Wszystko wskazuje na to, że to ostatnie godziny, w których Lindsay Rose jest jeszcze piłkarzem Legii Warszawa. Reprezentant Mauritiusu późnym środkowym wieczorem wylądował na lotnisku w Grecji, skąd uda się do Arisu Saloniki, żeby przejść testy medyczne i podpisać umowę przed oficjalnym ogłoszeniem transferu.
Transfer ten będzie czymś w rodzaju powrotu na stare śmieci, bowiem Lindsay Rose grał przed przejściem do Legii Warszawa dla Arisu Saloniki. ”Wojskowi” w lipcu 2021 r. kupili go od greckiego klubu za 600 tysięcy euro. Przez ponad dwa lata defensor zgromadził tylko czterdzieści sześć występów dla Legii, które okrasił trzema golami. To dla warszawian było zdecydowanie zbyt małym osiągnieciem oraz zbyt słabym wzmocnieniem, więc zdecydowali się na sprzedaż reprezentanta Mauritiusu.
W obecnym sezonie w barwach pierwszego zespołu Legii rozegrał zaledwie czternaście minut z Koroną Kielce. Częściej było widać go w rezerwach, ale i tam nie zachwycał swoją dyspozycją.
Wszystko wygląda na to, że Lindsay Rose wróci do Arisu Saloniki. W środę bowiem o 21:00 był widziany na lotnisku w Salonikach, gdzie zamienił z dziennikarzami kilka słów. Powiedział między innymi, że z Legią zostało do dogadania niewiele szczegółów, i że cieszy się z powrotu do Arisu. Padły też słowa o tym, że wraca do domu, i, że nawet w momencie przenosin do Legii płakał w taksówce, ponieważ rozstanie z Salonikami było dla niego bardzo trudne.
Oficjalny komunikat o jego odejściu z Legii Warszawa jeszcze nie nadszedł, ale wszystko wskazuje na to, że jest to już kwestia tylko najbliższych dni, a może i godzin.
Po godzinie 21:00 Lindsay Rose wylądował w Grecji. Przenosiny z Legii do Arisu na ostatniej prostej. Kończy się ta przygoda, a dla warszawskiego klubu to świetne wieści. Zwolni się solidna kwota w budżecie płacowym. @sport_tvppl https://t.co/leHZUV1rup
— Piotr Kamieniecki (@PKamieniecki) December 27, 2023