Foto: PKO BP Ekstraklasa

Pierwszy sobotni mecz PKO BP Ekstraklasy był na dużym kontraście. ŁKS Łódź znajdujący się na ostatnim miejscu w tabeli, i Śląsk Wrocław, który jeszcze niedawno plasował się na pozycji lidera, a teraz jest w top cztery. Ewidentnie jednak kryzys wrocławian został zażegnany, a łodzian pogłębiony. 

Inaugurujące minuty upłynęły pod znakiem niecelnych strzałów. Daleko od bramki uderzali kolejno Dani Ramirez czy Petr Schwarz. Gdyby spojrzeć na posiadanie piłki to częściej przy niej byli gospodarze. Nie wynikało jednak nic groźnego z tego. W 28. minucie niebezpiecznie zrobiło się po przymierzeniu Rahila Mammadova, ale w dobrym miejscu i czasie był bramkarz Śląska – Rafał Leszczyński. Dosłownie siedem minut po tym ŁKS znów miał dogodną sytuację. Engjell Hoti huknął z ostrego kąta, ale zrobił to na tyle niedokładnie, że piłka nie zmieściła się do siatki. Wrocławianie odpowiedzieli na to kilkadziesiąt sekund później. Najpierw strzelał Żukowski, a dobijać futbolówkę próbował Erik Exposito. Dwukrotnie jednak górą był Bobek. W 39. minucie piłka wpadła do bramki ŁKS-u, ale po analizie VAR okazało się, że trafienie Exposito nie może zostać uznane. Pod koniec pierwszej połowy na uderzenie głową zdecydował się jeszcze Piotr Głowacki, ale golkiper Śląska nie dał się zaskoczyć.

W 47. minucie groźny strzał oddał Żukowski, ale bramkarz gospodarzy pozostawał na to niewzruszony. Chwilę później sędzia wskazał na jedenasty metr. Okazało się, że piłkę ręką zagrał w polu karnym Petrov. Zatem ŁKS Łódź stanął przed dobrą szansą na objęcie prowadzenia. W 53. minucie Dani Ramirez precyzyjnym uderzeniem posłał piłkę do bramki. W kolejnych akcjach znów widzieliśmy plejadę niecelnych uderzeń. W końcu jednak Śląsk Wrocław podniósł się z niemocy. W 71. minucie Petr Schwarz dośrodkował z rzutu rożnego na Jehora Macenko, a ten poradził sobie z golkiperem ŁKS-u Łódź. Pięć minut później to już przyjezdni prowadzili. Po sporym zamieszaniu piłkę zgarnął Jakub Jezierski, podał ją do Piotra Samca-Talara, który wykorzystał okazję i spuentował ją udanym strzałem. Ostatnie minuty drugiej połowy Śląsk grał w osłabieniu, po tym jak drugą żółtą kartkę zobaczył Jehor Macenko. Mimo to w końcówce widzieliśmy dominację przyjezdnych, którzy nie chcieli wypuścić z rąk wywalczonego zwycięstwa. W doliczonym czasie gry również nic szczególnego się nie wydarzyło, a zatem trzy punkty jadą do Wrocławia!

Śląsk Wrocław po tym meczu wskakuje na drugie miejsce z pięćdziesięcioma czterema punktami. ŁKS Łódź ciągle znajduje się na ostatniej lokacie.

ŁKS Łódź – Śląsk Wrocław 1:2 (0:0)

53′ 1:0 Dani Ramirez (rzut karny)

71′ 1:1 Jehor Macenko

76′ 1:2 Piotr Samiec-Talar

ŁKS Łódź: Bobek – Dankowski, Mammadov, Gülen, Głowacki (85′ Pirulo) – Mokrzycki (80′ Ja. Letniowski) – Tejan, Ramirez, Hoti (72′ Louveau), Młynarczyk (80′ Szeliga) – Balić (72′ Janczukowicz).

Śląsk Wrocław: Leszczyński – Macenko, Paluszek, S. Petrow, Bejger – Pokorny – Żukowski (59′ Samiec-Talar, 89′ Konczkowski), Rzuchowski (69′ Jezierski), Schwarz, Leiva – Expósito.

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!