fot. plusliga.pl

Dziewiątą kolejkę siatkarskiej PlusLigi zakończył mecz między zespołami Indykpolu AZS Olsztyn i Stali Nysa. Podopieczni Daniela Plińskiego do tej pory nie zanotowali na koncie żadnego zwycięstwa. Gospodarze natomiast wygrali 6 razy i w tym sezonie pod wodzą Marco Bonitta radzili sobie bardzo dobrze, plasując się na 5. miejscu w tabeli. Stal była o krok od pierwszego zwycięstwa w sezonie, jednak Indykpol AZS odbudował grę i zwyciężył w tie- breaku. 

Końcówka dla Indykpolu

Bez wątpienia to Olsztynianie byli faworytem tego spotkania. Od razu wypracowali kilkupunktowe prowadzenie, do którego ciężko było gościom się zbliżyć (8:4). Kamil Kwasowski popisał się świetnymi zagrywkami, dzięki którym udało się na chwilę zmniejszyć starty (7:10). Radość Stali Nysa nie trwała jednak długo, a Indykpol AZS znów wysunął się na prowadzenie. Mitchell Stahl pojawił się w polu serwisowym i namieszał w szeregach Olsztyna, dzięki czemu udało się znów wyrównać wynik (14:14). Od tego momentu gospodarze po raz kolejny wypracowali przewagę i utrzymywali ją do końcówki seta (21:18). Cały czas zawodnicy z Nysy gonili rywali i niebezpiecznie zbliżali się. W kluczowym momencie seta błąd przy serwisie popełnił Jan Król i na tablicy pojawił się remis (23:23). W ostatniej akcji Kwasowski został zatrzymany potrójnym blokiem i olsztynianie szczęśliwie zapisali seta na swoją korzyść (25:23).

Wyrównanie stanu rywalizacji

Marcin Komenda rozegrał świetną piłkę na czystą siatkę do Wassima Ben Tary, który zakończył atak punktem. Niewątpliwie ta odsłona zaczęła się lepiej dla gości niż poprzednia. Jan Firlej popełnił błąd przełożenia rąk i Stal zyskała prowadzenie 4:2. Końcówkę poprzedniego seta rozgrała w dobrym stylu, co mogło napędzić ją do walki. Dzięki dobrej grze rywali, gospodarze lekko wypadli z rytmu. Punkt przeciwnikom podarował Mateusz Poręba posyłając piłkę poza boczną linię w ataku (7:10). Indykpol AZS zaczynał wracać do swojej gry z pierwszej odsłony. Trudną piłkę skończył Torey DeFalco i straty zostały zmniejszone do jednego punktu (10:11). W przeciwieństwie do ostatniej partii, tym razem to gospodarze musieli gonić rywali. Kiedy już zbliżali się wynikiem, Stal Nysa ponownie odskakiwała na kilka punktów (17:15). Podopieczni trenera Plińskiego napędzali się dobrymi reakcjami po udanej akcji. Kwasowski dołożył do wyniku atomową zagrywkę (23:19). Stal utrzymała przewagę do końca i wyrównała stan rywalizacji (25:20).

Stal nie do zatrzymania

Bezsprzecznie poprzednia odsłona napędziła zespół z Nysy do dalszego działania. Każda wygrana akcja wprawiała ich w euforię, dzięki czemu grali coraz lepiej. Niewątpliwie wygrana w tym meczu byłaby dla nich cenna, ponieważ byłaby to pierwsza wygrana w sezonie. Indykpol AZS Olsztyn znów wypadł z rytmu, jednak to wszystko dzięki świetnej dyspozycji rywali (3:8). Karol Butryn pomógł zespołowi odrobić kilka punktów pojawiając się w polu serwisowym (7:9). Zawodnicy z Nysy bezbłędnie odczytali wystawę Karola Jankiewicza i dwa razy postawili szczelny blok (13:8). Zagrywka gości sprawiła gospodarzom mnóstwo problemów. Atomowy serwis uruchomił także Wassim Ben Tara i jego zespół prowadził już 18:13. Butryn nie chciał być gorszy w polu serwisowym, jednak to był zaledwie punkt, który prawdopodobnie nie zagrażał przeciwnikom (16:21). Nic nie było w stanie zatrzymać Stali w tej partii, którą wygrała 25:20.

Nysa rozbita

Stali Nysa brakowało zaledwie jednego seta, by zapisać na koncie cenne, pierwsze zwycięstwo w sezonie. Musieliby utrzymać koncentrację i dobrą dyspozycję, z którą byłoby ciężko, gdyby Indykpol AZS wrócił do gry z pierwszej partii. Olsztynianie dobrze rozpoczęli seta wychodząc na prowadzenie, jednak rywale szybko dogonili ich niwelując straty do jednego „oczka” (3:4). Gospodarze wracali na dobre tory, w przeciwieństwie do Nysian, którzy stracili skuteczność. Po kolejnej, dobrej zagrywce DeFalco było było już 8:3. Prawdopodobnie w tym meczu wszystko zmierzało do tie- breaka. Bez wątpienia w tym secie aspekt zagrywki przechylił się na stronę gospodarzy. Punkt z serwisu dołożył także Robbert Andringa i było już 14:7. Wszystko wskazywało na to, że Stal Nysa zaprzepaściła szansę na wygranie tego spotkania za 3 punkty. Goście zostali doszczętnie rozbici i przegrali tego seta wysoko 25:14.

Tie- break dla gospodarzy

Stal przegrała bardzo wysoko w poprzedniej odsłonie, więc na pewno musiała podnieść się z kolan, by dorównać poziomem rywalowi. Set rozpoczął się wyrównanie, jednak w polu serwisowym znów pojawił się DeFalco, który dał zespołowi 3 „oczka” przewagi (6:3). Goście nie mogli odbudować gry po bolesnej porażce w czwartej partii. Michał Ruciak został zablokowany na prawym ataku i gospodarze byli na trzypunktowym prowadzeniu (5:8). Goście byli blisko zwycięstwa, jednak zaprzepaścili swoją szansę. Olsztynianie zmierzali do zapisania kolejnej wygranej na swoim koncie. Ostatni punkt należał do Andringi, który wepchnął piłkę między blok a siatkę (15:13).

 

Indykpol AZS Olsztyn 3:2 Stal Nysa
(25:23; 20:25; 20:25; 25:14; 15:13)
MVP: Torey DeFalco

Składy drużyn:

Indykpol AZS Olsztyn: Mateusz Poręba, Taylor Averill, Karol Butryn, Jan Firlej, Jędrzej Gruszczyński (libero), Torey DeFalco, Robbert Andringa oraz Jan Król, Karol Jankiewicz

Stal Nysa: Kamil Dembiec (libero), Kamil Dębski, Kamil Kwasowski, Wassim Ben Tara, Mitchell Stahl, Marcin Komenda, Moustapha M’Baye oraz Patryk Szwaradzki, Michał Ruciak, Patryk Szczurek

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!