PGE SKRA BEŁCHATÓW, fot. Anna Kmiotek, polski-sport.com

Bez wątpienia ciekawą parą ćwierćfinałową były zespoły PGE Skry Bełchatów oraz Indykpolu AZS Olsztyn. Pierwsze spotkanie w Bełchatowie padło łupem podopiecznych Javiera Webera, natomiast rewanż w Iławie na koncie zapisała PGE Skra. Ostateczne, niezwykle zacięte, starcie zostało rozegrane w bełchatowskiej „Energii” i wyłoniło trzeciego półfinalistę PlusLigi, a została nim drużyna PGE Skry Bełchatów.

Emocje w końcówce

Bełchatowianie rozpoczęli spotkanie we własnej hali dwom punktami z rzędu (2:0). Od razu odrzucili olsztynian od siatki zagrywką. PGE Skra powiększyła prowadzenie do czterech „oczek” z Aleksandrem Atanasijeviciem w polu serwisowym (5:1). Świeżo powołany reprezentant Polski, Karol Butryn, posłał piłkę w aut przy ataku, jednak do dotknięcie piłki przyznał się jeden z rywali i AZS zmniejszył starty do dwóch punktów (4:6). Cały czas olsztynianie musieli gonić wynik, a gospodarze utrzymywali spore prowadzenie (12:8). Butryn otrzymał od Jana Firleja 3 piłki w rzędu i dwie z nich zakończył punktami (10:13). Z pewnością ciężko było gościom dogonić wynik, kiedy na tablicy widniała siedmiopunktowa strata (11:18). Kiedy wydawało się, że w tym secie nic już się nie wydarzy, AZS dobrymi akcjami zdołał doprowadzić do remisu (21:21). Jedną z głównych ról w tym sukcesie odegrał Mateusz Poręba efektownymi serwisami. Ostatecznie jednak Skra zapisała seta na swoim koncie po dotknięciu siatki przez Toreya DeFalco (27:29).

Wyrównanie stanu

Tym razem set rozpoczął się bardziej wyrównanie. Robbert Andringa pokonał pojedynczy blok rywali i w rezultacie na tablicy pojawił się remis (4:4). Mateusz Bieniek popisał się skutecznym atakiem ze środka, jednak za moment tym samym odgryzł się Poręba (6:6). Goście wyszli na prowadzenie, kiedy Aleksander Atanasijević uderzył piłkę w siatkę, a w kolejnej akcji nabił się na podwójny blok olsztynian (10:12). DeFalco przejął obowiązki lidera i wyprowadził zespół na prowadzenie (15:11). Olsztyński atakujący dołożył skuteczny atak na prawym skrzydle i w rezultacie jego zespół zyskał 5 „oczek” przewagi (16:11). Pierwszy kontakt z piłką Damiana Schulza był nieudany, ponieważ nie poradził sobie ze ścianą AZS-u (12:18). W poprzedniej partii podobne straty musieli odrabiać podopieczni Javiera Webera (15:21). Na koniec Atanasjević popisał się zagrywką, która pozwoliła bełchatowianom zmniejszyć straty zaledwie do jednego punktu (21:22). Ostatecznie jednak AZS nie dał wyrwać sobie prowadzenia i wyrównał stan rywalizacji (25:23).

O krok od półfinału

Trzecia odsłona także rozpoczęła się punkt za punkt. Po skutecznym ataku Bieńka ze środka było już 6:6. Dwa punkty prowadzenia dał olsztynianom Butryn, dla którego podwójny blok nie stanowił przeszkody (8:6). Bełchatowianom udało się jednak nie tylko wyrównać wynik, ale także zyskać trzypunktową przewagę (13:10). Trzeba pamiętać, że w każdym secie były już odrabiane spore straty, więc żadna przewaga nie mogła dawać pewności na zwycięstwo. Milad Ebadipour znów dobrze spisał się polu serwisowym posyłając na drugą stronę zagrywkę nie do przyjęcia. W rezultacie gospodarze prowadzili już 17:13. Z pewnością olsztynianie byli pod ścianą, mimo że potrafili się zmotywować nawet w sytuacjach podbramkowych. Taylor Averill zaatakował skutecznie bokiem do siatki, jednak był to dopiero 18. punkt olsztynian w tej odsłonie. Seta zakończył Butryn zagrywając w siatkę (19:25).

Przedłużenie szans

Olsztynianie nie mieli zamiaru składać broni. Z pewnością nie mieli już nic do stracenia, a ich ostatnią szansą było doprowadzenie do tie- breaka. Zmotywowani gracze AZS-u już na początku wypracowali kilkupunktowe prowadzenie. DeFalco miał słabszy moment i nie radził sobie w przyjęciu. Zagrywka Karola Kłosa wróciła na stronę gospodarzy i w rezultacie bełchatowianie zdobyli 11. punkt (11:13). Mimo kolejnego skutecznego ataku, cały czas jednak musieli gonić wynik. Cenny punkt gracze AZS-u zdobyli blokiem, a jeszcze większe prowadzenie zespołowi zapewnił DeFalco punktową zagrywką (17:13). Atanasijević zrobił swoje na zagrywce, która przeszła z powrotem na stronę Skry, jednak kontry nie wykorzystał Robert Taht (18:21). DeFalco uderzył, ile sił miał w rękach i zakończył seta 25:22.

Euforia bełchatowian

Od dłuższego czasu nie grał Mateusz Bieniek, który niefortunnie zderzył się przy przyjęciu z Tahtem i najwyraźniej nie był w stanie dalej prezentować na parkiecie swoich umiejętności. Spotkanie tak naprawdę zaczęło się od nowa i wszystko jeszcze mogło się wydarzyć. Znów set zaczął się wyrównanie. Dick Kooy wpadł w siatkę i w rezultacie AZS Olsztyn zmieniał strony przy dwupunktowym prowadzeniu (8:6). Ten sam przyjmujący nabił się na blok Firleja i goście zyskali cenną, trzypunktową przewagę (10:7). Butryn nie wytrzymał napięcia i przekroczył linię 3. metra przy ataku. W ten sposób PGE Skra zaliczyła trzypunktową serię doprowadzając do remisu (10:10). Atanasijević okazał się bohaterem bełchatowian i m.in. dzięki niemu gospodarzom udało się zakończyć seta wynikiem 15:13.

PGE Skra Bełchatów 3:2 Indykpol AZS Olsztyn
(29:27; 23:25; 25:19; 22:25; 15:13)
MVP: Aleksander Atanasijević

Składy drużyn:

PGE Skra Bełchatów: Kooy, Kłos, Atanasijević, Bieniek, Łomacz, Ebadipour, Piechocki (libero) oraz Taht, Mitić, Schulz, Sawicki, Adamczyk

Indykpol AZS Olsztyn: Poręba, Butryn, De Falco, Firlej, Gruszczyński (libero), Andringa, Averill oraz Król, Jakubiszak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!