foto: Anna Kmiotek

Z dwóch sobotnich meczów 12. serii PlusLigi więcej uwagi przykuwał mecz w Rzeszowie, gdzie mocna personalnie Asseco Resovia po zwycięstwie przed tygodniem w Suwałkach miała w zamiarze udowodnienie zwyżki formy. Aluron CMC Warta Zawiercie był jednak lepszy i wywiózł ze stolicy Podkarpacia 3. punkty. Nie było zaskoczenia w drugim wczorajszym spotkaniu, w którym Jastrzębski Węgiel pewnie sięgnął po zwycięstwo, przy okazji demolując Cerrad Eneę Czarni Radom w drugiej partii.

Inauguracyjna partia od samego początku przebiegała pod zdecydowane dyktando gości. Zawiercianie zaczęli seta od prowadzenie 7:1 imponując zagrywką, defensywą i blokiem. Resoviacy, którzy zagrali osłabieni brakiem kontuzjowanych Jakuba Kochanowskiego i Pawła Zatorskiego (naderwany mięsień łydki) nie mieli punktu zaczepienia w konfrontacji z tak dobrze dysponowanym rywalem. Na skrzydłach kiepsko spisywali się Klemen Cebulj – nie skończył żadnego z czterech ataków, Sam Deroo – jeden na sześć, a Maciej Muzaj trzy na siedem ataków. Goście natomiast jak rasowy bokser ze spokojem raz za razem punktowali.

Zdecydowanie więcej wyrównanej walki było w drugim secie., który co prawda również od samego początku toczył się przy przewadze ekipy „Jurajskich Rycerzy”, ale nie była ona już tak wielka. Nadal zespół trenera Igora Kolakovica imponował w ataku i bloku. Nie brakowało ze strony gości efektownych akcji. Resoviacy próbowali niwelować straty i kilka razy zbliżyli się do rywala na dystans punktu, ale na więcej zawiercianie nie pozwolili.

W III secie trener Alberto Giuliani w wyjściowej szóstce desygnował Rafała Buszka i Timo Tammemaa co pozytywnie wpłynęło na grę zespołu. Resoviacy od samego początku zaczęli odważnie i budowali przewagę. (6:4, 9:4). Mocno stroną rzeszowian była zagrywka i blok. Rywale ruszyli w pogoń ale nie byli w stanie zniwelować strat. Wydawało się, że gospodarze pójdą za ciosem tym bardziej, że IV seta zaczęli od prowadzenia 2:0. Z czasem jednak inicjatywę zaczęli przejmować zawiercianie. W ich szeregach momentami nie do zatrzymanie był Uros Kovacević i goście wygrywali 18:15. W końcówce gdy Fabian Drzyzga zatrzymał blokiem Facundo Conte resoviacy zbliżyli się na dystans dwóch punktów (21;23), ale więcej już rywale nie pozwolili.

Asseco Resovia Rzeszów – Aluron CMC Warta Zawiercie 1-3 (15:25, 20:25, 25:18, 22:25)

MVP Miguel Tavares.

Asseco Resovia Rzeszów: Krulicki, Muzaj, Deroo, Kozamernik, Bucki, Kochanowski, Drzyzga, Woicki, Buszek, Cebulij, Tammemaa, Potera

Aluron CMC Warta Zawiercie: Konarski, Zniszczoł, Malinowski, Conte, Niemiec, Depowski, Cavanna, Tavares, Orczyk, Rajsner, Kovacević, Żurek, Makoś

 

Faworytem spotkania w Jastrzębiu-Zdroju, dokąd przybyła ekipa Cerrad Czarni Radom był Jastrzębski Węgiel. Obie drużyny przed tym spotkaniem dzieliło 18 punktów, choć trzeba pamiętać, że zespół trenera Jakuba Bednaruka rozegrał jeden mecz mniej.

Od początku radomski zespół próbował pokazać, że nie zamierza się poddawać i momentami zaskakiwał jastrzębian. Aż wreszcie po autowym ataku Tomasza Fornala i wyniku 14:16 trener Andrea Gardini poprosił o czas, by pobudzić swój zespół. Gdy drużyny wróciły na boisko radomianie zaczęli przeżywać ciężkie chwile. Dwa skuteczne ataki Trevora Clevenot, ale przede wszystkim trzy asy serwisowe Tomasza Fornala i kilka innych mocnych i trudnych do przyjęcia zagrywek sprawiły, że mistrzowie Polski zdobyli aż osiem punktów z rzędu i w praktyce rozstrzygnęli losy tej partii. Ostatni punkt w pierwszym secie zdobył asem serwisowym Łukasz Wiśniewski, a jastrzębianie wygrali 25:18.

Od czasu wziętego przez Gardiniego jastrzębianie wygrali 11:2, a przerwa między setami nie sprawiła, by zamierzali się zatrzymywać. Pięć pierwszych akcji drugiej partii również padło ich łupem i przy wyniku 5:0 dla gospodarzy drużynę do ławki zawołał Bednaruk, choć pewnie już wtedy zdawał sobie sprawę, że bardzo trudnym zadaniem będzie odrobienie tych strat. Jastrzębianie są na tyle klasowym zespołem, że bardzo rzadko tracą tak wysokie przewagi. I to się potwierdziło w tym secie – rozluźniony zespół mistrzów Polski popisywał się widowiskowymi zagraniami i powiększał swoją przewagę. Gardini mógł sobie pozwolić na wprowadzanie graczy rezerwowych, a kompletnie nie zmieniało to przebiegu gry. Trzy ostatnie punkty asami serwisowymi zdobył Jan Hadrava, a mistrzowie Polski wygrali 25:9!

Od stanu 14:16 do końca drugiego seta radomski zespół zdobył zatem zaledwie jedenaście punktów. Tym większe było zdziwienie kibiców w jastrzębskiej hali w trzeciej partii, bo w połowie tego seta goście mieli na swoim koncie już więcej punktów, gdy atak skończył Ademar, a goście wygrywali 12:8, a później nawet 16:11!

Jastrzębianie nie mieli zamiaru się poddawać i zaczęli odrabiać straty. Po asie Hadravy było już tylko 14:16, po ataku Wiśniewskiego 21:20, a po kolejnym już asie Fornala 22:20. Chwilę później Ademar zaatakował w aut, a trenerowi Bednarukowi z pewnością przed oczami stanął pierwszy set. Set niemal identyczny, jak ten trzeci. Ostatecznie mistrzowie Polski wygrali tę partię 25:22 i cały mecz 3:0.

Jastrzębski Węgiel – Cerrad Enea Czarni Radom 3:0 (25-18, 25-9, 25-22)

MVP: Tomasz Fornal

Jastrzębski Węgiel: Dryja, Hadrava, Strzymszok, Toniutti, Bieńkowski, Boyer, Wiśniewski, Czerny, Gladyr, Tervaportti, Clevenot, Szwed, Fornal, Rakowski, Szymura, Styrnol, Macyra Popiwczak, Granieczny, Biniek

Cerrad Enea Czarni Radom: Sadkowski, Ostrowski, Kędzierski, Lemański, Rusin, Gąsior, Warda, Berger, Faryna, Firszt, Santana, Parkinson, Nowak, Masłowski, Nowowsiak

Źródło: plusliga.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!