Foto: PKO BP Ekstraklasa

W meczu 16. kolejki PKO BP Ekstraklasy Raków Częstochowa zagrał u siebie z Cracovią. Mistrzowie Polski zremisowali rzutem na taśmę. 

Pierwsze minuty meczu obfitowały w spokój po obu stronach. Kiedy przyszła wreszcie poważna akcja to była ona od razu stuprocentowa. W 12. minucie po zagraniu od Makucha sam na sam z Kovaceviciem znalazł się Kallman. Piłkarz jednak nie wymierzył dobrze swojego strzału, i piłka po otarciu się o palce golkipera Rakowa poleciała obok bramki. W 25. minucie Cracovia ponownie zaatakowała, i tym razem zrobiła to już skutecznie. Z rzutu rożnego piłkę dośrodkowywał Jani Atanasov, a do siatki wbijał ją Virgil Ghita. Wreszcie osiem minut później pierwszą groźną akcję przeprowadzili częstochowianie. Jej autorami byli Kitter i Racovitan. Ten drugi jednak z najbliższej odległości nie zdołał umieścić piłki w bramce, ponieważ już z linii wybił ją jeden z defensorów Cracovii. Niezliczona ilość uderzeń była blokowana przez piłkarzy jednej bądź drugiej drużyny, przez co bramkarze nie mieli zbyt wiele pracy. W 41. minucie do interwencji Kovacevica zmusił strzałem z dystansu Atanasov. Kilka minut później sędzia zagwizdał po raz ostatni w pierwszej połowie zapraszając zawodników na przerwę.

Od początku drugiej połowy to Raków dominował. Swojej szansy na gola nie wykorzystał Kittel, a później Koczerhin czy Piasecki. Do tego w 54. minucie drugi raz fatalnie skiksował, po dośrodkowaniu od Frana Tudora wcześniej już wspomniany Sonny Kittel. Dwie minuty później Cracovia chciała zaskoczyć Kovacevicia, i prawie jej się to udało, ale ostatecznie zakończyło się bez konsekwencji bramkowych. Arbiter tego meczu musiał przerwać na chwilę grę, ponieważ z trybun zaczęły lecieć śnieżki wymierzone w piłkarzy. Kiedy kibice zasiadający na trybunach uspokoili się gra została wznowiona. ”Medaliki” próbowały zdziałać coś grą na aferę, ale to niewiele dawało. Przede wszystkim gospodarze mogli mieć do siebie pretensję, bo ich strzały w dużej mierze były niecelne lub zbyt słabe by pokonać Madejskiego. Przebić się przez obrońców Cracovii kilkukrotnie starał się Nowak, ale kończyło się to zawsze tak samo. Rakowowi pomógł rzut karny podyktowany, po tym jak Oshima mocno spóźnił się z interwencją faulując w polu karnym Sorescu. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Bartosz Nowak, i wreszcie uderzył na tyle precyzyjnie, żeby wyjść górą ze starcia z Madejskim. W ostatnich minutach Raków miał jeszcze szansę na wyjście na prowadzenie, ale Nowak przymierzył zbyt lekko, żeby myśleć o oszukaniu Madejskiego.

Po tym meczu Raków znajduje się na czwartym miejscu z dwudziestoma ośmioma punktami, a Cracovia na piętnastym z szesnastoma oczkami.

Raków Częstochowa – Cracovia 1:1 (0:1)

25′ 0:1 Virgil Ghita

88′ 1:1 Bartosz Nowak (rzut karny)

Raków Częstochowa: V. Kovačević – Rundić, Racovițan, Tudor – Plavšić, Lederman (82′ A. Kovačević), Koczerhin, J. Silva (82′ Drachal) – Kittel (64′ Nowak), Cebula (70′ Sorescu) – Crnac (46′ Piasecki).

Cracovia: Madejski – Ghiță, Kakabadze (82′ Śmiglewski), Jugas, Hoskonen – Skovgaard (71′ Jaroszyński), Atanasov (82′ Rapa), Oshima, Bochnak (66′ Rakoczy) – Källman (82′ Knap), Makuch.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!