Łomża Vive Kielce wysoko pokonało w Szczecinie Sandrę Pogoń Szczecin. Moc emocji było w Lubinie, gdzie Zagłębie dwoma bramkami wygrało ze Stalą Mielc, jak również w Gdańsku, gdzie kibice Wybrzeża musieli przełknąć gorycz porażki z Piotrkowianinem. Nie bez problemów wygrała też Wisła Płock, która w swojej hali zwyciężyła MMTS Kwidzyń. Jak już wcześniej informowaliśmy, w meczu inaugurującym ligę Gwardia Opole przegrała z Chrobrym.Mecze przełożone z uwagi na udział polskich drużyn w europejskich pucharach zostaną rozegrane w najbliższą środę.

Doskonała postawa szczypiornistów Sandra SPA Pogoni przez 30 minut, a także wyrównane zawody do 45 minuty. Później powtórzył się scenariusz znany z poprzednich sezonów. Pociąg o nazwie Łomża VIVE Kielce odjeżdżał w tempie Pendolino i ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 20 – 34. MVP spotkania został wybrany Mateusz Kornecki.

Szczypiorniści Sandra SPA Pogoni doskonale zaczęli spotkanie z Mistrzem Polski. Pierwszą bramkę w 3 minucie zdobył Paweł Krupa chwilę później poprawił Mateusz Zaremba i w 5 minucie szczecinianie prowadzili 2-0. Warto podkreślić doskonałą postawę w bramce Tomasza Wiśniewskiego, którą utrzymał na całe 30 minut. Pierwszą bramkę dla gości zdobył Branko Vujović, a w 12 minucie po bramce debiutującego na parkietach Dylana Nahi goście wyszli na pierwsze prowadzenie w meczu. Jeśli ktoś w hali myślał, że od tego momentu rozpocznie się odjazd Kielc srogo się pomylił. Dowodzona przez Krzysztofa Lijewskiego (Tałant Dujshebaev siedział na trybunach i pauzował za czerwoną kartkę z poprzedniego sezonu) drużyna nie potrafiła sobie poradzić z rzutami z 2 linii Pawła Krupy. Do przerwy kielczanie prowadzili, 14 – 13, ale tuż przed końcową syreną Mateusz Kornecki złapał w sytuacji sam na sam Arkadiusza Bosego. Do przerwy sensacja, a na trybunach kibice zaczęli wspominać doskonały mecz z zeszłego sezonu z Orlen Wisłą Płock.

Początek drugiej połowy szybko sprowadził zarówno i kibiców, jak i szczypiornistów Sandra SPA na ziemię. Szybkie 5 bramek z rzędu pozwoliło kielczanom osiągnąć bezpieczną 6 bramkową przewagę, a przyczynił się do tego niesamowity w bramce Andreas Wolff, impas strzelecki z karnego przełamał Piotr RYbski. W 45 minucie szczecinianie zniwelowali jeszcze stratę do 4 bramek, w 54 minucie przegrywali 7 bramkami, a w ostatnich 6 minutach goście podwoili swoją przewagę do 14 bramek i ostatecznie wygrali 34 – 20. Nie było podobnie jak rok temu sensacji, ale porażka 14 – bramkami nie oddaje niezłej postawy szczecinian w tym meczu.

Sandra SPA Pogoń Szczecin – Łomża VIVE Kielce 20:34 (13:14)

Sandra SPA Pogoń – Wiśniewski, Arsenić – Krupa 5, Rybski 4, Zaremba 3, Starcević 2, Gierak 2, Jedziniak 2, Bosy 1, Polok 1, Wąsowski, Kapela, Krok

Łomża VIVE – Wolff, Kornecki – Vujović 5, Moryto 5, Gudjonsson 5, SIćko 3, Tournat 3, Faruk 3, Karalek 3, Nahi 3, Migallon 2, Karacić 1, Gębala 1, Kulesh

Piłkarze ręczni Zagłębia Lubin od wygranej i trzech punktów rozpoczęli nowy sezon PGNiG Superligi. W hali RCS emocji nie brakowało, było dużo walki, pięknie bramki. Spotkanie zakończyło się wygraną Miedziowych 25:23 (13:12)!

W hali RCS w Lubinie nastał długo wyczekiwany moment! Na parkiet po raz pierwszy w sezonie 2021/2022 PGNiG Superligi Mężczyzn wyszli szczypiorniści Zagłębia, rywalizując o ligowe punkty z Handball Stal Mielec.

Pierwszą bramkę w nowym sezonie zdobył dla Zagłębia Stanisław Gębala, który otworzył wynik spotkania ze Stalą. Mielczanie odpowiedzieli chwilę później, za sprawą Miljana Ivanovica, który chwilę później opuścił parkiet z powodu kontuzji. Stal wyszła na prowadzenie, ale Zagłębie szybko wyrównało. Od stanu 5:5 Miedziowi mieli słabszy moment, grali nieskutecznie w ataku, co wykorzystali goście, rzucając trzy bramki z rzędu. Wówczas o czas poprosił Jarosław Hipner, po czym stało się coś niesamowitego. Zagłębie wróciło do gry, karę dwóch minut trzymał Stanisław Gębala, a Miedziowi grając w osłabieniu doprowadzili do remisu! Już w komplecie gospodarze dorzucili jeszcze trzy bramki pod rząd, wychodząc na prowadzenie 11:8! Ozdobą spotkania było nieprawdopodobne trafienie Marcela Sroczyka, z dwudziestej minuty. Podopieczni Jarosława Hipnera byli na prowadzeniu, jednak Stal cały czas trzymała dystans i nie pozwoliła gospodarzom na wypracowanie większej przewagi. Do przerwy lubinianie wygrywali jedną bramką, a w drugiej połowie musieli radzić sobie bez Mikołaja Kupca, który w ostatnich fragmentach pierwszej części spotkania doznał kontuzji i opuścił plac gry na noszach.

Chwilę po zmianie stron mieliśmy już remis, ale „wejście smoka” miał Michał Bekisz. Jego dwie bramki i trafienie Jakuba Bogacza z karnego dały wynik 17:14 pięć minut po zmianie stron. Wciąż dobrze prezentował się duet rozgrywających Moryń – Chychykalo, w bramce kolejne piłki odbijał Marek Bartosik, a na skrzydle szalał Jakub Bogacz, który w jedenaście minut drugiej połowy uzbierał pięć bramek, przy stuprocentowej skuteczności. Miedziowi w końcu odskoczyli rywalom na cztery bramki, ale wciąż musieli zachować czujność. Emocje w Lubinie były do końca, ale to gospodarze cieszyli się z kompletu punktów na inaugurację PGNiG Superligi Mężczyzn!

MVP meczu: Jakub Moryń (Zagłębie)

MKS Zagłębie Lubin – Handball Stal Mielec 25:23 (13:12)

Zagłębie: Bartosik, Byczek – Stankiewicz 2, Moryń 4, Gębala 2, Sroczyk 3, Pietruszko, Marciniak 1, Hajnos, Bogacz 5, Kupiec, Drozdalski, Adamski, Iskra, Bekisz 4, Chychykalo 4.

Stal: Dekarz, Procho – Wilk 1, Monczka 4, Sobut 1, Ruhnke, Nowak, Pribanić 3, Graczyk, Valyntsau 4, Smolikau 3, Chodara 1, Adamczuk, Petrović 2, Ivanović 1, Krupa 3. Sędziowie: Andrzej Chrzan, Michał Janas, Delegat ZPRP: Zbigniew Tarczykowski.

 

Torus Wybrzeże Gdańsk na inaugurację rozgrywek ligi polskiej uległo Piotrkowianinowi Piotrków Trybunalski 23:26. Rywalizacja o premierowe 3 punkty rozstrzygnęła się w końcówce drugiej połowy, w której więcej argumentów mieli po swojej stronie gracze Bartosza Jureckiego, przede wszystkim pod bramką gdańskiej drużyny. Debiut w barwach Wybrzeża zanotował Miłosz Wałach, jeden z najlepszych zawodników na boisku.

Po kilku miesiącach przerwy wróciła piłka ręczna na najwyższym poziomie i od razu na początek los przydzielił szczypiornistom Torus Wybrzeża ekipę Piotrkowianina. Mecze w poprzednim sezonie pomiędzy obiema drużynami zawsze gwarantowały emocje do ostatniej minuty, a punkty wędrowały raz do Piotrkowa, raz do Gdańska. Goście nie mogli w tym spotkaniu skorzystać z pozyskanego przed sezonem Ukraińca Dmytro Doroshchuka – ściągniętego ze Sportingu Lizbona rosłego obrońcy oraz dwóch młodych graczy: Jeremiego Stojka oraz Jakuba Powarzyńskiego.

Dwie pierwsze skuteczne akcje przeprowadzili zawodnicy gospodarzy, a do protokołu wpisał się dwukrotnie Adam Pacześny. Gościom udało się odpowiedzieć po raz pierwszy za sprawą lidera poprzednich rozgrywek Mateusza Jachlewskiego. Widać było nerwowość po obu stronach parkietu, ale to piotrkowianie częściej niepokoili Miłosza Wałacha. Przy stanie 2:4 (11’) o czas poprosił Mariusz Jurkiewicz, ponieważ od początku nie układa się gra jego zespołowi zwłaszcza przed polem bramkowym rywali. Defensywa gospodarzy nie miała zbyt wielu wyłomów, a gdy już była łamana, Kacper Ligarzewski stawał na wysokości zadania. Gorszy nie chciał być Wałach i obaj młodzi golkiperzy notowali wysoką skuteczność obron (43% Ligarzewski, 55% jego vis a vis). To pozwoliło gdańszczanom zbliżyć się na jedną bramkę tuż przed syreną końcową i przed zmianą stron przegrywali zaledwie 8:9.

Początek drugiej połowy to seria strat przyjezdnych i zabójcze kontry graczy Bartosza Jureckiego. W 34’ zrobiło się 13:9, jednak po karze dla Tomasza Wawrzyniaka sytuacja zupełnie się odmieniła. Po golach Gądka, Mosquery oraz Mateusza Kosmali z rzutów karnych każda drużyna miała raz jeszcze tyle samo trafień (13:13). Na 10 minut przed końcem minimalnie bliżej wygranej byli ciągle gospodarze, których wiódł do tego przede wszystkim Adam Babicz (21:19 dla Piotrkowa). O wygranej miała zdecydować – jak zwykle – końcówka. Obie ekipy najwięcej uwagi poświęcały zamykaniu korytarzy przeciwnikom. W grze ofensywnej więcej do zaproponowania mieli jednak tego dnia piotrkowianie, a ręka nie drżała Patrykowi Mastalerzowi oraz właśnie byłemu szczypiorniście Chrobrego Głogów (24:21 w 57’). Trener Jurkiewicz chciał jeszcze pobudzić w przerwie swoich podopiecznych. To już nie wpłynęło na końcowy rezultat i Torus Wybrzeże uległo Piotrkowianinowi 23:26.

Piotrkowianin Piotrków Trybunalski vs Torus Wybrzeże Gdańsk 26:23 (9:8)

Piotrkowianin: Ligarzewski, Kot, Chmurski – Babicz 5, Mastalerz 5, Pacześny 3, Mosiołek 3, Sadowski 2, Swat 2, Wawrzyniak 2, Stolarski 2, Matyjasik 1, Szopa 1, Doniecki, Surosz, Pożarek.

Trener: Bartosz Jurecki.

Wybrzeże: Wałach, Chmieliński – Jachlewski 4, Kosmala 6, Janikowski 3, Papaj 3, Mosquera 3, Gądek 2, Comerlatto 2, Pieczonka, Wróbel, Sulej, Leśniak, Tomczak.

Trener: Mariusz Jurkiewicz.

Mecz pierwszej serii PGNiG Superligi w Płocku, od posiadania piłki, rozpoczęli zawodnicy MMTS-u Kwidzyn, jednak ich rzut obronił Adam Morawski. W następnej akcji szansę na pierwszą bramkę dla ORLEN Wisły miał Tin Lućin, lecz jej nie wykorzystał i pierwszym strzelcem sezonu 2021/2022, wśród Nafciarzy, został Lovro Mihić.

Następnie karą dwóch minut został ukarany Tin Lućin, a drugie trafienie na 2:2 w 5 minucie spotkania zdobył Niko Mindegia. Chwilę później sędziowie odesłali na ławkę Krzysztofa Komarzewskiego, a kolejne bramki należały do Dmitrii Zhitnikova i Niko Mindegi.

W początkowej fazie spotkania na tablicy wyników utrzymywał się remisowy wynik, a w bramce ORLEN Wisły mogliśmy zobaczyć Adama Morawskiego, którego obrony brawami doceniali kibice obecni w Orlen Arenie.

W 13 minucie meczu karą dwóch minut ukarano Mirsada Terzića, zaś trener gospodarzy – Xavi Sabate otrzymał żółtą kartkę. W następnej akcji na dwie minuty na ławkę trafiło dwóch zawodników drużyny gości – Jakub Szyszko i Ryszard Landzwojczak, a sędziowie podyktowali rzut karny dla ORLEN Wisły, który wykorzystał Tin Lućin.

Przy wyniku 7:7 o czas poprosił trener MMTS-u Kwidzyn, a po jego interwencji goście wyszli na prowadzenie, które nie trwało jednak zbyt długo, z uwagi na kolejny celny rzut karny Tin Lućina.

W 20 min. po drużynowej akcji i bramce Krzysztofa Komarzewskiego z kontrataku Nafciarze po raz pierwszy wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Dojście do ponownego remisu zajęło drużynie z Kwidzyna niecałe pięć minut, a wyrównującą bramkę zdobyli oni po rzucie karnym, który sędziowie podyktowali w wyniku faulu Mirsad Terzića, zaś zawodnik ORLEN Wisły za to przewinienie otrzymał karę dwóch minut.

Już po syrenie kończącej pierwszą połowę Nafciarzom przyznano rzut karny, do którego podszedł Tin Lućin, jednak nie wykorzystał on tej szansy i ostatecznie po pierwszych trzydziestu minutach na tablicy wyników widniał rezultat 15:15.

Drugą część spotkania ORLEN Wisła zaczęła od gry w przewadze, z uwagi na karę Jędrzeja Zieniewicza, którą otrzymał w końcówce pierwszej połowy. Wynik drugiej części meczu otworzył David Fernandez, zaś trafienie na 17:16 należało do Lovro Mihića.

W 33min. sędziowie podyktowali rzut karny dla zawodników z Kwidzyna, jednak lepszy okazał się Adam Morawski. Aby zatrzymać ewentualną próbę dobicia piłki przez MMTS Leon Susnja zatrzymał gracza z Kwidzyna, za co sędziowie przyznali piłkę gościom. Podczas akcji ponownie doszło do faulu i Leon Susnja otrzymał karę dwóch minut, zaś Kwidzynianie kolejny rzut karny, który tym razem wykonali z powodzeniem.

Pięć minut później dwuminutowe wykluczenie otrzymał Wiktor Jankowski, a przewagę wykorzystał Niko Mindegia zdobywając 20. trafienie dla Nafciarzy i w 40 min. prowadzili oni 20:18. Następnie przewagę Płocczan podwyższył Marek Daćko.

Po trafieniu Lovro Mihića z kontrataku rezultat meczowy wynosił 23:19, a o czas poprosił trener drużyny gości – Zbigniew Markuszewski. W następnej akcji karę dwóch minut otrzymał Leon Susnja, zaś chwilę później bramkę z rzutu karnego, dla ORLEN Wisły Płock, zdobył Jan Jurećić.

Kolejnym zawodnikiem odesłanym na dwuminutową karę został Dmitrii Zhitnikov, jednak gra w osłabieniu nie zatrzymała gospodarzy i po rzucie karnym Jana Jurećića dalej przeważali nad MMTS-em Kwidzyn prowadząc 27:24. Kilka minut później ponownie karę otrzymał Dmitrii Zhitnikov, lecz i tym razem Nafciarze poradzili sobie grając w osłabieniu, a po trafieniu Tin Lućina i obronie Adama Morawskiego wygrywali 28:24.

W ostatnich minutach spotkania bramki dla ORLEN Wisły zdobyli David Fernandez oraz dwukrotnie Niko Mindegia i tym samym Nafciarze zakończyli pierwszy mecz w sezonie 2021/2022 wygrywając 31:26 (15:15).

Strzelcy ORLEN Wisły Płock: Fernandez 4, Zhitnikov 1, Jurećić 2, Komarzewski 3, Mihić 4, Daćko 1, Mindegia 7, Kosorotov 3, Lućin 6

Źródło: PGNiG Superliga

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!