Thibau Nys wygrał 3. etap 81. Tour de Pologne. Kończył się on na wymagającym podjeździe w Dusznikach-Zdroju. Punktami na premiach podzielili się w tym dniu uciekinierzy. Z udziałem jednego z nich doszło do dramatycznego wypadku.
Środowy etap miał górzysty charakter. Wiódł on z Wałbrzycha do Dusznik-Zdroju. Liczył on więc 156,5 kilometra.
Kolarze zmagać musieli z ciężkimi podjazdami, które to były punktowane do klasyfikacji górskiej – Przełęcz Walimska (28,9 km), Przełęcz Jugowska (50,9 km), Góra św. Anny (67,6 km) oraz podjazd w Karłowie (94,1 km).
Pasjonującą zdawała się być też końcowa część środowego etapu. Decydujące momenty miały rozstrzygać się na podjeździe pod COS Jamrozowa Polana. To miejsce znane biathlonistom.
Przewagi na tym etapie bronić musiał dotychczasowy lider wyścigu – Jonas Vingegaard. Nad kolejnym zawodnikiem miał on 24 sekundy przewagi.
Przebieg rywalizacji
Po starcie uformowała się kilkuosobowa ucieczka. W jej składzie znaleźli się kolarze uciekający na etapie otwierającym rywalizację – Michał Paluta (Reprezentacja Polski) i Jan Maas (Jayco-Alula). Grono uciekinierów uzupełnił Nicholas Debeaumarche (Cofidis).
Uciekający kolarze zdawali się mieć stabilną przewagę, która to oscylowała w okolicach 2,5 minuty. Podzielili się więc oni punktami na pierwszej premii górskiej II kategorii. Największą ilość punktów zgarnął Michał Paluta, który to jechał w koszulce najlepszego górala. Na poprzednim etapie zgarnął on 8 pkt, co plasowało go na pozycji lidera w tejże klasyfikacji.
Paluta okazał się być też najlepszym na kolejnych premiach górskich II kategorii – na Przełęczy Jugowskiej i Górze św. Anny.
Zryw grupy pościgowej
Wszystko to zaczęło zmieniać się przed ostatnią premią górską. Uciekinierów złapali kolarze z grupy pościgowej – Pello Bilbao (Bahrain-Victorious), Samuel Watson (Groupama-FDJ), Ben Turner (INEOS Grenadiers), Andrea Bagioli (Lidl-Trek), Pepijn Reinderik (Alpecin-Deceuninck) i Hugo Houle (Israel – Premier Tech).
Współpraca w uciekającej grupie nie wydawała się być zgraną. Straty zdawał się też kontrolować peleton, który to utrzymywał różnicę na poziomie 1,5 minuty.
Paluta wciąż niepokonanym
Zwycięzcą ostatniej premii górskiej okazał się być Michał Paluta. Zdobył on więc maksymalną liczbę punktów. Z czasem przewaga uciekającej grupy zmniejszała się. W gronie uciekających znajdował się być bowiem Hugo Houle. Do lidera wyścigu tracił on 1 minutę i 28 sekund.
Punktowany podjazd w Karłowie nie był ostatnim wymagającym fragmentem środowej rywalizacji. Kolarzom na tym podjeździe przyszło rywalizować drugi raz. Tym razem nie rozdawano punktów, lecz motywatorem mogła być zbliżająca się meta.
Niebezpieczna kraksa uciekającego
Przed kolejną wspinaczką przewaga uciekającej grupy wzrosła do 1,5 minuty. Sytuacja w prowadzącej grupie zmieniła się. Utrzymać w tej grupie nie zdołali się zawodnicy, którzy upadli na jednym z zakrętów – Nicholas Debeaumarche i Pepijn Reinderik. Kraksa ta wydawała się być niebezpieczną, gdyż jeden z kolarzy uderzył w betonowy przepust. Przypomniała się więc dramatyczna sytuacja z 2019 roku, kiedy to poszkodowanym w ten sposób został Bjorg Lambrecht. Skutki jego upadku okazały się być śmiertelne.
Moment ten wykorzystali najsilniejszy z uciekinierów – Pello Bilbao i Samuel Watson. Wypracowali sobie oni kilkudziesięciosekundową przewagę nad pozostałymi uciekinierami. W tym gronie pozostawał Polak – Michał Paluta.
Nowe rozdanie
Na kolejnych kilometrach grupy uciekające połączyły się. Na 30 kilometrów przed metą mieli oni minutę zapasu nad goniącym je peletonem. Kluczowym zdawał się być więc kolejny podjazd pod Karłów. Straty na tym podjeździe odrabiał peleton napędzany przez holenderską grupę Team DSM – Firmenich PostNL. W czołówce starać trzymał się też faworyzowany Jonas Vingegaard, jak i jadący za nim – Rafał Majka.
Połączenie grup nastąpiło na 20 kilometrów przed metą. Nastąpiło więc nowe rozdanie. Atakować próbował jadący w roli lidera – Jonas Vingegaard. Rywale nie dali mu jednak odjechać. Sytuacja zrobiła się ciekawą, gdyż zasadnicza grupa wyraźnie zmniejszyła się.
Sytuację w okrojonym peletonie kontrolować zdawali się zawodnicy z grupy lidera – Team Visma – Lease a Bike.
Na ataki decydowano się na ostatnich kilometrach. Kluczowym okazał się być więc ostatni z podjazdów – pod Jamrozową Polanę. W okrojonym peletonie dochodziło do wyraźnych przetasowań. W czołówce starali się jechać zawodnicy z grupy Rafała Majki – UAE Team Emirates. Pozycji do ataku szukał więc też ubiegłoroczny zwycięzca – Rafał Majka.
Dojazd do mety był dość wąskim, więc kluczowym było znalezienie się z przodu. Najwcześniej atakującym był Diego Ulissi (UAD), który to jechał w koszulce najlepszego sprintera. Najlepszym okazał się być jednak zwycięzca poniedziałkowej rywalizacji – Thibau Nys (LTK). Na ostatnich metrach wyprzedził on wspomnianego Włocha. Belgijski zawodnik na mecie zameldował się z czasem 4 godzin, 3 minut i 21 sekund. Bez strat czasowych dojechał Ulissi, który był wyraźnie niezadowolonym. Zajął on jednak wysokie – 2. miejsce. Początkowo straty sekundowe naliczano zawodnikom dojeżdżającym na kolejnych pozycjach, lecz zdecydowano, że pierwsza grupa wjeżdżała w tym samym czasie. W tym gronie znalazło się 21 zawodników.
Liderem klasyfikacji generalnej pozostać zdołał więc Vingegaard, który to ma 19 sekund przewagi nad kolejnym zawodnikiem.
Odległe miejsca Polaków:
O zwycięstwo włączyć nie zdołali się polscy reprezentanci. Najlepszym z nich okazał się być Piotr Pękala. Zajął on 28. miejsce ze stratą 34 sekund. Na kolejnej pozycji sklasyfikowano Rafała Majkę.