Na koniec 8. kolejki siatkarskiej PlusLigi zmierzyli się ze sobą sąsiedzi z tabeli- PGE Skra Bełchatów i Asseco Resovia Rzeszów. Wielkie marki i zespoły z historią, które w tym sezonie zajmują miejsca w środku tabeli. Już pierwszy set zwiastował długie i wyrównane starcie. Mimo, iż w pierwszych dwóch partiach lepsi okazali się goście, to w trzecim secie PGE Skra wróciła z dalekiej podróży i doprowadziła do tie- breaka. Ostatecznie 2 punkty na koncie zapisała drużyna z Bełchatowa.
Wojna zagrywek
Od razu na początek Klemen Cebulj zaatakował bełchatowian mocną zagrywką, której nie udało im się utrzymać w grze (1:0). Gospodarze nie chcieli odstawać w tym elemencie i w polu serwisowym pokazali się Mateusz Bieniek oraz Aleksander Atanasijević. Dzięki ich atomowej zagrywce udało się PGE Skrze wyjść na dwupunktowe prowadzenie (4:2). Serwis był niezwykle ważnym elementem od samego początku meczu. Fabian Drzyzga posłał floata na drugą stronę siatki, dzięki któremu udało się doprowadzić do remisu (6:6). Jakub Kochanowski popisał się asem serwisowym, a Sam Deroo dobrze spisał się na lewym ataku i tym razem to rzeszowianie wyszli na prowadzenie (13:10). Atanasijević popełnił dwa błędy własne podając w ten sposób rękę rywalom (13:17). Na ostatnie akcje na parkiecie pojawił się specjalista od trudnych sytuacji- Jakub Bucki. Na zakończenie seta to goście z Podkarpacia zachowali chłodną głowę i dopilnowali przewagi do końca. Deroo zakończył seta atakiem z lewego skrzydła (25:22).
Przewaga Resovii
Niewątpliwie zapowiadało się długie spotkanie. Wynik na tablicy pokazywał 3:3, kiedy miała miejsce kontrowersyjna sytuacja odnośnie ilości odbić po stronie Asseco Resovii Rzeszów. Sędziowie długo zastanawiali się nad werdyktem i ostatecznie akcja została powtórzona. Ta sytuacja bezsprzecznie odbiła się negatywnie na drużynie z Bełchatowa, która straciła 3 punkty z rzędu (3:6). Bieniek uruchomił mocną zagrywkę, jednak rywale poradzili sobie z przyjęciem i skończyli akcję na swoją korzyść (9:6). Robert Taht pojawił się na parkiecie, by wzmocnić przyjęcie i od razu zapisał na koncie atak z lewej strony (8:12). PGE Skra Bełchatów nadal odstawała wynikiem i nie mogła dogonić przeciwnika. Bez wątpienia zdecydowanie lepiej gra gospodarzy prezentowała się w pierwszej partii. Pierwszy błąd w ataku popełnił Maciej Muzaj, jednak w kolejnej akcji Bieniek zaserwował w pół siatki, więc bełchatowianom nie udało się odrobić strat (14:18). Blok rzeszowian zakończył drugą odsłonę, o której z pewnością chciałaby zapomnieć PGE Skra (25:20).
Skra wybudzona ze snu
Czwarta partia zaczęła się wyrównanie. Z pewnością bełchatowianie nie chcieli kończyć tego meczu w trzech setach. Asseco Resovia utknęła w jednym ustawieniu, a rywal zdobył 3 „oczka” z rzędu i wysunął się na prowadzenie (9:6). Grzegorz Łomacz niedokładnie wystawił na środek na drugą linię, przez co Milad Ebadipour przekroczył linię przy ataku oddając punkt Resovii (12:11). W bełchatowian wstąpiły nowe siły w przeciwieństwie do rywali, którzy wydawali się coraz bardziej zmęczeni (14:12). Zdecydowanie bełchatowianie podjęli walkę i nie wypuszczali przewagi z rąk. Zespół Alberto Giulianiego popełniał coraz więcej błędów własnych (15:20). Karol Kłos zakończył seta atakiem ze środka po skosie (25:17). Czy sprawdzi się stare, siatkarskie powiedzenie: „kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3”?
Determinacja gospodarzy
Walka toczyła się od pierwszych minut. Jednak to Asseco Resovii udało się wypracować 3 „oczka” przewagi (8:5). Niewątpliwie rzeszowianie mając już dwa sety w kieszeni, nie chcieli rozgrywać tie- breaka. Powoli bełchatowianie odrabiali straty, jednak na ich drodze stał Muzaj, który prezentował dziś dobrą dyspozycję. Gościom udało się utrzymać przewagę po jego kolejnym ataku po ciasnym skosie z prawego skrzydła (9:7). W ważnym momencie seta gospodarze uruchomili zagrywkę. Dużym wzmocnieniem okazał się Robert Taht i w dużej mierze dzięki niemu przewaga przeszła na stronę Skry (13:10). Nicolas Szerszeń pokazał się na środku na drugiej linii i przedarł się przez podwójny blok przeciwników. Nadal jednak to PGE Skra utrzymywała prowadzenie (17:13). Ebadipour wstrzelił się zagrywką w końcową linię boiska i gospodarze byli o krok od doprowadzenia do piątego seta (20:15). Czwartą partię zakończył Atanasijević, który od połowy spotkania stał się zdecydowanym liderem zespołu (25:19).
Walka do ostatniej piłki
Po ataku Ebadipoura na lewej stronie było już 4:4. Przy zmianie stron na plusie byli bełchatowianie, a wszystko to za sprawą Atanasijevicia (8:7). Godna uwagi była z pewnością postawa gospodarzy, którzy z głębokiego snu wybudzili się dopiero w trzeciej partii i do tej pory utrzymywali dobrą dyspozycję. Walka toczyła się punkt za punkt. Przy stanie 9:9 z pewnością nie można było wskazać faworyta tego spotkania. Gdyby bełchatowianie wygrali to starcie, wyprzedziliby Asseco Resovię w plusligowej tabeli. Karol Kłos zachowywał się czujnie na siatce i to w dużej mierze dzięki niemu Skra wypracowała wynik 13:10. Jakub Bucki po raz kolejny popisał się punktową zagrywką w końcówce seta i doprowadził do remisu 13:13. Na zakończenie czapę od Karola Kłosa dostał Muzaj (15:13).
PGE Skra Bełchatów 3:2 Asseco Resovia Rzeszów
(22:25; 20:25; 25:17; 25:19; 15:13)
MVP: Aleksander Atanasijević
Składy drużyn:
PGE Skra Bełchatów: Mateusz Bieniek, Aleksander Atanasijević, Milad Ebadipour, Karol Kłos, Dick Kooy, Kacper Piechocki (libero), Grzegorz Łomacz oraz Robert Taht, Damian Schulz
Asseco Resovia Rzeszów: Maciej Muzaj, Fabian Drzyzga, Klemen Cebulj, Paweł Zatorski (libero), Sam Deroo, Jan Kozamernik, Jakub Kochanowski oraz Jakub Bucki, Nicolas Szerszeń