, że to będzie ciężki mecz, chcieliśmy w pewnych fragmentach meczu oddać piłkę przeciwnikowi, żeby próbował grać w ataku pozycyjnym, później wychodzić z tego z kontratakami. Myślę, że ta pierwsza połowa dobrze wyglądała. Rzut karny, później wchodzimy bardzo dobrze w drugą połowę, strzelamy szybko bramkę, która uspokoiła mój zespół. Trzecia bramka dała nam komfort, który troszeczkę dla mnie za bardzo uspokoił moich zawodników. Zmiany trochę nam dały za dużo spokoju. To, że bramkę straciliśmy tylko jedną, to też poprzez szczęście, poprzez determinację moich zawodników. Ogólnie z tego meczu jestem zadowolony. Tak jak powiedzieliśmy sobie w szatni, to zwycięstwo dedykujemy Marcinowi Biernatowi, który zaczyna już swoją rehabilitację. Marcin, dziękujemy, dzisiaj chłopaki zagrali tak, jak ty byś zagrał.

Dariusz Banasik (GKS Tychy):

– Przede wszystkim gratulacje dla gospodarzy, bo wygrali ten mecz. Ciężko oceniać w tej chwili, bo wynik jest wysoki, można powiedzieć. Natomiast ja miałem takie wrażenie, ze to był mecz wyrównany, bardzo wyrównany, momentami nawet z naszą przewagą, szczególnie jeżeli chodzi o posiadanie piłki, rozgrywanie akcji, natomiast kluczem na pewno była sytuacja z 45., no i chyba 46. minuty, gdzie dostajemy bramkę do szatni, wyprowadzamy kontratak, wydaje się, że mamy możliwość zdobycia bramki albo przynajmniej utrzymania tej piłki, wyprowadzamy kontratak i potem tracimy tę piłkę i jest rzut karny, który na początku wydaje się, że nie jest tym karnym, a potem jednak nim jest. Bramka do szatni. W szatni wiele słów motywacyjnych, ale co z tego, jeżeli w pierwszej akcji dostajemy bramkę na 2:0. Niestety, tutaj możemy zastanawiać się nad taktyką, nad innymi rzeczami jakimiś, natomiast, kiedy traci się bramkę do szatni i po wyjściu z szatni, ciężko jest odwrócić losy meczu. Ta liga jest taka niestety, że jak się pierwszy nie strzela bramki, to potem jest bardzo trudno i tutaj mam pretensje też przede wszystkim do Mateusza Radeckiego. Jak mamy sytuację na 1:0, czyli rzut karny, to musi być bramka… Na wyjeździe bramka na 1:0 i już inaczej się mecz układa. Tutaj zamiast my prowadzić ten mecz w pierwszej połowie, to ten mecz po prostu po pierwszej połowie przegrywamy. Co dalej – wydaje mi się, że Wisła Płock w jednym aspekcie była zdecydowanie lepsza od naszego zespołu. W momencie, kiedy przejmowała piłkę, bardzo szybko przechodziła do ataku i sporo tych sytuacji było takich, że sobie troszeczkę z tym nie radziliśmy. Ale też bramki, które dziś traciliśmy po stałych fragmentach, jakichś tam uderzeniach głową, wydaje mi się, że za łatwo, tak że grę w obronie dziś oceniam negatywnie, jeżeli chodzi o nasz zespół. No ale też można powiedzieć, że w ofensywie stworzyliśmy sobie sporo akcji, nawet już przy tym wyniku większym. Zmiany kilku zawodników też były dobre. Ale tak jak mówię – jeżeli się gra słabo w obronie, traci się tak bramki i nie strzela rzutów karnych, to nie możemy myśleć o dobrym wyniku. Myślę, że trzeba o tym meczu jak najszybciej zapomnieć i skupić się na kolejnych. A tak jak mówiłem, gratuluję gospodarzom i myślę, że zasłużenie wygrali ten mecz.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!