Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zmierzyła się z Asseco Resovią Rzeszów w hicie 20. kolejki PlusLigi. Starcie pomiędzy srebrnymi a brązowymi medalistami ubiegłego sezonu rozgrywane było w hali „Azoty”, i zakończyło się zwycięstwem rzeszowian.
Gospodarze przystąpili do tego meczu w osłabionym składzie. Przed meczem z Asseco Resovią zespół dopadł tajemniczy wirus, który wyeliminował z gry Łukasza Kaczmarka, Bartosza Bednorza i Korneliusza Banacha. Z konieczności na parkiecie pojawili się, natomiast Daniel Chitigoi i Krzysztof Zapłacki. W tej sytuacji trudno było mówić o hicie kolejki, który mógłby dostarczyć kibicom większych emocji.
Rzeszowianie, którzy w obecnych rozgrywkach również zmagają się z problemami zdrowotnymi, od początku przejęli inicjatywę. Osłabiona ZAKSA miała problem z przyjęciem. Francuski duet Yacinę Louati – Stephen Boyer błyskawicznie wypracował bezpieczną przewagę (1:6). Atakujący ekipy z Podkarpacia był szczególnie bezwzględny dla rywali, zarówno w ataku, jak i polu zagrywki (6:13). Pojedyncze udane zagrania miał David Smith, ale trudno było się przeciwstawić wyraźnie lepiej dysponowanej Resovii (12:20). Do tego boisko musiał opuścić jeszcze Dmytro Paszycki. Grający w eksperymentalnym zestawieniu kędzierzynianie walczyli ambitnie, ale nie byli w stanie przeciwstawić się dużo silniejszym kadrowo przyjezdnym. Do piłki setowej doprowadził szczelny blok ekipy z Podkarpacia. Chociaż tym samym odpowiedzieli jeszcze gospodarze, to ich błąd w polu zagrywki zakończył premierową odsłonę.
Druga rozpoczęła się po myśli podopiecznych Adama Swaczyny. Z pola serwisowego punktował Bartłomiej Kluth, a kontrę skończył znajdujący się w składzie w trybie awaryjnym Justin Ziółkowski (6:2). W pewnym momencie interweniować musiał Giampaolo Medei, który uczulał swoich zawodników, że spotkanie samo się nie wygra. To podziałało, bowiem chwilę później rzeszowianie byli już na prowadzeniu (8:9). Mimo problemów kędzierzynianie nie złożyli broni. Obie drużyny dość pewnie kończyły swoje akcje po przyjęciu i na parkiecie gra była wyrównana (15:15). Tuż przed kluczowym momentem seta ZAKSA zaczęła się mylić. W ustawieniu z Louatim w polu zagrywki rzeszowianie odskoczyli na cztery oczka (21:17). W Resovii nie zawodzili Torey DeFalco i Stephen Boyer. Nie do zatrzymania był także ofensywnie usposobiony Karol Kłos, dzięki czemu przyjezdni triumfowali po raz drugi.
Przed trzecim setem Adam Saczyna zdecydował się dać odpocząć Marcinowi Januszowi i postawił na Mateusza Biernata. Za Davida Smitha pojawił się, natomiast Twan Wiltenburg. Mimo to kędzierzynianie przez dłuższy czas posiadali inicjatywę, udowadniając, że sportowego charakteru nie można im odmówić. Mocnym serwisem popisał się Krzysztof Zapłacki (10:7) i cały czas kędzierzynianie utrzymywali swoją zaliczkę (15:13). Sytuację zmieniła dobra gra Resovii blokiem (15:15). Po raz pierwszy na prowadzeniu znaleźli się po asie serwisowym Yacinea Louati (18:19). Losy seta rozstrzygnęły się ostatecznie po grze na przewagi. Szalę zwycięstwa na korzyść zespołu z Podkarpacia przechylił skuteczny blok Toreya DeFalco.
MVP: Karol Kłos
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (17:25, 21:25, 24:26)
Składy zespołów:
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Janusz, Zapłacki, Chitigoi, Paszycki, Kluth, Smith, Shoji, Takvam, Gawron, Wiltenburg, Ziółkowski, Biernat.
Asseco Resovia Rzeszów: Kłos, Kozub, Louati, Mordyl, Defalco, Boyer, Potera, Wróbel, Bucki, Drzyzga, Lewandowski.