Foto: PKO BP Ekstraklasa

Niedzielne granie w PKO BP Ekstraklasie zamykał mecz Legii Warszawa z Cracovią. W najbliższym czasie oba zespoły zmierzą się ze sobą jeszcze raz w zaległej kolejce. Dziś jednak ”Pasy” przyjechały do stolicy, żeby pokrzyżować szyki ”Wojskowym”, ale to się im nie udało.

Pierwsze minuty inaugurującej połowy należały do gospodarzy. To oni częściej przebywali przy piłce, i mieli lepiej skonstruowane akcje. Z czasem jednak wszystko to się wyśrodkowało. W 15. minucie zaskoczyć Tobiasza próbował uderzeniem głową Makuch, ale jego strzał powędrował wysoko nad bramką i golkiper Legii nie musiał w ogóle interweniować. Dwie minuty później zrobiło się gorąco w polu karnym Cracovii, po tym jak Pankov został uderzony przez Madejskiego. Okazało się jednak, że żadnego przewinienia na piłkarzu nie było i sędzia nakazał kontynuować grę. W 29. minucie ogromny błąd popełniła defensywa Cracovii, ale Legioniści, a konkretniej Patryk Kun nie wykorzystał tego. Dużą rolę w tym, że piłka nie wpadła do sieci mógł sobie przypisać Madejski, który odbił nogą przymierzenie Kuna. Chwilę później umieścić futbolówkę w bramce gości próbowali kolejno Augustyniak i Pankov. Obaj jednak musieli uznać wyższość golkipera Cracovii. Przed przerwą na strzał głową zdecydował się jeszcze Gual. Niewiele z niego wyszło, bo był mocno niecelny.

To co nie udało się Legii przez całą pierwszą połowę udało się chwilę po wznowieniu gry w drugiej. W 46. minucie po dograniu od Wszołka do strzału do pustej bramki doszedł Patryk Kun. Warszawiacy już świętowali jego trafienie, gdy przerwał im to informacją o pozycji spalonej arbiter tego meczu. Okazało się, że pośpieszył się ze swoją decyzją, bo na słuchawkę dostał sygnał z VAR-u, że gol ten będzie sprawdzony. Po chwili werdykt był jednoznaczny – Patryk Kun zdobył bramkę prawidłowo. Chwilę później znakomitą okazję do podwyższenia prowadzenia miał Wszołek, ale zamiast podać to zdecydował się na uderzenie. Goście nie zamierzali się jeszcze poddawać, i swoją sytuację na wyrównanie mieli w 50. minucie. Fatalnie pomylił się jednak Rakoczy. Coraz więcej wskazywała no to, że w niedługim czasie Legia zamknie ten mecz drugim trafieniem. W 62. minucie przed dużą szansą na to stanął Gual, ale zbyt długo namyślał się z oddaniem strzału, co końcowo poskutkowało rozszyfrowaniem jego zamiarów. W ostatnich piętnastu minutach gospodarze przede wszystkim skupiali się na tym, żeby nie oddawać posiadania piłki Cracovii. Tuż przed końcem drugiej połowy podwyższyli prowadzenie z rzutu karnego. Piłka bowiem po wstrzeleniu przez Rosołka uderzyła w rękę Kamila Glika. Do jedenastki podszedł Blaz Kramer, i pewnie zamienił ją na gola.

Legia Warszawa aktualnie znajduje się na trzecim miejscu w PKO BP Ekstraklasie z trzydziestoma pięcioma oczkami. Cracovia natomiast plasuje się na jednym z trzech miejsc spadkowych z osiemnastoma punktami.

Legia Warszawa – Cracovia 2:0 (0:0)

46′ 1:0 Patryk Kun

86′ 2:0 Blaz Kramer (rzut karny)

Legia Warszawa: Tobiasz – Pankov, Augustyniak, Kapuadi – Wszołek (63′ Kramer), Slisz, Çelhaka (90+2′ Sokołowski), P. Kun – Josue (72′ Kapustka), Gual (63′ Dias), Muçi (72′ Rosołek).

Cracovia: Madejski – Kakabadze, Ghiță, Hoskonen, Glik – Rapa (78′ Skovgaard), Atanasov, Knap, Rakoczy (60′ Oshima) – Källman, Makuch.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!