foto: superligakobiet.pl

Poza szlagierowym zwycięstwem Perły Lublin z Zagłębiem Lubin w 5. kolejce żeńskich rozgrywek PGNiG Superligi triumfowały zespołu zespoły z Piotrkowa, Jarosławia i Koszalina . Złe chwile z początku ligi wydaje się mieć za sobą Eurobud JKS Jarosław, który wygrał w Elblągu ze Startem. W Kielcach Piotrkovia wysoko pokonała Koronę, a w Koszalinie Młyny Stoisław w ostatniej chwili przechyliły szalę zwycięstwa na swoją korzyść sprawiając niespodziankę w potyczce przeciwko Kobierkom.

We wtorkowy wieczór rywalizował w Kielcach beniaminek Suzuki Korona Handball, który za rywala miał Piotrkovię. Przyjezdne od początku spotkania były drużyną zdecydowanie lepszą. Po zaledwie pięciu minutach prowadziły 5:1. Po kolejnych pięciu i dwóch lobach Darii Grobelnej było już 10:2. Piotrcovia bardzo dobrze spisywała się w obronie, była też bardzo skuteczna w ataku pozycyjnym oraz w kontratakach. A Suzuki Korona Handball po zaledwie dziesięciu minutach miała aż pięć strat.

Kielczanki między 10. a 15. minutą zdobyły cztery bramki z rzędu i zmniejszyły straty do czterech trafień (7:11). Bardzo dobrą zmianę w bramce Małgorzata Hibner, która obroniła wszystkie pierwsze cztery rzuty rywalek. Riposta Piotrcovii była jednak natychmiastowa, bo zdobyły cztery gole i z rzędu i prowadziły 15:7.

W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. Gospodynie zaczęły ją od trzech nieskutecznych rzutów, a rywalki zdobyły trzy gole z rzędu i było aż 14:24. Potem jedynym pytaniem było, jak wysoko ekipa z Piotrkowa wygra w Kielcach. W końcówce kontuzji dłoni doznała Honorata Gruszczyńska. – Prawdopodobnie nie jest to poważny uraz – powiedział tuż po spotkaniu Krzysztof Demko, członek zarządu i fizjoterapeutę kieleckiej siódemki.

MVP meczu wybrano Aleksandrę Oreszczuk z Piotrcovii. Najlepszą zawodniczką w Suzuki Koronie Handball została Magda Więckowska.

Nie wiem co powiedzieć po takim meczu, bo naprawdę nie wiem co się z nami stało. Chciałyśmy wygrać, takie było nastawienie, bo to był dla nas bardzo ważny mecz. Kluczowy był początek meczu, w którym popełniłyśmy sporo błędów. Próbowałyśmy potem nawiązać walkę, ale się nie udało – powiedziała Alicja Pękala, rozgrywająca Suzuki Korony Handball.

Teraz w rozgrywkach PGNiG Superligi będzie ponad dwutygodniowa przerwa. Suzuki Korona Handball rozegra kolejny mecz w piątek, 15 października na wyjeździe ze Startem Elbląg. Natomiast Piotrcovia zagra na wyjeździe z Młyny Stoisław Koszalin.

Suzuki Korona Handball – Piotrcovia 28:39 (14:21)

MVP: Aleksandra Oreszczuk (Piotrcovia)

Najlepsza zawodniczka gospodyń: Magda Więckowska

Suzuki Korona Handball: Chojnacka, Hibner, Chodakowska – Więckowska 9, Kowalczyk 8, Pękala 4, Kędzior 3, Rosińska 1, Jasińska 1, Zimnicka 1, Grabarczyk 1, Gruszczyńska.

Piotrcovia: Sarnecka, Opelt – Królikowska 6, Oreszczuk 6, Grobelna 5, Jureńczyk 4, Trawczyńska 4, Waga 4, Stanisławczyk 3, Majsak 2, Sobecka 2, Trbović 2, Klonowska 1, Fesdorf.

Jarosławianki przyjechały po drugie ligowe zwycięstwo do Elbląga. Wynik spotkania otworzyła Lesia Smolinh. Mecz od pierwszych minut był wyrównany, a po golu Barbary Choromańskiej, tablica wyników skazywała 3:2. Gdy sędziowie odesłali na ławkę kar Katarzynę Kozimur, elblążanki wykorzystały więcej miejsca na parkiecie i odskoczyły na dwa gole.  W szeregach Startu nieźle spisywała się Katarzyna Cygan, która rzuciła dla swojej drużyny trzy z rzędu bramki z dystansu. Chwilę później pokręciła nieco kostkę i musiała zejść z boiska. Na szczęście uraz okazał się niegroźny i po interwencji fizjoterapeuty powróciła na parkiet. Od 12. do 19. minuty elblążanki miały problemy w ataku pozycyjnym, popełniały proste błędy, a rywalki odrabiały straty. W 19. minucie, po trafieniu Magdy Balsam, JKS Jarosław wyszedł na prowadzenie 8:7. Dobra defensywa EKS i celne rzuty Joanny Wołoszyk, spowodowały że chwilę później to gospodynie miały jedno trafienie więcej. Do końca pierwszej połowy trwała zacięta walka i zespoły udały się na przerwę przy wyniku 12:13.

Po zmianie stron lepiej na parkiecie prezentowały się przyjezdne. Skuteczna w kontratakach była Magda Balsam i po kolejnym jej trafieniu, JKS prowadził 16:13. Elblążanki zanotowały sześciominutowy przestój, który w końcu przerwała Nikola Głębocka. Dobra defensywa EKS i dwa przechwyty, pozwoliły gospodyniom na zdobycie gola kontaktowego. Podopieczne Reidara Moistada w dalszym ciągu prowadziły, kwadrans przed końcem meczu było 17:18. Gdy na ławkę kar powędrowała Paulina Kopańska, jarosławianki wykorzystały pustą bramkę i odskoczyły na bezpieczną przewagę. W kolejnych akcjach gospodynie trzy razy z rzędy popełniły faul ofensywny, a rywalki kończyły wszystkie swoje akcje. Jarosławianki rzuciły w sumie aż pięć bramek z rzędu i wygrały 24:18.

Joanna Wołoszyk – Nie potrafiłyśmy skończyć akcji, które sobie wypracowałyśmy. Pierwsza połowa była dobra w obronie, w drugiej było kilka błędów, ale największy problem miałyśmy w ataku. Każdy mecz jest dla nas bardzo ważny i ciężki. Zabrakło dziś konsekwencji w ataku. Wynik powinien wyglądać inaczej i nie odzwierciedla tego jak zagrałyśmy. Osiemnaście bramek to trochę za mało jak na Superligę, żeby wygrać mecz, a nawet zremisować.

Magda Balsam – Zdobyłyśmy cenne trzy punkty. Wiedziałyśmy, że będzie ciężko. Start to młody zespół, który uczy się grania i z takim rywalem zawsze ciężko się gra. Mimo wszystko młodość to młodość i nie wiadomo czego się spodziewać. Jesteśmy trochę bardziej doświadczone i to chyba zadecydowało o naszej wygranej. Uspokoiłyśmy grę, byłyśmy bardziej konsekwentne.

EKS Start Elbląg – Eurobud JKS Jarosław 18:24 (12:13)

EKS: Pająk, Hypka, Żarnoch – Wołoszyk 5, Cygan 4, Kopańska 2, Tarczyluk 2, Choromańska 1, Peplińska 1, Szczepanik 1, Kostuch 1, Głębocka 1, Dworniczuk, Owczarek, Kozak.

JKS: Durasinović, Kukharchyk – Balsam 7, Smolinh 6, Dorsz 3, Volovnyk 3, Gadzina 2, Nestsiaruk 2, Mrden 1, Matuszczyk, Guziewicz, Strózik, Vukcević, Kozimur.

Najciekawiej było w Koszalinie. Mecz Młynów Stoisław z KPR Gminy Kobierzyce trzymał w napięciu do ostatnich sekund i dał niespodziankę w postaci jednobramkowego zwycięstwa koszalinianek.

– W końcu jest przełamanie. To nie był pierwszy mecz, w którym grałyśmy jak równy z równym, ale do tej pory nie udawało nam się wygrywać. Spodziewałyśmy się trudnego spotkania, więc tym bardziej cieszymy się ze zwycięstwa i trzech punktów – mówiła po meczu Anna Mączka, reprezentująca barwy Młynów Stoisław Koszalin.

Aktualne wicemistrzynie kraju były faworytkami spotkania w Koszalinie. Poza tym trenerka Edyta Majdzińska wystawiła w pierwszym składzie swoje najmocniejsze ogniwa. Miejscowym trudno było dostać się do bramki rywalek, tym bardziej, że stała w niej Beata Kowalczyk, jedna z najbardziej doświadczonych polskich bramkarek. Chociaż to przyjezdne były typowane jako potencjalne kandydatki do zwycięstwa to początek nie wyglądał najlepiej w ich wykonaniu. Na tablicy długo widniał bezbramkowy remis. Wynik zmienił się dopiero w 7. minucie. Pierwsze trafienie na koncie KPR-u zapisała Karolina Wicik, gdy gospodynie grały w osłabionym składzie po tym jak sędzia odesłał na dwie minuty kary Martynę Borysławską. Trenerzy Młynów Stoisław postanowili więc ściągnąć z boiska bramkarkę, ale tę sytuację wykorzystała Zuzanna Ważna i zrobiło się 0:2. „Biało-zielone” potrafiły jednak wykorzystywać błędy rywalek. W 10. minucie doprowadziły do remisu 3:3, następnie objęły prowadzenie i zwiększyły przewagę (12. min – 5:3). Trenerka przyjezdnych miała zdecydowanie „dłuższą ławkę” niż miejscowi szkoleniowcy, co umiejętnie wykorzystała. Edyta Majdzińska wprowadziła kilka zmian, po czym „Kobierki” z nawiązką odrobiły straty (15. min – 5:6). Jednak od tego momentu, pomimo sporego dystansu w tabeli między drużynami, „Biało-zielone” nie prezentowały się gorzej od rywalek, a na parkiecie trwała wyrównana rywalizacja. Była to zdecydowanie lepsza pierwsza połowa w wykonaniu koszalińskiego zespołu niż ta, którą pamiętamy z ostatniego meczu. Tym razem był remis 12:12.

Po zmianie stron boiska zespoły wciąż prezentowały zbliżony poziom gry i toczyły zaciętą rywalizację (39. min – 16:16), ale niebezpiecznie zrobiło się wtedy dla gospodyń. Dwiema minutami ukarana została Martyna Borysławska, gdy taką karę odbywała już Hanna Rycharska. Drużyna z Koszalina grała więc w podwójnym osłabieniu. Miejscowe zachowały jednak zimną krew, a przeciwniczki nie potrafiły wykorzystać przewagi liczebnej. Kiedy wszystkie zawodniczki Młynów Stoisław powróciły na boisko wciąż był remis. Tym razem 17:17. Od tego momentu prowadzenie kilkukrotnie się zmieniało, a zespoły stale toczyły wyrównaną rywalizację. Jeszcze 13 sekund przed ostatnim gwizdkiem było 21:21. Wtedy sędzia podyktował rzut karny. Szansę wykorzystała Martyna Żukowska i ostatecznie to koszalinianki triumfowały w tym starciu.

Ta porażka mocno nas zabolała, tym bardziej po ostatnim bardzo dobrym meczu z Perłą Lublin.Wiedziałyśmy, że jeśli spotkanie będzie się toczyło „bramka za bramkę” to trudno będzie nam wygrać w Koszalinie. Przyjeżdżamy tu mocno skoncentrowane, bo z miejscową drużyną gra się ciężko. Dzisiaj potwierdziło się też to, że potrafimy wygrywać z zespołami z górnej części tabeli, a miewamy problemy z tymi, które zajmują niższe lokaty – mówiła po spotkaniu Aleksandra Kucharska, rozgrywająca KPR Gminy Kobierzyce.

Młyny Stoisław Koszalin – KPR Gminy Kobierzyce 22:21 (12:12)

Młyny Stoisław Koszalin: Alexandra Ivanytsia, Natalia Filończuk – Gabriela Urbaniak 3, Paula Mazurek 3, Anna Mączka 3, Żaneta Lipok, Aleksandra Zaleśny 2, Gabriela Haric, Martyna Żukowska 5, Hanna Rycharska 6, Martyna Borysławska, Daria Somionka.

KPR Gminy Kobierzyce:  Beata Kowalczyk, Barbara Zima 1 – Aleksandra Olek, Aleksandra Kucharska, Aleksandra Tomczyk 1, Małgorzata Buklarewicz 6, Natalia Janas 4, Mariola Wiertelak 4, Zuzanna Ważna 1, Andela Ivanović, Alona Shupyk, Karolina Wicik 1, Vitoria Macedo 3.

Źródło: superligakobiet.pl

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!