Strona główna Piłka ręczna PGNiG Superliga (M): Pierwszy punkt mielczan. Wygrane Gwardii i Piotrkowianina

PGNiG Superliga (M): Pierwszy punkt mielczan. Wygrane Gwardii i Piotrkowianina

237
0
foto: Biuro prasowe PGNiG Superliga

Po sobotnich meczach 7. kolejki  PGNiG Superligi pierwszym punktem mogą się pochwalić szczypiorniści Stali Mielec, którzy na trudnym terenie w Kaliszu ulegli dopiero po rzutach karnych. Ważne zwycięstwo zanotowała opolska Gwardia, jak również Piotrkowianin, który wygrał na wyjeździe z Pogonią. Tyle że w Szczecinie póki co wygrywają tylko… goście.

Może nie wszyscy spodziewali się takiego obrotu spraw, ale zespoły Energa MKS-u Kalisz i Handball Stali Mielec stworzyły w sobotnie popołudnie w Kaliszu niesamowite widowisko. Pełne emocji, walki, zwrotów akcji i zakończone najbardziej emocjonującym elementem ligowej piłki ręcznej – serią rzutów karnych. Ostatecznie lepsi okazali się gospodarze, dla których dwa karne wybronił Mikołaj Krekora. Najlepszym strzelcem meczu był obrotowy Piotr Krępa z 10 trafieniami.

Sezon 2021/22 PGNiG Superligi już po 7 seriach przyniósł bardzo dużo mniejszych i większych niespodzianek. Kolejny przykład na wyrównanie się poziomu we wszystkich zespołach poza ścisłą dwójką mieliśmy w sobotę w Kaliszu. Gospodarze przystępujący do meczu z 5 pozycji, wcześniej pokonujący m.in. brązowych medalistów ubiegłego sezonu dzisiaj musieli wymęczyć zwycięstwo po karnych z ostatnią w tabeli Stalą Mielec, dla której punkt wywieziony z Wielkopolski jest pierwszym w nowym sezonie.

Już po pierwszych akcjach było widać, że goście nie przyjechali po jak najmniejszy wymiar kary. Wręcz przeciwnie, od samego początku grali bardzo ambitnie po trafieniach Bartosza Wojdaka i Antonio Pribanicia wychodząc na prowadzenie 0-2. Zwłaszcza chorwacki obrotowy był w meczu 7. serii ważnym punktem mieleckiej ofensywy. Do siatki rywali trafił aż 9-krotnie trzymając swój zespół w grze w kluczowych momentach meczu. Po drugiej stronie parkietu z kolei kolejny już raz ze świetnej strony prezentował się Piotr Krępa – tym razem nie pomylił się ani razu zdobywając 10 bramek.

Przez większość czasu mecz był stosunkowo wyrównany. Inicjatywę właściwie cały czas mieli gospodarze, czasem zwiększając swoją przewagę do 3-4 bramek, ale goście ciągle trzymali kontakt. Sporo szyków w kaliskim zespole pokrzyżowała również czerwona kartka Kacpra Adamskiego, chociaż ze świetnej strony na lewym rozegraniu pokazał się Robert Kamyszek (7 bramek). W doprowadzeniu do nerwowej końcówki kluczowy był fragment między 49 a 52 minutą, kiedy w bardzo krótkim czasie goście trafili do bramki 4 razy bez żadnej odpowiedzi Energa MKS-u Kalisz doprowadzając do remisu. W ostatniej akcji szansę na zamknięcie meczu w regulaminowym czasie miał środkowy rozgrywający Konrad Pilitowski, ale jego rzut obronił bramkarz Stali.

Do rozstrzygnięcia meczu potrzebnych było aż 9 serii rzutów karnych. Ostatecznie bohaterem gospodarzy został Mikołaj Krekora, który wybronił dwa rzuty zawodników Stali upewniając się, że 2 punkty zostaną w Kaliszu.

Energa MKS Kalisz – Handball Stal Mielec 31:31 (14:13) rzuty karne 8:7

Energa MKS Kalisz: Łukasz Zakreta, Mikołaj Krekora – Piotr Krępa 10, Robert Kamyszek 7, Bartłomiej Tomczak 4, Kacper Adamski 3, Mateusz Góralski 3, Miłosz Bekisz 2, Marek Szpera 1, Stanisław Makowiejew 1, Kamil Pedryc, Konrad Pilitowski, Mateusz Kus, Michał Drej

Handball Stal Mielec: Dawid Dekarz, Damian Procho – Antonio Pribanić 9, Dimitri Smolikow 5, Miljan Ivanović 5, Rafał Krupa 4, Marek Monczka 3, Bartosz Wojdak 2, Denis Wołyncew 1, Grzegorz Sobut, Kosta Petrović, Łukasz Nowak

 

Szczecinianie w dalszym ciągu nie potrafią wygrać na własnym parkiecie w obecnym sezonie. Tym razem 3 punkty z Twardowskiego wywieźli zawodnicy Piotrkowianina Piotrków Tryb. wygrywając 32 – 37.

Szczecinianie chcieli za wszelką cenę przełamać złą passę i odnieść upragnione zwycięstwo we własnej hali. Niestety tym razem na przeszkodzie nie stanął bramkarz gości, a słabsza postawa w defensywie szczecinian, którzy stracili łącznie 37 bramek.

– Zawsze słynęliśmy z obrony i z tego, że na Twardowskiego nie tracimy punktów – mówił po meczu kapitan Paweł Krupa – niestety twierdza Szczecin jest w tym sezonie nad wyraz gościnna.

Mimo, że kapitan Sandra SPA Pogoni miał dzień konia i w samej 2 połowie zdobył 10 bramek to nie wystarczyło do zwycięstwa.

W mecz lepiej weszli szczecinianie, którzy prowadzili 2 – 0 i 3 – 1, niestety dla gospodarzy później powoli zaczęli dochodzić przyjezdni, a zdobywanie bramek na swoje barki brali Adam Babicz i Kamil Mosiołek. Trener szczecinian próbował rotować w obronie, ale na niewiele się to zdało. Szczecinianie tradycyjnie już marnowali doskonałe sytuacje i rzuty karne, których w całym spotkaniu zmarnowali aż 4. Do przerwy szczecinianie przegrywali 15 – 20.

W drugiej części spotkania tempo widowiska nie spadało. Goście starali się powiększyć przewagę głównie za sprawą Jana Stolarskiego i Piotra Jędraszczyka, natomiast ciężar gry szczecinian wziął na siebie kapitan Paweł Krupa. W 46 minucie przyjezdni osiągnęli najwyższą ośmiobramkową przewagę, jednak podopieczni Rafała Białego nie zwiesili głów. W bramce zaczął odbijać Luka Arsenić, a do lidera gospodarzy dołączył także skuteczny Adam Wąsowski. Na 7 minut przed końcem przewaga zmalała do 4 bramek. Szczecinianie mogli zmniejszyć jeszcze różnicę bramkową i nawiązać kontakt bramkowy, ale nie wykorzystali stuprocentowych okazji, rzutów karnych, a przydarzyło się także nie rzucić z 12 metra na pustą bramkę. Ostatecznie szczecinianie przegrali 32 – 37 i ugrzęźli w dole tabeli.

Sandra SPA Pogoń Szczecin – Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 32:37 (15:20)

MVP: Daniel Chmurski

Sandra SPA Pogoń: Wiśniewski, Andrysiak, Arsenić – Krupa 12, Wąsowski 6, Krysiak 5, Gierak 3, Zaremba 3, Rybski 2, Jedziniak 1, Polok, Krok, Bosy, Starcevic,

Piotrkowianin Piotrków: Chmurski, Ligarzewski, Kot – Babicz 7, Jędraszczyk 5, Swat 5, Mosiołek 5, Stolarski 4, Surosz 3, Mastalerz 1, Pacześny 1, Pożarek 1, Szopa 1, Doniecki 1, Matyjasik 1, Wawrzyniak 1

Dobra postawa Gwardii w starciu z Zagłębiem Lubin i ważne zwycięstwo przed własną publicznością (30:27).

W ramach 7. serii PGNIG Superligi Gwardia Opole zmierzyła się z zespołem Zagłębia Lubin.

Spotkanie lepiej zaczęli gospodarze, pierwszą bramkę w meczu zdobył Patryk Mauer, a między słupkami dwie skuteczne interwencje z rzędu zanotował Jakub Ałaj. Po stronie MKS-u swoje rzuty na bramki zamienili Roman Chychykalo i Stanisław Gębala. W 12 minucie po rzucie karnym opolanie prowadzili czterema oczkami. Chwilę później przy wyniku 10:6 trener Jarosław Hipner poprosił o czas dla swojej drużyny. Zagłębie swoich sił próbowało grając zarówno przez środek jak i ze skrzydła, lecz gospodarze konsekwentnie bronili dostępu do swojej bramki. Opolanie powiększali swoją przewagę, a z siódmego metra nie mylił się Mauer. Obie ekipy postawiły na twardą grę, nie brakowało kar indywidualnych oraz rzutów karnych. W pierwszej odsłonie meczu kibiców zgromadzonych w hali cieszyć mogła skuteczność rozgrywających KPR-u bowiem każdy, który pojawiał się na boisku dopisywał się do listy strzelców. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 16:9.

Zdobywanie bramek w drugiej partii podobnie jak w pierwszej rozpoczął Patryk Mauer. Goście jednak szybko odpowiedzieli, w 32 minucie rzut karny na punkt zamienił Jakub Bogacz. Chwilę później kolejne trafienie dla Lubina zanotował Stanisław Gębala. Błyskawicznie odpowiedziała jednak Gwardia, a po dynamicznej akcji bramkę zdobył Wiktor Kawka. W 38 minucie na tablicy w Stegu Arenie widniał wynik 19:13. W 42 minucie meczu indywidualną akcją popisał się Jakub Moryń, zdobywając 14 bramkę dla swojego zespołu. Mimo tego, że Gwardia utrzymywała przewagę kilku trafień to mecz mocno się wyrównał. Na boisku po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją pojawił się Adam Malcher. Nie zdołał on jednak powstrzymać Jakuba Morynia, który zdobył bramkę z rzutu karnego i w 48 minucie mieliśmy wynik 24:19. Przewaga opolan stopniała do 4 punktów, gdy dla Zagłębia w 51 minucie trafił Michał Stankiewicz. Na nieszczęście gospodarzy w 52 minucie Adam Malcher obejrzał czerwoną kartkę za interwencję poza polem karnym, w której sędziowie dopatrzyli się przewinienia. Sprawy w swoje ręce wziął kapitan Gwardii Mateusz Jankowski zdobywając bardzo ważną bramkę w 53 minucie meczu. Swoje dołożyli także dobrze dysponowani w tym meczu Wiktor Kawka i Maciej Zarzycki, na 5 minut przed końcem KPR prowadził 26:22. Zawodnicy z Lubina nie odpuszczali i do końca próbowali odwrócić losy tego spotkania. Gwardii przytrafiły się dwie straty z rzędu, które wykorzystali przyjezdni. W 58 minucie przewaga gospodarzy wynosiła już tylko 3 bramki, a o czas poprosił trener Rafał Kuptel. Zawodnicy obu drużyn nie zwalniali tempa, a emocje w Opolu towarzyszyły kibicom do samego końca. Mecz zakończył się wynikiem 30:27, a Gwardziści pokazali się z dobrej strony przed własną publicznością, dopisując 3 punkty do ligowej tabeli.

KPR Gwardia Opole – Zagłębie Lubin 30:27 (16:9)

MVP: Patryk Mauer

 

KPR Gwardia Opole: Ałaj, Malcher  –  Scisłowicz, Fabianowicz 2, Zarzycki 6, Klimków, Jankowski 2, Zadura 3, Kawka 4, Mauer 8, Milewski 1, Morawski 1, Kucharzyk 1, Kowalski 2, Bączek.

Trener: Rafał Kuptel

Kary: 8 min

Karne: 5/4

MKS Zagłębie Lubin: Schodowski , Bartosik, Byczek – Stankiewicz 3, Moryń 5, Gębala 5, Sroczyk 2, Pietruszko 1, Marciniak 3, Hajnos 3, Bogacz 2, Drozdalski, Adamski, Iskra, Bekisz 2, Chychykalo 1.

Trener: Jarosław Hipner

Kary: 12 min

Karne: 7/6

Źródło: Biuro prasowe PGNiG Superliga

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!