Foto: CEV

Kolejnym rywalem naszych zawodników była reprezentacja Grecji. Rywale po pierwszym, słabym secie zaskoczyli i napsuli nam niemało krwi. Ostatecznie Polacy triumfowali i dzięki temu zapewnili sobie wyjście z grupy.

Już na początku spotkania w świetnej akcji na kontrze zaprezentował się Aleksander Śliwka. Po drugiej stronie równie skutecznie odpowiedział (2:3). Grecy często angażowali swoich środkowych, co było dosyć nietypowym posunięciem w tej części seta. Na zagrywce pokazał się Łukasz Kaczmarek i dwa razy potężnie zaserwował w pole przeciwników (5:5). Niedługo potem do akcji włączył się polski blok i przy stanie 8:5 trener Andreopoulos poprosił o przerwę. Krótka pauza nie wytrąciła naszych zawodników z rytmu. Mieliśmy na swoim koncie bezpieczną przewagę, która pozwalała grać bez presji (14:11). Fantastycznie funkcjonował element zagrywka-blok. Grekom ciężko było cokolwiek zdziałać, byli całkowicie rozbici. Tym razem zza linii dziewiątego metra kilkukrotnie zapunktował Mateusz Bieniek (20:11). Mogliśmy grać swoją siatkówkę, bez jakiejkolwiek presji. Po długim czasie przeciwnikom udało się zrobić przejście, ale w dalszym ciągu nie byli dla nas zagrożeniem. Co więcej, podawali pomocną dłoń popełniając proste błędy. Ostatnie słowo należało do Georgiosa Petreasa, który posłał piłkę z zagrywki w aut. Polacy triumfowali ze znacząca przewagą, 25:15.

Od pierwszego gwizdka drugiego seta dobrze funkcjonował polski blok (2:1). Grecy tym razem prezentowali się nieco lepiej, potrafili nawiązać walkę i skutecznie odpowiedzieć na nasze ataki. Pojawiła się odwaga, której zabrakło w końcówce premierowej odsłony (5:6). Przez jakiś czas nasi rywale utrzymywali się na prowadzeniu, ale wkrótce, po bloku na Georgiosie Papalexoiusie Biało-Czerwoni powrócili na prowadzenie (11:10). Inaczej niż w poprzedniej odsłonie, tym razem Grecy od razu ruszyli w pogoń. Byli o wiele bardziej skuteczni, przez co wynik przez jakiś czas oscylował w granicach remisu (13:13). Set powoli wchodził w decydującą partię a sytuacja nie ulegała zmianie. Zdecydowanie brakowało mocnej zagrywki, która ustawiała nam grę w poprzedniej odsłonie. W najbardziej nerwowym momencie na szczęście zadziałał Biało-Czerwony blok. Wystarczył punkt oddechu, aby w naszych zawodników wstąpiła nowa energia. W decydującej chwili podopieczni Vitala Heynena zdobyli dwa oczka przewagi (22:20). Do samego końca nie stracili kontroli. Ostatecznie Polacy triumfowali 25:22.

Grecy byli ewidentnie głodni wygranej i bardzo mocno weszli w trzeciego seta (1:3, 3:7). Co prawda nasi zawodnicy zabrali się za odrabianie strat, ale co tylko się zbliżyliśmy, to Grecy ponownie odskakiwali. Nim się obejrzeliśmy dystans wynosił już sześć oczek (5:11)! Biało-Czerwoni zupełnie nie przypominali tego zespołu, który otwierał spotkanie. Nasza skuteczność drastycznie spadła, co było niepokojące podczas meczu ze zdecydowanie niżej notowanym przeciwnikiem. Trener Heynen był zmuszony prowadzić zmiany, na boisku pojawili się Bartosz Kurek, Wilfredo Leon i Fabian Drzyzga a po chwili też Jakub Kochanowski. Mimo tego ciężko nam było dorównać tempa rozpędzonym Grekom (13:17). Wszystko wskazywało na to, że rozegramy nerwową końcówkę. Mieliśmy trudności z punktowaniem przy własnej zagrywce a na dodatek kuleć zaczęła defensywa (18:22). Nie udało nam się uratować sytuacji. Grecy wygrali 25:20 i tym samym przedłużyli spotkanie o co najmniej jeszcze jednego seta.

Polacy weszli w czwarta odsłonę bardzo zdeterminowani. Od razu narzucili wysokie tempo, jednak rywale dzielnie dotrzymywali im kroku (5:2, 5:4). W końcu dzięki konsekwentnej grze udało nam się złapać chwilę oddechu i uciec Grekom na cztery oczka (14:10). Przeciwnicy jednak jasno dali do zrozumienia, że nie będzie miejsca na luźną, swobodną grę. Biało-Czerwoni musieli być cały czas skupieni, aby nie pozwolić rywalom się dogonić. Po długim czasie zafunkcjonował także nasz blok. Nie udało nam się wykorzystać tego elementu do maksimum. Nim się obejrzeliśmy Grecy doprowadzili do remisu (17:17). Sytuacja mogła zacząć robić się nerwowa, to było ostatni moment, żeby „odpalić”. Po drugiej stronie siatki Grecy wykorzystywali każdą możliwą okazję. Zatrzymali blokiem Piotra Nowakowskiego i tym samym na chwilę wyszli na prowadzenie (19:20). Na nasze szczęście rywale ulegali presji emocji i zaczęli popełniać błędy i szarpać grą. To pozwoliło Biało-Czerwonym odzyskać kontrolę (23:21). Na nasze nieszczęście równie szybko ją straciliśmy – wynik kolejny raz się wyrównał (23:23). Swoje dołożył trener Greków, który poprosił o czas w środku akcji, przerywając ją. Na szczęście wideo challenge nie wskazał błędów, więc rywale stracili punkt. Chwilę później rozegraliśmy ostatnią akcję. Mecz zakończył się po mocnym ataku Wilfredo Leona z kontry (26:24).

Polska – Grecja 3:1 (25:15, 25:22, 20:25, 26:24)

Polska: Nowakowski, Kaczmarek, Łomacz, Semeniuk, Bieniek, Śliwka, Zatorski (libero), Wojtaszek (libero), Leon, Kurek, Drzyzga, Kochanowski, Kubiak, Fornal

Grecja: Raptis, Zoupani, Voulkidis, Petreas, Kasampalis, Protopsaltis, Kokkinakis (libero), Zisis (libero), Papalexiou, Adreopoulos, Stivachtis, Mouchlias, Koumentakis, Linardos

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!