ALEKSANDER ATANASIJEVIĆ, fot. Anna Kmiotek, polski-sport.com

Na koniec 8. kolejki siatkarskiej PlusLigi zmierzyli się ze sobą sąsiedzi z tabeli- PGE Skra Bełchatów i Asseco Resovia Rzeszów. Wielkie marki i zespoły z historią, które w tym sezonie zajmują miejsca w środku tabeli. Już pierwszy set zwiastował długie i wyrównane starcie. Mimo, iż w pierwszych dwóch partiach lepsi okazali się goście, to w trzecim secie PGE Skra wróciła z dalekiej podróży i doprowadziła do tie- breaka. Ostatecznie 2 punkty na koncie zapisała drużyna z Bełchatowa.

Wojna zagrywek

Od razu na początek Klemen Cebulj zaatakował bełchatowian mocną zagrywką, której nie udało im się utrzymać w grze (1:0). Gospodarze nie chcieli odstawać w tym elemencie i w polu serwisowym pokazali się Mateusz Bieniek oraz Aleksander Atanasijević. Dzięki ich atomowej zagrywce udało się PGE Skrze wyjść na dwupunktowe prowadzenie (4:2). Serwis był niezwykle ważnym elementem od samego początku meczu. Fabian Drzyzga  posłał floata na drugą stronę siatki, dzięki któremu udało się doprowadzić do remisu (6:6). Jakub Kochanowski popisał się asem serwisowym, a Sam Deroo dobrze spisał się na lewym ataku i tym razem to rzeszowianie wyszli na prowadzenie (13:10). Atanasijević popełnił dwa błędy własne podając w ten sposób rękę rywalom (13:17). Na ostatnie akcje na parkiecie pojawił się specjalista od trudnych sytuacji- Jakub Bucki. Na zakończenie seta to goście z Podkarpacia zachowali chłodną głowę i dopilnowali przewagi do końca. Deroo zakończył seta atakiem z lewego skrzydła (25:22).

Przewaga Resovii

Niewątpliwie zapowiadało się długie spotkanie. Wynik na tablicy pokazywał 3:3, kiedy miała miejsce kontrowersyjna sytuacja odnośnie ilości odbić po stronie Asseco Resovii Rzeszów. Sędziowie długo zastanawiali się nad werdyktem i ostatecznie akcja została powtórzona. Ta sytuacja bezsprzecznie odbiła się negatywnie na drużynie z Bełchatowa, która straciła 3 punkty z rzędu (3:6). Bieniek uruchomił mocną zagrywkę, jednak rywale poradzili sobie z przyjęciem i skończyli akcję na swoją korzyść (9:6). Robert Taht pojawił się na parkiecie, by wzmocnić przyjęcie i od razu zapisał na koncie atak z lewej strony (8:12). PGE Skra Bełchatów nadal odstawała wynikiem i nie mogła dogonić przeciwnika. Bez wątpienia zdecydowanie lepiej gra gospodarzy prezentowała się w pierwszej partii. Pierwszy błąd w ataku popełnił Maciej Muzaj, jednak w kolejnej akcji Bieniek zaserwował w pół siatki, więc bełchatowianom nie udało się odrobić strat (14:18). Blok rzeszowian zakończył drugą odsłonę, o której z pewnością chciałaby zapomnieć PGE Skra (25:20).

Skra wybudzona ze snu

Czwarta partia zaczęła się wyrównanie. Z pewnością bełchatowianie nie chcieli kończyć tego meczu w trzech setach. Asseco Resovia utknęła w jednym ustawieniu, a rywal zdobył 3 „oczka” z rzędu i wysunął się na prowadzenie (9:6). Grzegorz Łomacz niedokładnie wystawił na środek na drugą linię, przez co Milad Ebadipour przekroczył linię przy ataku oddając punkt Resovii (12:11). W bełchatowian wstąpiły nowe siły w przeciwieństwie do rywali, którzy wydawali się coraz bardziej zmęczeni (14:12). Zdecydowanie bełchatowianie podjęli walkę i nie wypuszczali przewagi z rąk. Zespół Alberto Giulianiego popełniał coraz więcej błędów własnych (15:20). Karol Kłos zakończył seta atakiem ze środka po skosie (25:17). Czy sprawdzi się stare, siatkarskie powiedzenie: „kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3”?

Determinacja gospodarzy

Walka toczyła się od pierwszych minut. Jednak to Asseco Resovii udało się wypracować 3 „oczka” przewagi (8:5). Niewątpliwie rzeszowianie mając już dwa sety w kieszeni, nie chcieli rozgrywać tie- breaka. Powoli bełchatowianie odrabiali straty, jednak na ich drodze stał Muzaj, który prezentował dziś dobrą dyspozycję. Gościom udało się utrzymać przewagę po jego kolejnym ataku po ciasnym skosie z prawego skrzydła (9:7). W ważnym momencie seta gospodarze uruchomili zagrywkę. Dużym wzmocnieniem okazał się Robert Taht i w dużej mierze dzięki niemu przewaga przeszła na stronę Skry (13:10). Nicolas Szerszeń pokazał się na środku na drugiej linii i przedarł się przez podwójny blok przeciwników. Nadal jednak to PGE Skra utrzymywała prowadzenie (17:13). Ebadipour wstrzelił się zagrywką w końcową linię boiska i gospodarze byli o krok od doprowadzenia do piątego seta (20:15). Czwartą partię zakończył Atanasijević, który od połowy spotkania stał się zdecydowanym liderem zespołu (25:19).

Walka do ostatniej piłki

Po ataku Ebadipoura na lewej stronie było już 4:4. Przy zmianie stron na plusie byli bełchatowianie, a wszystko to za sprawą Atanasijevicia (8:7). Godna uwagi była z pewnością postawa gospodarzy, którzy z głębokiego snu wybudzili się dopiero w trzeciej partii i do tej pory utrzymywali dobrą dyspozycję. Walka toczyła się punkt za punkt. Przy stanie 9:9 z pewnością nie można było wskazać faworyta tego spotkania. Gdyby bełchatowianie wygrali to starcie, wyprzedziliby Asseco Resovię w plusligowej tabeli. Karol Kłos zachowywał się czujnie na siatce i to w dużej mierze dzięki niemu Skra wypracowała wynik 13:10. Jakub Bucki po raz kolejny popisał się punktową zagrywką w końcówce seta i doprowadził do remisu 13:13. Na zakończenie czapę od Karola Kłosa dostał Muzaj (15:13).

 

PGE Skra Bełchatów 3:2 Asseco Resovia Rzeszów
(22:25; 20:25; 25:17; 25:19; 15:13)
MVP: Aleksander Atanasijević

Składy drużyn: 

PGE Skra Bełchatów: Mateusz Bieniek, Aleksander Atanasijević, Milad Ebadipour, Karol Kłos, Dick Kooy, Kacper Piechocki (libero), Grzegorz Łomacz oraz Robert Taht, Damian Schulz

Asseco Resovia Rzeszów: Maciej Muzaj, Fabian Drzyzga, Klemen Cebulj, Paweł Zatorski (libero), Sam Deroo, Jan Kozamernik, Jakub Kochanowski oraz Jakub Bucki, Nicolas Szerszeń

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!