foto: Damian Kuziora

Pierwszy takt 21. serii PKO Ekstraklasy miał miejsce w Łęcznej, gdzie Górnik w śnieżnej scenerii podzielił się punktami ze Śląskiem. Z przebiegu gry remis nie krzywdzi żadnej z drużyn, ale winien zadowalać łęcznian, którzy w ostatniej akcji meczu wyszli z ogromnej opresji.

Przed spotkaniem w Łęcznej jak również podczas gry zanotowano sowite opady śniegu, przez co arena w trakcie meczu przypominała bardziej obiekt konkursu zimowego aniżeli zawody piłki nożnej. W takich warunkach nie łatwo było rywalizować, niemniej pojedynek na Lubelszczyźnie należał do gatunku tych ciekawszych. Wprawdzie w pierwszym kwadransie więcej działo się w środku boisko, jednak w 15. minucie w potwornym zamieszaniu w polu karnym Górnika Márk Tamás z kilku metrów przeniósł piłkę nad bramką.

W 22. minucie wyborową okazję na gola miał Górnik. Po krótkiej wrzutce Banaszak dwukrotnie próbował pokonać Szromnika, lecz nie udało się to głową, ani po dobitce nogą. Zaawansowany okres pierwszej części charakteryzował się niewielką przewagą w polu wrocławian, mimo to groźniejsi wydawali się być gospodarze. W 43. minucie łęcznianie długo prowadzili akcję, która została rozciągnięta do lewego skrzydła, z którego centrował w pole karne Lokilo. Do strzału złożył się szczupakiem Krykun i piłka wpadła do siatki, a że tor lotu skorygował jeszcze barkiem Victor Garcia, jemu zapisano samobójcze trafienie.

Po przerwie nie było huraganowych ataków Śląska, za to w dalszym ciągu wrażenie konkretniejszej ekipy sprawiał Górnik. W 51. minucie rajd prawą stroną Lokilo przeistoczył się zejściem do środka, skąd kongijski pomocnik kropnął przy prawym słupku, jednak Szromnik po raz kolejny nie dał się pokonać.

W 66. minucie na uderzenie z dystansu zdecydował się Gąska, a piłka w niewielkiej odległości minęła bramkę. W 71.minucie miała miejsce sytuacja, pozostawiająca zapewne nie bez wpływu dalsze losy meczu. Szcześniak podciął w niegroźnej sytuacji rywala, a konsekwencją drugiej żółtej kartki dla tego zawodnika była czerwona i osłabienie zespołu. To wykorzystali przyjezdni.

W 78. minucie Śląsk przeprowadził szybką i składną akcję. Piłka trafiła do Łyszczarza, który przebojem wdarł się między obrońcami z Łęcznej w pole karne, wykorzystał ich niezdecydowanie i strzałem przy słupku doprowadził do wyrównania.

Jednak piłki meczowej Śląsk nie wykorzystał. W doliczonym czasie gry idealne dogranie w pole karne otrzymał Pich, uderzył w czystej sytuacji na bramkę, lecz dobrze spisujący się w tym meczu Kostrzewski fenomenalnie odbił piłkę nogą na rzut rożny i zakończyło się podziałem punktów.

GÓRNIK Łęczna – ŚLĄSK Wrocław 1-1 (1-0)

Garcia 43. (samobójczy) – Łyszczarz 78.

Górnik Łęczna: Kostrzewski – Szcześniak, Rymaniak, Leândro  – Krykun, Gol, Drewniak, Dziwniel – Gąska (75. Midzierski), Banaszak – Eyenga-Lokilo (75. Michał Mak).
Śląsk Wrocław: Szromnik – Verdasca (90. Bejger), Golla, M. Tamás – Janasik (69. Iskra), Sobota (65. Pich), Lewkot, Garcia (65. Łyszczarz) – Zylla, Jastrzembski – Piasecki (65. Quintana).

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!