fot.: BKS Visła Proline Bydgoszcz, tauron1liga.pl

Takiego meczu w hali Łuczniczka dawno nie było. Siatkarze z Bydgoszczy i Wrocławia stworzyli znakomite widowisko stojące na dobrym poziomie. Ostatecznie lepsi okazali się zawodnicy bydgoskiej Visły, którzy pokonali wrocławskich gwardzistów 3:2.

Tytuł MVP trafił do Damiana Wierzbickiego, który jeszcze w poprzednim sezonie reprezentował Gwardię.

– Gdy odszedłem z Gwardii, marzyłem aby pokonać mój były zespół, więc bardzo się cieszę, że wspólnie z chłopakami wygraliśmy. Można powiedzieć, że odszedłem do lepszego zespołu (śmiech). Ten mecz mógł się potoczyć w obie strony. Straciliśmy punkt przegrywając trzeciego seta ale przegraliśmy go na własne życzenie, ponieważ mając 5-6 punktów na plusie pod koniec seta nie powinniśmy go przegrać. Stało się inaczej. Wygraliśmy ten mecz serduchem i charakterem, bo sił już za dużo nie było – przyznał Wierzbicki – Fajnie, że ten tie-break tak nam się ułożył i nie zmarnowaliśmy przewagi, którą wypracowaliśmy przed zmianą stron. Takie zwycięstwa jak to, wygrana z Bielskiem (również 3:2 – przyp. red.) moim zdaniem zaprocentuje w dalszej części sezonu. Pokazaliśmy, że potrafimy wyciągnąć wynik, gdy sytuacja wydaje się beznadziejna. Jesteśmy spokojni i z optymizmem patrzymy w przyszłość, mimo iż jeszcze mamy troszkę problemów kadrowych. Czekamy na Igora Yudina i Mariusza Marcyniaka. Jak oni dołączą to myślę, że będziemy stanowić dla rywali jeszcze większe zagrożenie. Takie wygrane jak ta dzisiejsza szczególnie budują, bo gdybyśmy przegrali, to czekałby nas smutny tydzień. Musielibyśmy czekać na następne spotkanie, aby udowodnić, że to poprzednie było wypadkiem przy pracy.

– W tej lidze nie ma meczów nieważnych. Każdy mecz, to mecz prawdy. Nikt nikogo nie lekceważy, nikt z nikim nie wygra „na stojąco”, co pokazało kilka ostatnich spotkań. Przykładem jest SMS Spała. 18-latkowie walczą jak równy z równym z wyżej notowanymi od siebie. Legia Warszawa pokonała wyżej notowaną Aviię Świdnik. Każdy może sprawić niespodziankę, co tydzień mamy walki charakterów – dodał atakujący.

Po meczu udało nam się także porozmawiać z Rafałem Sobańskim, zawodnikiem Chemeko-Systemu Gwardii Wrocław.

– To był mecz na styku. Na pewno zabrakło nam zimnej krwi w kluczowych momentach. Dobrze zagraliśmy, zwłaszcza w drugim secie, gdzie „kopaliśmy” zagrywką i to dało efekt pozostałe sety to walka na przewagi czekanie na błąd rywala, szukanie darmowych piłek. Niestety przegraliśmy tym, że jak już dostaliśmy tę piłkę, to nie potrafiliśmy takiej okazji zamienić na punkty. To był dziś nasz główny mankament, dlatego przegraliśmy – skomentował przyjmujący – Wyciągnęliśmy trzeciego seta, niestety w tie-breaku nie było tak dobrze. Jeśli nie wykorzystuje się okazji, to ciężko wygrać tak krótki set, zwłaszcza w meczu z drużyną, która też walczy o awans, gra na wysokim poziomie i ma do tego odpowiednich zawodników. Mam nadzieję, że we Wrocławiu my przechylimy szale zwycięstwa na swoją korzyść.

Rozmawiał Piotr Zaborowicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!